J. Magiera: „Być może zrobiliśmy za dużo transferów z myślą o przyszłości"
O nieudanym początku sezonu i o tym jak poprawić swoją sytuację opowiadał dziś trener Jacek Magiera.
POSŁUCHAJ:
Trenerze, oczywiście mógłbym zacząć rozmowę od takiego najbardziej ogólnego pytania, czyli co się dzieje? Śląsk na osiemnastym miejscu w tabeli, osiem meczów, jak na razie wciąż Śląsk czeka na pierwsze zwycięstwo. Zacznijmy jednak od meczu z Motorem. Ta porażka boli bardziej, bo zabrakło niewiele, żeby wracać z punktem?
Na pewno boli, bo nie zakładaliśmy tego, że to spotkanie przegramy. Tym bardziej, że pierwszy raz w tym sezonie byliśmy zespołem, który otworzył wynik meczu. Prowadziliśmy przez dłuższą część drugiej połowy. Straciliśmy gola po błędzie indywidualnym, który spowodował to, że tracimy na 5 minut przed końcem gola na 1 do 1. I w ostatniej minucie po strzale z rzutu wolnego, którego też można było uniknąć, tracimy gola na 1:2 i przegrywamy w takim smutnym momencie. Ja wiem dzisiaj co czuli trenerzy, którzy przyjeżdżali na Tarczyńskie Arena i w tamtym sezonie dostawali bramkę w ostatniej minucie, bo my takich meczów też mieliśmy kilka, m.in. z ŁKS-em czy też z Wartą Poznań. Tak że to na pewno boli. Natomiast jest to lekcja, jest to nauka. Dzisiaj znajdujemy się w takiej sytuacji, gdzie nie mamy jeszcze zwycięstwa. Pierwszy raz jestem na ostatnim miejscu w tabeli po ośmiu kolejkach.
Oczywiście są różne inne okoliczności, które też trzeba wziąć pod uwagę. Bo ten sezon jest z różnego powodu dziwny, jeżeli chodzi o Śląsk. Rozpoczęcie sezonu europejskimi pucharami, które Śląsk uważam, że rozgrywał w bardzo dobrym tempie, na dobrej intensywności. Graliśmy świetne spotkania. Ten mecz z St. Gallen pozostanie na długo w pamięci dla wszystkich kibiców. Po tym meczu większość kibiców, a właściwie wszyscy, nawet pół piłkarskiej Polski była zakochana w Śląsku, który zagrał znakomite spotkanie. Na koniec co prawda odpadł, ale mógł się podobać. Kolejne rzeczy, które miały miejsce z tą naszą ligą, przełożone spotkanie najpierw z Radomiakiem, potem przełożony mecz ze Stalą Mielec ze względu na powódź, to wszystko spowodowało to, że zostaliśmy w takim stopniu rozchwiani, bo ostatnie trzy spotkania, które graliśmy, to trzy wyjazdy i też sobie trzeba powiedzieć, mecze w Poznaniu, mecze w Szczecinie, to są bardzo trudne spotkania. Przed tymi spotkaniami graliśmy z Legią Warszawa, czyli drużyną, która walczy o Mistrzostwo Polski, czyli ten terminarz też nie był tak dobry, żebyśmy tutaj z pełną odpowiedzialnością mogli powiedzieć, że ta drużyna Śląska dzisiaj w tych spotkaniach powinna zdobyć siedem czy też dziewięć punktów. No i ostatni aspekt, który też trzeba wziąć pod uwagę to to, że ostatni mecz na stadionie swoim graliśmy 25 sierpnia, dzisiaj mamy październik, tak że zobaczmy ile rzeczy się wydarzyło do dzisiejszego dnia, z którymi trzeba było sobie poradzić. Trzy tygodnie czekania na spotkanie, cały czas drużyna była budowana w rytmie takiego pompowania balona. Dzień przed meczem ze Stalą Mielec ten balon pękł, no bo nie da się na drugi dzień przyjść do pracy z uśmiechem, z radością, z pasją, gdzie cały wysiłek został zamknięty. Przełożenie spotkania z wiadomych względów i uważam, że słusznie, bo wtedy drużyna nie myślała o meczu. Wrocław nie myślał o meczu. Są sprawy ważniejsze. Ale trzeba sobie z tym poradzić. Jest to wyzwanie. Ja mam dużo w sobie energii, dużo pasji. Wiem, że to tylko nam może pomóc. Wiem, że takie sytuacje są w sporcie na porządku dziennym. Wszyscy zawsze chcemy być na szczycie. Chcemy wypinać klatę do orderów. Natomiast dzisiaj potrzebujemy wsparcia. Dzisiaj potrzebujemy normalności. Dzisiaj potrzebujemy otwarcia na ludzi. Dzisiaj potrzebujemy energii, która jest potrzebna do tego, aby drużyna funkcjonowała i ja tak chcę tę drużynę prowadzić.
Pytałem już trenera przed meczem z Motorem, więc wiem, że o frustracji w Pana przypadku nie może być mowy, że jest absolutny spokój, ale czy w tym meczu z Motorem trener w tych ostatnich minutach widział ten spokój u piłkarzy, czy właśnie może tego spokoju zabrakło?
Nie, nie widziałem spokoju. Właśnie to jest najgorsze, że ten mecz wymknął nam się spod kontroli w ostatnich minutach. Ja do siebie też mam pretensje, bo mogłem pomóc zespołowi tym, że mogłem wprowadzić piątego obrońcę, który by być może wybronił to dośrodkowanie, po którym zawodnik Motoru strzelił gola. Oczywiście, kij ma dwa końce, zawsze trenera rozliczamy po meczu. Gdybym wprowadził tego piątego obrońcę, być może też byśmy stracili gola i byśmy sobie później po meczu powiedzieli, niepotrzebnie zmieniałeś coś, co dobrze funkcjonowało. Natomiast my jesteśmy spragnieni zwycięstwa i drużyna jest spragniona zwycięstwa i myślę, że ten mecz, który prowadziliśmy 1:0 był bardzo podobny do tych spotkań, które rozgrywaliśmy w poprzednim sezonie. Różnica między tym meczem a tamtymi była taka, że tamte wybroniliśmy, wygrywaliśmy spotkania, tutaj tego nie zrobiliśmy. Tak że na pewno jest dużo do poprawy, na pewno jest dużo do zrobienia, do tego aby wejść na wyższy poziom, ale to co ja mogę zaproponować, to co mogę zagwarantować, to co mogę zrobić to dobry trening piłkarzom i oni o tym wiedzą, że to jest jedyna droga. Trening, trening, trening, który ma być poparty pasją i który ma być poparty odwagą, która jest w sporcie kluczowa i na ten temat w ostatnich dniach dużo rozmawiam z drużyną, bo rzeczywiście wielu z tych piłkarzy pierwszy raz się w takiej sytuacji znalazło, wielu być może nie zastanawiało się przed sezonem, że do takiego momentu może dojść. Ale to, co powiedziałem, jest to futbol, jest to piłka nożna i ja jestem przekonany, że poprzez tę pracę, którą wykonujemy, ta drużyna za chwilę zacznie wygrywać i będzie w pierwszej dziesiątce tabeli.
Mówi trener też dużo o tym, że to jest wciąż proces, że to trwa trochę budowa tego zespołu. Ile jeszcze ten proces może potrwać?
Trudno powiedzieć ile. Ja też nie chcę cały czas mówić, że mamy nowy zespół, żeby to też nie zostało odbierane, że usprawiedliwiam drużynę, usprawiedliwiam siebie. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę to, że tych transferów było bardzo dużo. Gdybym dzisiaj jeszcze raz miał budować tę drużynę albo inaczej wydawać zgodę na liczbę transferów, to nie chciałbym, żeby tych transferów było 13-14, tylko chciałbym, żeby tych transferów było 4-5 konkretnych, takich, które spowodowałyby to, że rzeczywiście łatwiej by się było tym zawodnikom wkomponować w zespół. Dzisiaj poznanie 13-14 zawodników jest bardzo trudne, bo nie wiem w jaki sposób oni reagują na zwycięstwo, nie wiem w jaki sposób oni reagowali czy reagują na porażkę. Też ta jakość tych młodych piłkarzy jest często rozchwiana. Jest to sinusoida. Są zawodnicy, którzy na dzisiaj są melodią przyszłości dla Śląska, jak Schierack, jak Havrylenko, o których mało który kibic dzisiaj może powiedzieć cokolwiek. Dlatego są transfery na dziś i na przyszłość. My za dużo, być może, zrobiliśmy transferów z myśleniem o przyszłości, a nie o tu i teraz. Ja jestem bardzo ambitną osobą, jestem człowiekiem, który chce wygrywać. Wiem, że ja za to odpowiadam, bo stoję przy linii, jestem twarzą Śląska Wrocław, jestem osobą, która na końcu poniesie konsekwencje tego wszystkiego, co się dzieje. Jestem, to co powiedziałem, ambitny i też bym chciał po poprzednim sezonie, aby drużyna rzeczywiście została wzmocniona, abyśmy chcąc być i cały czas w top 5, top 6, zainwestowali. Jest to pytanie nie do mnie, jest to pytanie do właściciela klubu, w jakim kierunku chce iść. Tych transferów na pewno nie zrobiliśmy bardzo dużo pod kątem finansowym, jeżeli chodzi o zakupy. Byli to zawodnicy w dużej mierze z kartą na rynku, takich mogliśmy szukać, tak jak powiedziałem, ale to jest sprawa właściciela, to jest sprawa miasta, sprawa ludzi zarządzających, którzy w tym kierunku dzisiaj ten zespół prowadzą.
Z perspektywy trenera, ma pan wrażenie, że ten moment, żeby zbudować coś na tym sukcesie z zeszłego sezonu, trochę został przespany?
To, co powiedziałem. Jestem ambitną osobą i taką, która chciałaby grać w fazie grupowej Ligi Konferencji i to był mój cel. Chciałem jutro, czy dzisiaj, właściwie jutro zagrać pierwsze spotkanie. Odpadliśmy w takim momencie chyba najtrudniejszym mentalnie dla nas, bo zagraliśmy świetny mecz. Trzy czerwone kartki, a właściwie cztery, bo tam jeszcze była kartka na ławce, spowodowała to, że te nasze marzenia gdzieś tam trzeba było odłożyć na bok. Nie chcę tutaj dzisiaj mówić już o tych zawodnikach, którzy odeszli, bo to już jest przeszłość i chcę się skoncentrować na tu i teraz, na dziś, na tym co mogę zrobić, jak mogę pomóc zawodnikowi, każdemu, którego prowadzę dzisiaj w zespole, bo taka jest moja rola, skoncentrować się na tych piłkarzach, których mamy. Chcę ich rozwijać, chcę, aby byli najlepszą wersją siebie, aby grali najlepiej jak potrafią, abyśmy punktowali. Natomiast ja bym chciał, żeby Śląsk Wrocław wrócił do europejskich pucharów, ja bym chciał, żeby Śląsk był zespołem, który gra w fazie grupowej. I dzisiaj rozmawiałem z dyrektorem sportowym czy prezesem klubu. Ten temat ja cały czas poruszam, że dzisiejszy dzień, dzisiejszy moment jest też przygotowaniem na to, aby do tych europejskich pucharów wrócić, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski, aby tych transferów, które robimy, sprawa tych zawodników była jeszcze bardziej być może konkretna. I oni to wiedzą. Z Dawidem dużo rozmawiamy, dużo się komunikujemy, rozmawiamy ze sobą w pokoju. Ja tutaj nie chcę za pośrednictwem radia na ten temat rozmawiać, natomiast Dawid moje zdanie na wiele tematów zna.
Trenerze rozmawialiśmy już trochę o tym ostatnim meczu z Motorem, o tym jak wygląda sytuacja w klubie. Poruszyliśmy też trochę już temat transferów. No właśnie, czy Jakub Świerczok to jest obecnie najlepsze i największe wzmocnienie zespołu?
Na pewno jest to bardzo dobry zawodnik i to potwierdza. Zagrał dobry mecz w Poznaniu wchodząc na ostatnie minuty, utrzymał piłkę. Widać było, że bardzo duży respekt do niego mają zawodnicy drużyny przeciwnej. Potem w tygodniu będąc z nami w treningu potwierdzał to. Mecz w Lublinie to jego debiutancka bramka, to jego dobre zachowania. Tak że na pewno jest to zawodnik o dużej jakości, natomiast liczę na to, że będzie współpracował z kolejnymi zawodnikami, których mamy. Bardzo dobrze rozumie się z Marcinem Cebulą, dobrze się rozumie z Piotrem Samcem-Talarem. Sprawdzamy warianty, aby grali razem z Sebastianem Musiolikiem, jest innym typem zawodnika, natomiast bardzo szybkim, wybieganym, wysokim i takie połączenie Świerczoka z Musiolikiem może w przyszłości być na pewno sporym atutem dla naszego zespołu. Jestem zadowolony, że Kuba do nas trafił. Rozmawialiśmy krótko na ten temat, wie jakie są moje oczekiwania w stosunku do niego, natomiast to co też jest ważne, wprowadził do szatni trochę takiego można powiedzieć doświadczenia i takiego konkretnego przekazu szczególnie do młodych zawodników, którzy muszą często usłyszeć z ust nie tylko trenera, ale swojego kolegi, który coś osiągnął, coś zrobił, coś wiedział, gdzieś grał, kilka cierpkich słów, aby w pewnych momentach swoim życiem kierowali inaczej.
Mówi trener o tym ataku, mówiąc o Świerczoku, mówiąc o Musioliku. Gdzie w tym wszystkim jest Junior Eyamba? Czy to już jest historia napastnika, który nie wykorzystał szansy i już raczej jej nie dostanie?
Eyamba był naszym zawodnikiem, napastnikiem, jako pierwszy przyszedł do klubu z tych wszystkich piłkarzy. Był na pierwszym zgrupowaniu w Karpaczu. Trenowaliśmy tam mocno, bo tak trenujemy. Zagrał jeden mecz z Rokitą Brzeg Dolny, potem zagrał mecz z Cluj na obozie. Następnie miał długo kontuzję, nie wytrzymał tego okresu przygotowawczego. Miesiąc nie trenował. W międzyczasie przyszedł Sebastian Musiolik, który grał w ośmiu chyba spotkaniach w podstawowym składzie. Eyamba się leczył, Eyamba nie trenował. Kiedy dostał szansę w Poznaniu, to tej szansy trzeba powiedzieć sobie otwarcie nie wykorzystał. Chcę i wymagam od zawodnika, aby utrzymał piłkę, aby więcej był w pojedynku, aby był bardziej agresywny. Tutaj tego nie było. W międzyczasie do składu wskoczył Świerczok. I można powiedzieć, że tę rywalizację na dzisiaj wygrał. Dlatego Eyamba gra w drugim zespole, ma tam przekonać cały klub, cały sztab do tego, że warto mu dać szansę. Nikt go nie skreśla, żadnego zawodnika nie skreślam po prostu. A dzisiaj jest poza kadrą meczową, bo stawiam na Kubę Świerczoka i Sebastiana Musiolika.
Dziś też klub ogłosił nowy transfer - Sylvester Jasper, a więc bułgarski skrzydłowy z ligi portugalskiej. Może Pan nam coś więcej o tym zawodniku powiedzieć?
Jest z nami dwa dni. Jest to zawodnik ofensywny, zawodnik dobrze operujący piłką, fajnie wbiegający za linię obrony, czyli atakującyy przestrzeń, będący odważny w pojedynku, co jest też bardzo ważne. Grał w poprzednim sezonie w lidze portugalskiej. Oczywiście liga polska jest trochę inna niż ta portugalska, gdzie tutaj dużo trzeba grać w pojedynku, dużo jest bezpardonowej walki. Czasami zawodnicy zderzają się z tą ligą. Liczę na to, że to będzie nasze wzmocnienie. Uważam, że w tych dwóch treningach zaprezentował się dobrze. To nie jest zawodnik w cudzysłowie zapuszczony, którego trzeba przez długi czas odbudowywać. Tak że liczymy na to, że będzie to transfer dobry. Takie sytuacje się zdarzają, że zawodnik z kartą na ręku przychodzi. Rozmawiałem też z kilkoma zawodnikami, którzy mieli do czynienia z tym piłkarzem. Między innymi Bartkiem Zynkiem, którego miałem w reprezentacji Polski, on grał w Anglii. Zrobiłem wywiad środowiskowy, jakim jest człowiekiem. Wiemy też dobrze, że oprócz tego, że są umiejętności piłkarskie, to sprawą taką najważniejszą, na którą trzeba zwracać uwagę i którą chyba trzeba postawić na pierwszym miejscu, to jest mental. I tutaj to jest najtrudniej sprawdzić, bo samo oglądanie zdjęć na Instagramie, czy sprawdzenie w jaki sposób on komunikuje z innymi, to za mało. To są dodatkowe rzeczy, które potem wychodzą w praniu i to co powiedziałem, przy 14 transferach, sprawdzenie tego wszystkiego i nie pomylenie się w żadnym wypadku jest bardzo trudne.
Trenerze, zapytam jeszcze o styl, bo gdzieś ten plan, żeby Śląsk prowadził grę, żeby był jednak częściej przy piłce, został odłożony na chwilę na półkę, biorąc pod uwagę okoliczności i jednak miejsce w strefie spadkowej? Bo jak popatrzyłem na te ostatnie spotkania, to jednak rywale częściej utrzymywali się przy futbolówce.
Tak i to trzeba powiedzieć - jest nad czym pracować. Oczywiście mamy zawodników, którzy dobrze się czują z piłką przy nodze, jak Cebula, jak Samiec-Talar, Kuba Świerczok, to co powiedziałem, Petr Szwarc, to są piłkarze, którzy potrafią to zrobić, Peter Pokorny i paru jeszcze innych. Oczywiście dzisiaj najważniejszy jest wynik sportowy i odłożenie pewnych spraw na bok jest najważniejsze. Fundamenty są podstawą, dzisiaj kwestią główną jest gra w obronie. Czy to będzie obrona niska, średnia czy wysoka to zawodnicy dostaną od nas jasny przekaz w jaki sposób mają w tych najbliższych meczach grać.
To jeszcze pytanie trenerze o cytat, który tutaj padł na antenie Radia Wrocław. Dyrektor sportowy David Balda, siedząc na krześle, zresztą koło trenera, które teraz trener zajmuje, mówił, że to jest kadra na TOP6 Ekstraklasy. Czy trener się z tym zgadza? Czy rzeczywiście są takie możliwości tej drużyny w tym sezonie?
Na pewno dzisiaj patrząc na sytuację, miejsce w tabeli, mało kto w ten zespół wierzy i to sobie też trzeba otwarcie powiedzieć. Natomiast my dzisiaj potrzebujemy tego wsparcia, to co powiedziałem na samym początku. Dzisiaj potrzebujemy kibiców, dzisiaj potrzebujemy zrozumienia, dzisiaj potrzebujemy aby zawodnicy złapali pewność siebie. I wygrali mecz, bo ja nie mówię tutaj o pięciu kolejnych spotkaniach. Na pewno ta sytuacja, w której jesteśmy, rozwinie. Mnie na pewno rozwinęła, bo to co powiedziałem, trzeba sobie poradzić z innymi rzeczami niż wtedy, kiedy się wygrywa. Z inną reakcją ludzi nawet pracujących w klubie, z inną aurą na korytarzu w klubie, z inną aurą w szatni, z inną aurą w mieście. Z artykułami, z informacjami jakich jest setki do nas, do klubu, które docierają. Natomiast, czy Top6? Ja może nie powiem Top6, powiem Top8, żeby było tak bezpiecznie i cały czas uważam, że to będzie nasz cel. Nasz cel być, tak jak powiedziałem w tamtym sezonie, w górnej części tabeli, a górną część tabeli uważam za dziesiąte miejsce wzwyż, czyli to ósme uważam za jak najbardziej realne dla tego zespołu, chociaż możemy sobie powiedzieć, 8 miejsce, w tamtym sezonie powiedziałem, że 10, a sezon się tak potoczył, że było 2. Tak że w piłce nożnej jest wszystko możliwe, dlatego bym nikogo nigdy nie skreślał.
Kolejny mecz już w niedzielę z Cracovią, wreszcie na własnym stadionie, o tym też rozmawialiśmy, że Śląsk długo grał na wyjazdach. Gdzie będą mocne strony Śląska w tym starciu?
Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy byli jednością, żebyśmy byli zespołem, który wyjdzie i weźmie sprawy w swoje ręce. Bardzo dużo dobrego w ostatnich dniach było widać na treningu poprzez postawę piłkarzy, poprzez łapanie pewności siebie, poprzez grę do przodu, poprzez agresywne granie ze sobą. Był dobry trening. To, co powiedziałem, to mogę każdemu zaproponować i zawodnicy to na pewno wykorzystali w bardzo dobry sposób. Jedność jest kluczem, mamy być zjednoczeni, mamy być zespołem, który gra i jest skuteczny. Natomiast to, co powiedziałem dzisiaj, na pewno piłka nożna jest taka, gdzie w 8 spotkaniach nie wygrywa się żadnego meczu, tej pewności siebie na dzień dobry nie ma dużo, bo to jest zawsze myślenie w inny sposób, ale czasami jedna akcja, jedno zagranie, jedno uderzenie, jeden strzał, jedno zablokowane dośrodkowanie, podniesienie rąk do góry, danie takich gestów spowoduje to, że ten zespół będzie ze sobą i ja na to liczę. Mamy piłkarzy ambitnych, mamy piłkarzy mocnych i uważam, że dadzą radę.
Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera był moim i Państwa gościem. Trenerze bardzo dziękuję.
Dziękuję bardzo.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.