Wrocław solidarnie z Ukrainą (Zdjęcia)
Żółto-niebieskie kwiatki z bibuły, flagi z całego świata, muzyka zza wschodniej granicy, wymowne plakaty - wszystko na wrocławskim Rynku w geście solidarności z Ukrainą.
W poniedziałek mija dokładnie 40 dni od śmierci pierwszych poległych na Majdanie. Z tej okazji w sercu stolicy Dolnego Śląska stanął telebim, na którym można było obejrzeć ich i innych zmarłych zdjęcia.
Wrocławianie chętnie wrzucali pieniądze do puszek, które trafią na pomoc rannym i represjonowanym. W akcję włączyli się nie tylko Ukraińcy mieszkający we Wrocławiu, ale także wielu Polaków.
Każdy, kto chce dołączyć się do zbiórki wciąż może wpłacać środki na konto Fundacji Edukacja dla Demokracji. W skali Polski udało się już uzbierać ponad 400 tys. zł.
Tymczasem w kolejnych miastach Ukrainy odbyły się wiece przeciwników nowej władzy nazywanych teraz powszechnie "antymajdanem". Do największych demonstracji doszło w Odessie, Charkowie i Doniecku. Manifestanci występują pod rosyjskimi flagami, zrywają też barwy narodowe z budynków administracji lokalnej. Podczas wieców doszło do zamieszek i starć z tzw. Majdanem.
Rada Najwyższa Ukrainy zapowiedziała, że na niedzielnym posiedzeniu może zostać podjęta decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego lub wojennego.
Polska wystąpiła do NATO o zwołanie pilnego posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej. - Możemy się czuć zagrożeni - ocenił sytuację prezydent RP, Bronisław Komorowski.
W związku z obawami o sytuację na Ukrainie Barack Obama przez ponad półtorej godziny rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem. Putin powiedział, że Rosja rezerwuje sobie prawo do ochrony swoich interesów i obrony Rosjan mieszkających na Ukrainie. Prezydent USA ostrzegł natomiast Putina przed "międzynarodową polityczną i gospodarczą izolacją Rosji".
Ostatniej nocy do kilku jednostek ukraińskiej armii weszli żołnierze rosyjscy. Przekonywali przybywających w jednostkach wojskowych ukraińskich, by albo oddali broń, albo podporządkowali się "prawowitej władzy".
Sobota była kolejnym gorącym dniem na Ukrainie. Po zmianie władzy w Kijowie punktem zapalnym jest teraz Krym, gdzie od kilku dni trwają prorosyjskie demonstracje, a na ulicach widać uzbrojonych żołnierzy, jednak bez oznaczeń na mundurach. Od wczoraj groźba rosyjskiej interwencji jest coraz bardziej realna.
Rosyjskie wojska mogą wejść na Ukrainę. Nie wiadomo, czy ewentualna interwencja dotyczyłaby tylko Krymu, czy armia miałaby wkroczyć także w inne części Ukrainy. W odpowiedzi na decyzję rosyjskich władz Ołeksandr Turczynow, który pełni obowiązki prezydenta Ukrainy, ogłosił postawienie armii w stan gotowości bojowej. Rozpoczęła się powszechna mobilizacja.
Polski prezydent i premier, szef polskiej dyplomacji apelują do Europy i świata o zdecydowaną reakcję, by powstrzymać Rosję przed interwencją a region przed wojną.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.