Nie otworzyli drzwi, pacjent zmarł. Szpital straci kontrakt?

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 2014-08-26 17:07 | Zmodyfikowano: 2014-08-26 17:21
Nie otworzyli drzwi, pacjent zmarł. Szpital straci kontrakt? - Fot. Emilia Zając/Kurier Gmin
Fot. Emilia Zając/Kurier Gmin

Placówka ma kontrakt na nocną i świąteczną pomoc. Jak wiadomo pod koniec lipca, przed szpitalem zmarł pacjent, który nie został wpuszczony do budynku. Kontrola przeprowadzona przez NFZ potwierdziła doniesienia prasowe.

- Faktycznie 25 lipca drzwi do ambulatorium nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej były zamknięte, co oczywiście oceniamy bardzo negatywnie, a to już daje nam możliwości wypowiedzenia umowy nawet w trybie natychmiastowym - mówi Joanna Mierzwińska z NFZ.

Dziś wnioski z kontroli zostały dostarczone do Wołowa. Szpital ma 7 dni na odpowiedź. Niezależnie od tego fundusz, jeszcze w tym tygodniu ogłosi nowy konkurs na udzielanie pomocy w nocy.

Jak informowaliśmy 18 sierpnia br. szefostwo placówki zaprzeczyło wcześniejszym informacjom, że ośrodek jest zamykany na noc. Poniżej publikujemy jednak film nagrany przez dziennikarza z gazety lokalnej "Kurier Gmin", Emilię Zając - która udostępniła nam swój materiał nakręcony w nocy z 15 na 16 sierpnia, czyli już po śmierci 60-letniego mężczyzny. Jak podkreśla, placówka owej nocy również była zamknięta:

Zamknięte drzwi szpitala mogły przyczynić się do śmierci 60-latka, który bezskutecznie próbował dostać się do środka. Personel zamiast udzielić pomocy wezwał policję, ale na ratunek było już za późno. NFZ próbuje wyjaśnić, czy rzeczywiście ośrodek, który ma kontrakt na nocną pomoc zamykany jest na klucz. Nie znamy jeszcze oficjalnego stanowiska dyrekcji, ale podczas posiedzenia komisji zdrowia w starostwie w Wołowie prezes placówki tłumaczyła, że drzwi zostały zamknięte tylko na chwilę, bo pielęgniarka musiała iść do innego skrzydła budynku. Wcześniej zarówno pracownicy szpitala jak i starosta mówili do naszego mikrofonu, że zamykanie budynku na noc to stała praktyka.

Śledztwo w sprawie lipcowej nocy przed wołowskim szpitalem prowadzi wrocławska prokuratura, nadal nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok mężczyzny, który dobijał się do drzwi szpitala.

ZOBACZ TEŻ: Wniosek o odwołanie szefowej wołowskiego szpitala

Jak informowaliśmy ostatniego dnia lipca, 60-letni rolnik ze Smogorzewa Wielkiego źle się poczuł i pojechał do pobliskiego szpitala w Wołowie, ale już z niego nie wrócił. Według pierwszych informacji zmarł na chodniku przed lecznicą, bo nikt nie wpuścił go do środka. Nikt nie próbował go ratować, mimo że w ośrodku czynny był gabinet nocnej i świątecznej pomocy. Co wydarzyło się w szpitalu w Wołowie bada prokuratura, my także próbowaliśmy wyjaśnić jak to możliwe, że nie udzielono mu pomocy:

W akcie zgonu napisano - niewydolność oddechowo-krążeniowa - wyników sekcji zwłok jeszcze nie ma - w szpitalu nikt nie chce mówić o tym co wydarzyło się wówczas w nocy z piątku na sobotę. (Na zdjęciu obok, żona zmarłego mężczyzny):

Starosta Marek Gajos rozmawiał z personelem i przedstawiał wtedy wersje szpitala:

Rzecznik wołowskiej komendy, Piotr Lewucha był lakoniczny, ale potwierdzał nocne zgłoszenie:

Prokuratura odmawiała podania informacji zasłaniając się dobrem śledztwa. Wołowski szpital dobrze zna dziennikarka tygodnika Kurier Gmin Emilia Zając - jak mówiła, trudno zorientować się, gdzie jest wejście i próbuje odtworzyć wydarzenia z feralnej nocy:

SŁUCHACZE RADIA WROCŁAW KOMENTUJĄ:

  • Najwyższa pora zmienić zawód. Ci ludzie narażani są na różne sytuacje i tłumaczenie się, że ktoś był agresywny, dlatego nie udzieliłem mu pomocy, to równie dobrze policjant może powiedzieć - po meczu kibice są agresywni, to ja idę do domu i nie będę reagował.
  • Zdarza się, że pielęgniarki czy lekarze pracują kilka dni z rzędu. I w takiej drugiej dobie pracy, nie wiedzą, co się dzieje dookoła nich. I wtedy może nie potrafią odczytać takich sygnałów, że człowiek walczący o życie, może zachowywać się bardzo różnie.
  • Jestem ratownikiem wodnym, mam tylko agresywnych pacjentów. 47-lat w zawodzie. To, co słyszę, jest żenujące. Kto pracuje w takim zawodzie, musi zdawać sobie sprawę, że są powołani, żeby ratować ludzkie życie, nawet ryzykując swoje.

Szefowa szpitala Jolanta Klimkiewicz odmówiła nam po lipcowej publikacji komentarza, w rozmowie telefonicznej potwierdziła jedynie, że szpital na noc jest zamykany i to jest normalna praktyka. Starosta o tym wie i to akceptuje:

Już po publikacji lipcowego materiału Radia Wrocław prezes Powiatowego Centrum Medycznego w Wołowie przesłała do naszej redakcji komunikat. Z jego treścią można się zapoznać poniżej:

Dla Piotra Karnieja z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zamykanie szpitala jest niedopuszczalne - placówka nie może tez odmówić pomocy, nawet jeśli pacjent jest agresywny - więc nawet jeśli tak było: - Powiem szczerze - po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, kiedy szpital jest zamykany na noc, jest to dla mnie zupełnie niepojęte. I wcale nie dziwię się, że pacjent był agresywny. Gdy jesteśmy w sytuacji zagrożenia życia, i czujemy, że jest z nami coś nie tak, staramy się uzyskać pomoc od jakiegokolwiek kompetentnego pracownika. Przyznam szczerze, że sam byłbym w tym momencie agresywny, wiedząc, że pomoc, która może być mi udzielona, nie będzie - bo są zamknięte drzwi! Nawet jeśli szpital jest remontowany, absolutnie istotne jest oznakowanie. Każdy pacjent musi wiedzieć, gdzie jest wejście, w jaki sposób jest to zorganizowane i jak można się do szpitala dostać. To musi być absolutnie czytelne, dla każdego kto przychodzi o pomoc i rodziny odwiedzającej pacjenta w szpitalu. Moim zdaniem nie zadziałały podstawowe mechanizmy skutecznego zarządzania szpitalem.

Joanna Mierzwińska (Narodowy Fundusz Zdrowia)

Przede wszystkim: każdy szpital jest zobowiązany świadczyć usługi medyczne przez 7 dni 24 godziny na dobę. Niedopuszczalne jest zamykanie się w nocy na cztery spusty, to jest sytuacja skandaliczna, która nigdy nie powinna się zdarzyć. Nawet jeśli szpital nie ma odział ratunkowego, jest przecież oddział internistyczny, który ma działać całodobowo. Kompletne nie racjonalne są też tłumaczenia personelu, ze w nocy szpital chroni się przed niebezpiecznymi osobnikami i złodziejami, od tego przecież jest ochrona! Co warto zaznaczy, wołowski szpital złamał też art.4 ustawy o ratownictwie medycznym, który mówi że "kto zauważy osobę lub osoby znajdujące się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego lub jest świadkiem zdarzenia powodującego taki stan, w miarę posiadanych możliwości i umiejętności ma obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego". Kontrola w tym szpitalu jest wskazana, najpierw trzeba ustalić wszystkie okoliczności tego zdarzenia, czy na śmierć pacjenta bezpośrednio miał fakt nie udzielenia pomocy, dlaczego wzywana była policja i co się dokładnie wydarzyło. Wtedy podejmiemy decyzję o dalszym postępowaniu. (EZ)


Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Limciu2014-08-28 10:29:58 z adresu IP: (89.174.xxx.xxx)
Wejście jak do kotłowni jakiejś, albo taniej speluny. 21 wiek w Unii Europejskiej. Szok !!! Tam nawet gdyby nie zamykali drzwi na noc, nikt nie powinien leczyć ludzi. Na filmie widać , że są tam schody - co uniemożliwia dostęp dla niepełnosprawnych - oni nigdy nie powinni dostać kontraktu na pomoc ambulatoryjną !!!
~chory2014-08-27 15:29:54 z adresu IP: (31.1.xxx.xxx)
Agresywnie i wulgarnie domagał się realizowania kontraktu, a lekarka i pielęgniarka miały to w nosie. Teraz chcą podwyżek pensji. Cyrk