Skarby na śmietniku. Niezwykłe odkrycie w Legnicy (FILM)
Twórcy historycznego portalu miejskiego liegnitz.pl odkryli zabytkowe nagrobki dawnych mieszkańców grodu nad Kaczawą. Badania i prace konserwacyjne prowadzili przez kilka miesięcy. Zdaniem Marcina Makucha, uczestnika projektu, jest to odkrycie o dużym ciężarze - i dosłownie, i w przenośni.
- To jest kilkanaście ton. Na tych kamieniach odczytaliśmy nazwiska ludzi, którzy tworzyli to miasto. Byli to też zwykli ludzie, urzędnicy... Ale mamy też m.in. ostatniego właściciela znanej firmy jubilerskiej Julius Frei - mówi Makuch.
Odkryciem zainteresowali się już byli legniczanie, którzy dziś mieszkają głównie w okolicach Wuppertalu. W Niemczech szukają oni potomków osób, których nazwiska widnieją na nagrobkach. Po 60 latach odnalezione pomniki wrócą na cmentarz komunalny. Zostaną ustawione w specjalnie przygotowywanym lapidarium.
Bartłomiej Rodak przyznaje, że do tej pory nie udało się dotrzeć do potomków zmarłych. Jednak historyczne śledztwo przyniosło już pierwsze owoce. - Sprawdziliśmy w księgach adresowych i wiemy, co to byli za ludzie. Mamy na przykład nagrobek naczelnika wydziału finansowego, czyli ówczesnej "skarbówki". Jest też nagrobek naczelnika poczty legnickiej i córki właściciela największego w Legnicy zakładu ogrodniczego - wyjaśnia Rodak.
O niemieckich nagrobkach usuniętych z cmentarza po wojnie, od dawna krążyły mity i legendy. Dziennikarze historycznego portalu zwrócili jednak uwagę na komentarz jednego ze swoich Czytelników. Napisał on, że na ulicy Ceglanej w stercie gruzu wystawał kamień, który mógł przypominać nagrobek. Kilka ruchów kilofem i łopatą potwierdziło, że jest to właśnie poszukiwane przez dziesięciolecia wysypisko.
Historycy-amatorzy od grudnia utrzymywali w tajemnicy informację o swoim odkryciu. - Zależało nam na zabezpieczeniu wszystkich nagrobków - mówią. W uroczystości otwarcia lapidarium na legnickim cmentarzu swój udział właśnie potwierdzili reprezentanci niemieckiego rządu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.