DRJ: III Festiwal Smaków Karkonoszy
Przygotowali między innymi pstrąga w galarecie z soku brzozy i barszcz, a właściwie buraczany mus z sokiem z czarnej porzeczki.
- Długo się przygotowywaliśmy do tego konkursu – mówi Wojciech Piotrowski, dyrektor hotelu Cottonina. Nasi kucharze testowali produkty na nas, pytając czy smakują, czy są dobrze skomponowane.
Nie tylko jednak zawodowcy gotowali w Karpaczu.
W konkursie na potrawę regionalną widzowie i jurorzy przyznali dwa pierwsze miejsca. Za najlepsze uznano Knedle karkonoskie, czyli ziemniaczane knedle nadziewane mięsem i warzywami oraz pączek ducha gór, fenomenalny pączek nadziewany wątróbką, który po prostu zrobił furorę.
Organizowany po raz trzeci festiwal w Karpaczu przyciągnął tysiące ludzi poszukujących atrakcyjnych potraw, albo sposobu ich podania. W Karpaczu można było odnaleźć potrawy dania i produkty wykonane tradycyjnymi metodami jak np. konfitury ucierane ręcznie z cukrem płatków dzikiej róży, ale też smakująca goryczą piołunu, ale przyprawiana około 30 ziołami.
-Recepturę stworzyliśmy na nowo – mówi Tomasz Łuszpiński z Borowic- bo dawna, niemiecka receptura została opatentowana i taki likier jest produkowany nadal pod Hamburgiem.
Z produktami lokalnymi nie wszystko jednak idzie świetnie. Trudno np. znaleźć miejsce na rynku wyrobom z baraniny, czyli mięsa kiedyś bardzo popularnego w Karkonoszach.
- Mamy stado starej rasy, pochodzącej właściwie bezpośrednio od muflonów – mówi Agata Kowal- Ruschil, współwłaścicielka gospodarstwa „Kowalowe skały”. - Turyści, gdy dostają na talerzu mięso muflonów, zajadają je z apetytem. Gdy proponujemy baraninę, są niechętni.
Poza tym mięso z niewielkich owiec wrzosówek jest drogie, bo przypomina sarninę, a same zwierzęta są niewielkie.
Jednak już np. kozie sery doczekały się sporego grona wielbicieli. Coraz odważniej są też wykorzystywane w potrawach. Być może więc i na baraninę przyjdzie czas. W każdym razie Dorota Goetz z Partnerstwa Ducha Gór zachęca wszystkich do poszukiwania dawnych smaków Karkonoszy i Dolnego Śląska. Wtóruje jej Maciej Rybiałek z Dworu Liczyrzepy.
- Na pewno w tej kuchni używane były zioła i to staramy się odtworzyć – mówi. - Zachęcam wszystkich do eksperymentowania. Efekty mogą być znakomite.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.