ZRJ: Bieg ulicami miasta (Zobacz)
Zawodnicy zamiast na biegówkach dystanse pokonywali na własnych nogach... bo cudu nie było i śnieg nie spadł. Ale organizatorzy byli na każda okoliczność przygotowani, a gdy okazało się że śniegu brakuje zwiększyła się liczba uczestników, zapalonych klasycznych biegaczy, którzy zimą są zgłodniali ścigania.
Do Dusznik na 3 dni zjechali zawodnicy z całej Polski. I w każdym wieku - biegi były nawet dla przedszkolaków. Wszystko zaczynało się i kończyło na stadionie rolkarskim na początku Alei Chopina tuż przy rzece.
Stąd kibice mieli świetny widok, ale BUM czyli Bieg Ulicami Miasta można było - jak nazwa imprezy wskazuje obserwować też na trasie poprowadzonej niemal przez centrum Dusznik. Nie dalej jak tydzień temu nie odbył się Bieg Gwarków, mimo, że śnieg wokół Andrzejówki był. Z powodu jego "zlodzenia" biegi się nie odbyły, a imprezę przełożono na koniec lutego. W Dusznikach śniegu w ogóle nie było.
To wystarczający powód, by narty biegowe powiesić na kołku i zrezygnować z imprezy. Ale nie w tym wypadku. Nie ma śniegu - nie ma problemu. Zamiast nart biegowych załóżcie buty i przygotujcie się do zawodów - taki komunikat do uczestników przygotował organizator Stowarzyszenie Razem. I teraz zaprosili narciarzy, zawodników nordic walking i innych biegaczy do biegu na nogach.
Trucht czy szybszy bieg nie jest naśladowcom Justyny Kowalczyk obcy, więc każdy mógł zaliczyć wybrany dystans. Skrócono tylko dystanse biegowe i wprowadzono nordic walking dla dzieci i młodzieży . Przedszkolaki mogły przejść truchcikiem lub przebiec swoje trasy na stadionie. Nie było tylko sprintów narciarskich ze względów oczywistych, w zamian za to w niedzielę krótszy bieg na nogach.
W sobotę uczestników czekał bieg na 10 km (czas zwycięzcy - nieco ponad pół godziny z prędkością średnią prawie 19km/h!), dla młodzieży i dzieci biegi na 2 km lub 1km. Biegi dla przedszkolaków to także marszobieg na stadionie. Do tego jeszcze nordic walking na 15 km.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.