Jeździł w delegacje i chcą go odwołać
Starosta wałbrzyski Józef Piksa na razie zostaje na stanowisku. Wniosek o jego odwołanie został skierowany do komisji rewizyjnej rady powiatu, która ma ocenić prawdziwość zarzutów. Według opozycji starosta nie panuje nad finansami i pracą urzędu. Głosowanie nad jego odwołaniem ma odbyć się na począ tku czerwca.
Na sesji Józef Piksa nie odezwał się ani jednym słowem. Radiu Wrocław powiedział natomiast, że wniosek o odwołanie to polityczne obrzucanie błotem:
Przypomnijmy - głównym powodem kłopotów szefa powiatu są ujawnione przez Radio Wrocław delegacje na kwotą ponad pięciu tysięcy złotych.
Gdy opisaliśmy sprawę, starosta przekonywał, że to z oszczędności, bo jeździ sam i nie musi zatrudniać kierowcy. Podkreślał, że jako starosta, musi bywać w różnych miejscach.
- Starosta reprezentuje powiat na zewnątrz. Jeżeli jest zaproszony do jakiejś gminy, czy na sesję rady trzeba pojechać. Często trzeba zdawać sobie sprawę, że poświęca się czas wolny, bo tych wyjazdów gro jest w soboty, niedziele, a więc w związku z tym poza pracą trzeba wyjechać w delegację - mówił Józef Piksa.
Tymczasem opozycja grzmiała: - Jeżeli w ciągu dnia zdarza się że, bo stwierdziłem taką sytuację, w ciągu dnia rozliczone są trzy delegacje, bo pan starosta jest w trzech różnych miejscach to już nie jest 8 zł tylko w efekcie całego dnia to jest kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. To w kategoriach moralnych, etycznych jest nie do przyjęcia - mówił przewodniczący komisji rewizyjnej Marek Tarnacki.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.