Fetor i awantury z personelem. SOR w Legnicy i problem z pijanymi, agresywnymi bezdomnymi
Są pijani, bardzo często agresywni i z pewnością nie stosują podstawowych zasad higieny. W asyście policji z pominięciem kolejek trafiają na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Legnicy. Rekordzista - tylko w tym roku ponad 80 razy. Mowa o kloszardach, którzy w obecności personelu i pacjentów po kilka razy w tygodniu wszczynają tam awantury.
- Brak izby wytrzeźwień w naszym mieście paraliżuje pracę SOR-u i zagraża pacjentom - tłumaczy nasz Słuchacz, Marcin Kunat.
- Ja czekałem na przyjęcie na SOR od godziny 14 do 20-tej. A ci ludzie zostali przywiezieni przed północą i od razu weszli na salę. Spowodowali odruch wymiotny i taki fetor na sali, że inni pacjenci nie mogli wytrzymać.
Policjanci podkreślają, że znaleźli się w trudnej sytuacji. Aby umieścić nietrzeźwego w Izbie Zatrzymań, najpierw muszą zdobyć zgodę lekarzy. Zgodnie z przepisami medycy muszą to poprzedzić kompletem badań. To oznacza, że pijani i zdrowi traktowani są priorytetowo, podczas gdy osoby naprawdę chore czekają w kolejkach.
- Wyczyny trzech-czterech agresywnych kloszardów - nie mówiąc o fetorze jaki rozsiewają - uniemożliwiają niesienie pomocy tym, którzy naprawdę jej potrzebują - tłumaczy Grzegorz Waligóra, kierujący oddziałem.
- Ta sytuacja zdarza się notorycznie. Do naszego SOR-u są przywożone osoby pod wpływem alkoholu i to 900 pacjentów rocznie. Przechodzą wszystkie te same procedury, pełną diagnostykę. Zajmują miejsce na SOR-ze przez kilkanaście godzin - do doby włącznie, aż wytrzeźwieją.
Jeszcze dwa lata temu w Legnicy nie było takich problemów. Tamtejsza Izba Wytrzeźwień została zlikwidowana w styczniu ub. roku. Miasto miało na tym zaoszczędzić 1,8 miliona złotych.
POSŁUCHAJ CAŁEGO MATERIAŁU:
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Podpalili budynek, wiedzieli że śpi tam bezdomny. Prokuratura prowadzi śledztwo
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.