Podziwiasz morsy? Zobacz, co robi on! (FILM)
To nie jest zabawa dla miłośników gorących kąpieli. Tu woda zawsze ma temperaturę poniżej 10 stopni, a pływacy mogą mieć na sobie jedynie kąpielówki, czepek i okulary. W Polsce jest zaledwie kilkunastu amatorów zimowego pływania. Tę ekstremalną dyscyplinę sportu uprawia m.in. Michał Moś z Wrocławia. 35-letni biotechnolog ma za sobą start w rozgrywanych na kole podbiegunowym mistrzostwach świata. - Po kilkunastu minutach pływania w lodowatej wodzie najtrudniejsze jest przywrócenie organizmu do równowagi - mówi o swojej pasji pływak.
Michał Moś chciałby jesienią otworzyć klub ekstremalnego pływania we Wrocławiu. Planuje także jako pierwszy Polak przepłynąć zimą dystans jednej mili.
W tym roku wziął udział w rozgrywanych na kole podbiegunowym mistrzostwach świata. Miejsce wybrano nieprzypadkowo, bo na tego typu zawodach woda musi mieć temperaturę poniżej 5 st.C.
W przeciwieństwie do popularnych morsów, ekstremalni pływacy nie tylko wchodzą do lodowatej wody, ale ścigają się w niej na dystansach od 25 do nawet 800 metrów. Dyscyplina najbardziej popularna jest w Skandynawii i na Syberii, gdzie od 10 lat regularnie rozgrywane są mistrzostwa i puchary świata.
- Czy pamiętam pierwszy raz? Nie da się go zapomnieć. Woda w jeziorze miała 8 stopni, myślałem, że odpadną mi stopy. Teraz są inne procedury - zanurza się tylko stopy, później ręce - wtedy ośrodek bólu zmienia pozycje ze stóp na ręce, po czym zanurza się twarz i boli już tylko twarz. To tak jakby miliony szpileczek kłuło twoje mięśnie. Niektórzy odczuwają ten ból przez bardzo długo i nie są w stanie są zaaklimatyzować - opowiada Moś.
Wrocławianin dodaje, że często, po przepłynięciu krótkiego dystansu, nie czuje się ciała. Dlatego na zawodach przy każdym torze stoją osoby, które pomagają wyjść z wody, ubrać się, włożyć czapkę.
- Zdarza się, że wychodzimy z wody, która ma ok. 2 stopni, na powietrze, które ma -20 stopni. Szybkie ubranie się i pójście do sauny jest wtedy bardzo ważne - wyjaśnia pływak.
Posłuchajcie całej rozmowy z Michałem Mosiem:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.