Szokujące kulisy pracy legnickiej palmiarni
Przy okazji zespół kontrolny zainteresował się warunkami, w jakich przetrzymywane były małpki, papugi, czy pawie. Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że ściśnięte w klatkach zwierzęta nie miały wystarczającej przestrzeni, tłumaczyła przed sądem Karolina Karolina Szymkowiak-Jaczewska:
- Dodatkowo inne zwierzęta, takie jak np. żółwie były w wannie. Najgorsze było to, że nad tą wanną wisiał sznurek i były na nim zawieszone takie szmaty do podłogi. Pamiętam, że zwróciliśmy uwagę wtedy na termometr i pokazywał niską temperaturę. Około 14 stopni.
Zdaniem prokuratora podczas remontu palmiarni na skutek niewłaściwych warunków padło około 30 zwierząt - w tym ulubieniec legniczan: papug Marian. Za to na ławie oskarżonych zasiadają dwie kierowniczki ośrodka, ogrodniczka miejska i lekarz weterynarii.
Mecenas Zdzisław Kulczycki, obrońca jednej z oskarżonych, podczas rozprawy kilkakrotnie zasugerował, że jego klientka padła ofiarą intrygi politycznej:
- Czy jeśli chodzi o te kontrole związane z palmiarnią, były tam jakieś podteksty związany z kampanią wyborczą, z tym, żeby wygrać wybory, żeby podjąć działania przeciwko prezydentowi Krzakowskiemu?
- Absolutnie nie.
Podobnego zdania jak obecna przewodnicząca rady Miejskiej jest prokurator. Jego zdaniem trzy lata temu w Legnicy nie była prowadzona żadna kampania wyborcza. Faktem jest, że prezydent Krzakowski i jego radni kilka miesięcy temu całkowicie stracili władzę w mieście.
O sprawie pisaliśmy prawie rok temu: Ruszył proces w sprawie legnickiej palmiarni
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.