Chcieli złapać kunę, zrobili pułapki z kleju (UWAGA, SZOKUJĄCE ZDJĘCIA)
- Kuny nie są najbardziej lubianymi zwierzęcymi mieszkańcami miast. Ta bardzo młoda osłabiona kuna miała pecha przedostać się do jednego ze sklepów na ul. Sądowej we Wrocławiu, gdzie postanowiono ją zwalczyć zespołem zabiegów zwanym deratyzacją. Nie mają one niczego wspólnego z humanitarnym traktowaniem zwierząt, ale też nie muszą, bo przecież ukierunkowane są na "likwidację szkodnika - alarmuje Ekostraż.
Jak czytamy w komunikacie, na kunę polowano przed całe dni 5 za pomocą m.in. żywołapki, "zatrutych" jaj oraz tacek wysmarowanych bardzo mocnym klejem, do których zwierzę miało się po prostu przykleić. Kuna pokonała wszystkie te pułapki, chociaż nie wyszła z nich bez szwanku.
Jej kontakt z magicznymi tacami zaowocował tym, że kuna następnie po prostu przyklejała się do ścian, elementów wyposażenia sklepu, regałów, kartonów, a do niej z kolei przyklejały się wszelkie śmieci z otoczenia, zalepiając jej nos i oczy. Ostatecznie jakimś cudem ledwie żywe zwierzę przeczołgało się ze sklepu do okolicznej apteki, skąd trafiło do nas - opowiadają pracownicy Ekostraży.
Na koniec miłośnicy zwierząt dodają:
My nie mieliśmy już jednak kogo ratować, komu pomóc. Stan oblepionej śmieciami i lepiącej się kuny był dramatycznie zły, praktycznie ledwie żyła. Stąd też już nic poza skróceniem jej cierpienia nie mogliśmy zrobić. Poziom odwodnienia i wyniszczenia jej organizmu świadczy o tym, że tej pomocy potrzebowała już 5 dni wcześniej. Zamiast tego, wtedy postanowiono jednak kunę likwidować, a nie ratować. I ostatecznie to się udało.
Na pytania internautów, czy o sprawie zostanie powiadomiona prokuratura, Ekostraż na swoim profilu na Facebooku odpowiada:
Rozważamy, chociaż zgodnie z polskim prawem, znęcać się nad zwierzętami można wyłącznie z winy umyślnej i wyłącznie w zamiarze bezpośrednim, stąd też działania takie raczej nie zostaną uznane za noszące znamiona czynów zabronionych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.