Palą w piecu, czym się da (ZOBACZ)
Strażnicy miejscy z Legnicy walczą o czyste powietrze w mieście przy pomocy bloczków mandatowych. Posypały się pierwsze kary za palenie w piecach śmieciami:
Konsekwencje mogą być dotkliwe: 500 złotych mandatu lub do 5 tysięcy złotych grzywny. Pierwszych pięciu mieszkańców już zostało ukaranych mandatami.
Roman Czernik, mieszkaniec Zakaczawia - jednej z najbardziej zaniedbanych dzielnic miasta - uważa, że to władze miasta są współodpowiedzialne za gęsty, gryzący dym nad Legnicą: - Przecież ludzie najubożsi muszą palić tym, co mają, bo nie mają środków. Palą meblami, starymi butami, ciuchami, materacami ze starych wersalek, gąbki i inne rzeczy. Przecież czasem nie można przejść. Jak jest niskie ciśnienie, to aż dusi w gardle. Oczy pieką - mówi Roman Czernik.
Problem w tym, że najczęściej na palenie w piecach śmieciami decydują się ci, których nie stać na wydatek 700 złotych za tonę węgla. Zdecydowanie taniej wychodzi ogrzewanie gazem, ale na taką instalację trzeba wydać przynajmniej kilka tysięcy.
Jako dobry przykład rozwiązania problemu mieszkańcy Zakaczawia wskazują Kraków. W ciągu pięciu lat władze dawnej stolicy chcą zlikwidować wszystkie piece kaflowe w mieście. W zamian za to oferują nawet 90-procentowy zwrot kosztów montażu czystych i o wiele bardziej ekonomicznych systemów ogrzewania gazowego.
Samorządowcy z Legnicy wyjaśniają, że na podobne ulgi w kasie miasta nie ma pieniędzy.
Strażnicy miejscy z Legnicy zastrzegają, że sprawdzają czym pali się w piecach wyłącznie na prośbę mieszkańców, którym przeszkadza gęsty, gryzący dym z komina i nieznośny fetor palonego plastiku czy gumy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.