Śląsk Wrocław 79:65 Kotwica Kołobrzeg
Wrocławianie przystępowali do tego spotkania podwójnie zmotywowani. Wszystko przez to, że w poprzedniej rundzie niespodziewanie przegrali z Kotwicą na wyjeździe. Tym razem sensacji nie było. Był za to udany rewanż na własnym parkiecie.
Śląsk zaczął spotkanie od prowadzenia 7:0. Rywale co prawda za chwilę wyrównali, ale to było wszystko co mieli do zaoferowania. Wrocławianie bowiem ani razu nie musieli gonić wyniku. Co więcej, już do przerwy byli praktycznie pewnie zwycięstwa. Gracze Jerzego Chudesza schodzili do szatni z prowadzeniem 42:28. Duża była w tym zasługa Roberta Skibniewskiego i jego 12 punktów w drugiej kwarcie.
Po przerwie Śląsk kontrolował przebieg wydarzeń po obu stronach parkietu. Problemy gospodarzom sprawiał tylko Terrell Parks. Podkoszowy Kotwicy zaliczył double-double na poziomie 20 punktów i 14 zbiórek. Udało się za to zatrzymać drugą gwiazdę gości - Jessie Sapp’a. Ledwie 3/10 z gry w tym 0/6 za trzy to skutek defensywy Śląska, o czym mówi Adrian Mroczek-Truskowski.
Trener Jerzy Chudeusz przy pewnym wyniku mógł sprawdzić praktycznie cały skład. Rezerwowi Śląska zdobyli tego dnia aż 39 punktów. Zmiennicy po stronie Kotwicy mieli ich zaledwie 3. Trudno jednak żeby było inaczej skoro szkoleniowiec gości grał rotacją złożoną z siedmiu zawodników.
Jedyne na co kibice w Hali Orbita mogli narzekać to rzuty za trzy. Śląsk trafił tylko 6 z 23 prób, a Kotwica 4 z 17 trójek. Dla drużyn, które są w czołówce ligi pod względem celnych trafień zza łuku, to bardzo słaby wynik.
Śląsk Wrocław 79:65 Kotwica Kołobrzeg (19:13, 23:15, 19:16, 18:21)
Punkty dla Śląska: Skibniewski 14, Kikowski 12, Parzeński 10, Gibson 9, Sulima 8, Miller 8 (11 zbiórek), Gabiński 5, Hyży 5 (11 zbiórek), Mroczek-Truskowski 4, Malesević 3, Johnson 1
Punkty dla Kotwicy: Parks 20 (14 zbiórek), Bigus 13 (11 zbiórek), Arabas 13, Sapp 9, Piechowicz 7, Żołnierczuk 3
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.