Afgańczycy w transporcie mandarynek
W naczepie tira wypełnionego mandarynkami, w której panowała temperatura plus 6 stopni Celsjusza, pogranicznicy z Kłodzka i Dzierżoniowa znaleźli 11 uchodźców w wieku od 12 do 24. Jechali tak przez cztery dni z Grecji, przez Bułgarię, Rumunię, Słowację i w końcu dotarli do Polski.
- Cudzoziemcy, wśród, których były też dzieci musieli trafić do szpitala, bo podroż, którą odbyli aż z Grecji była koszmarem - mówi Radiu Wrocław Renata Sulima z sudeckiego oddziału straży granicznej:
Kliku mężczyzn jest chorych na zapalenie płuc i wymaga długotrwałego leczenia. Reszta po kilku dniach zostanie wypuszczona i trafi do obozu dla uchodźców.
Afgańczycy zapłacili nieznanemu pośrednikowi za przerzut nawet 1300 euro od osoby. Trafić mieli do Szwecji lub Francji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.