Wrocław? "Szpetota i tandeta" (Zobacz)

Szanowna Pani Koordynator Projektu Plastycznego Wystroju Miasta...

Miałem ostatnio okazję w porannym programie informować o Pani pomysłach na upiększenie Wrocławia. Rozmawiałem o nich również z naszymi Słuchaczami i muszę stwierdzić, że nie wywołały ich entuzjazmu. Najdelikatniej mówiąc. Mnie pomysł przemalowania na jednolity kolor wazonów kwiaciarek z Solnego akurat się podoba, ale ten dotyczący wyburzenia bud-pawilonów na Różance już nie, bo jest przedwczesny. Uważam, że potrzebny jest kompleksowy plan wyczyszczenia miasta z obrzydlistwa, szpetoty i tandety bezlitośnie atakującej nasze oczy na każdym kroku. Szpetoty, która tak masowo wpełzła w nasze życie, że już jej nie zauważamy, uważamy za coś zwykłego, że jest, była i będzie. Może jestem nadwrażliwy, ale za każdym razem, kiedy ją widzę, pytam jak można było do tego dopuścić. Dziś jadąc zatrzymywałem się i fotografowałem. Chcę Pani to pokazać.

Rondo na Klecinie. Z której strony byśmy nie podjechali - straszno. Taki widok wita jadących z zakupów do centrum ulicą Czekoladową (fot 1) - 300 metrów dalej można sobie zamówić jeszcze więcej reklam. Objeżdżamy rondo mijając kościół, oni też nie zrezygnowali z bilbordów, też mają swoje. (fot 2). Jedziemy dalej, by skręcić w Karmelkową, tysiące kierowców codziennie podziwiają to (fot 3). No to skręćmy w tą Karmelkową. Ale ostrzegam, będzie źle. Taką mamy perspektywę:(fot 4). Podjedźmy kawałek dalej, uwaga, będzie ostro. (fot 5 i 6). I jeden z moich ulubionych obiektów. Ja rozumiem, że człowiek chce się zareklamować, zarobić, rozumiem, no ale...(fot 7). No dobrze, to podjeżdżamy do ronda na Klecinie od innej strony, od Wałbrzyskiej. Czy ktoś kiedykolwiek zauważył, ze tam w tle stoi sobie taki domek, a w perspektywie kościół? (fot 8). Zawracam, bo zaraz pękną mi oczy. Po drodze mogę jeszcze zadumać się nad perspektywą jaką roztacza przed nami ulica Kwiatkowskiego, nowa, szeroka arteria. (fot 9).

GALERIA ZDJĘĆ PONIŻEJ - Kliknij tutaj.

Nie szukałem tych miejsc specjalnie, jak to się mówi tendencyjnie. Tak jest wszędzie. To jest moja droga do pracy. W takim otoczeniu trudno jest żyć. Boję się, ze pokolenie wychowane na takich widokach nie będzie już w ogóle zwracało uwagi na estetykę, otoczenie, krajobraz... Na nic. Pytanie moje jest proste. Czy istnieje jakakolwiek możliwość choćby rozpoczęcia prac, kompleksowych, dotyczących miasta, nad doprowadzeniem do elementarnego estetycznego ładu? Czy nikomu to nie przeszkadza? Już zawsze będziemy na to patrzeć? Proszę spróbować wyobrazić sobie, że tych wszystkich tablic nie ma...

Jak zaczniemy pracować nad tym, przyjdzie czas na burzenie paskudnych budek. Nie wcześniej. Ale wazony można przemalować już teraz.

Polecam książkę Filipa Springera "Wanna z kolumnadą", inspirująca.