Bogdan Zdrojewski: "Idziemy w kierunku zawieszenia przewodniczącego KRRiT”
Pierwsza sprawa to chyba ta najbardziej gorąca politycznie, właściwie sprawa poranka - zatrzymanie żołnierzy, którzy oddali strzały tzw. alarmowe w kierunku atakujących migrantów. "Jest nie do przyjęcia" - ocenił szef Ministerstwa Obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. O żołnierzach napisał Onet wczoraj wieczorem. Pan był przymierzany do stanowiska Ministra Obrony Narodowej, jak pamiętam, prawda?
Tak, to było co prawda dawno, ale taka była sytuacja.
Więc ma pan dobrą orientację i teraz sytuacja jest rzeczywiście trudna, bo jeśli ktoś łamie procedury, to należy wdrażać procedury prawne. I teraz pytanie - czy dobre są procedury, czy zawinili ci żołnierze? I politycznie sprawa jest na pewno niewygodna dla rządu, prawda?
Zaniedbania takie legislacyjne, ustawowe, także w aktach niższego rzędu, po PiS-ie, będziemy odczuwać jeszcze przez pewien czas. Natomiast zaniedbania są poważne. Jeżeli mieliśmy do czynienia z konfliktami przy granicy, to trzeba było myśleć nie tylko o murze, ale o korektach w procedurach. Wydaje mi się, że polski żołnierz atakowany na granicy musi mieć prawo adekwatnej odpowiedzi. Inaczej będzie bezbronny.
Czyli w związku z tym powinno się było wdrożyć te procedury? Bo tam jeszcze jest ta sprawa wyprowadzenia tych żołnierzy w kajdankach... No tu można się zastanawiać nad stylem tego wszystkiego... Czy powinno się wdrożyć te procedury, czy powinno się je wdrożyć jednocześnie ze zmianą tego prawa, które tutaj blokuje pewne działania?
Oczywiście procedury sprawdzane są w życiu, w praktyce. To nie jest tak, że każdy element prawa funkcjonuje obiektywnie i jest weryfikowany niezależnie od tego, co się dzieje, ale jeżeli mamy taką sytuację, to oczywiście ta procedura musi być skorygowana natychmiast. Jeżeli nie ma możliwości zrobienia tego w ciągu tygodnia, dwóch, trzech, jeżeli chodzi o ustawę, to trzeba to robić aktami niższego rzędu. Natomiast przypomnę przypadek, który mieliśmy we Wrocławiu, bardzo dramatyczny. Otóż zatrzymany przez policjantów został w sposób nieprawidłowy - krótko mówiąc - transportowany na komisariat i zakończyło się to niestety dramatem, gigantycznym dramatem, bo śmiercią funkcjonariusza policji. W związku z tym oczywiście ci, którzy stoją na straży prawa, też są w sytuacji niezręcznej, bo oni chronią nie tylko określoną osobę, siebie, ale także muszą zabezpieczać sytuację, jeżeli chodzi o wszystkie skrajne możliwości, które trzeba mieć gdzieś tam z tyłu głowy. Natomiast powtórzę jeszcze raz, zaniedbania po PiS-ie, także te prawne, ustawowe, będziemy odrabiać jeszcze przez parę miesięcy.
Czyli sprawa będzie miała pewnie finał w Sejmie, tak mi się wydaje. Tzn. będzie trzeba tutaj szybko to prawo zmienić, tak?
Tak, oczywiście.
Kolejna kwestia jest taka ogólnopolska akcja społeczna. Likwidatorzy regionalnych rozgłośni radia, takich jak nasza na przykład, wezwali Macieja Świrskiego, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do dymisji. On blokuje wypłaty należnego abonamentu, np. Radio Wrocław nie dostało w tym roku ponad 4 milionów złotych. Właściwie, jakie są widoki? Pytam przewodniczącego Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Wspólnie z panem Piotrem Adamowiczem złożyliśmy stosowne wnioski. Dodatkowo dopowiem, że złożyłem także wniosek do Biura Analiz Sejmowych, aby sprawdzić aktywność Pana Przewodniczącego i dostałem jednoznaczną odpowiedź. Działania Pana Przewodniczącego są niezgodne z przepisami prawa. Mało tego, w tym akcie prawnym, analizie prawnej, pojawia się bardzo poważne stwierdzenie. Ono brzmi, że nie Krajowa Rada, ale przewodniczący jest zobowiązany do wykonania tej uchwały z września ubiegłego roku i przekazania środków finansowych likwidatorom np. Polskiego Radia czy ośrodkom regionalnym.
No i jak można go zmusić do tego?
Nie można go zmusić oczywiście takim przymusem werbalnym. Natomiast w związku z tym złożyliśmy wniosek z podpisami wszystkich klubów o to, aby pociągnąć do odpowiedzialności przewodniczącego. Ten wniosek został złożony u marszałka Hołowni. Będzie rozpatrywany w pierwszym czytaniu w komisji jeszcze przed wakacjami i wydaje mi się, że idziemy w kierunku zawieszenia przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jesienią tego roku w funkcjach wykonywanych. To będzie oznaczało, że oczywiście Rada będzie musiała ze swojego składu wyznaczyć pełniącego obowiązki i myślę, że on już nie będzie łamał prawa.
Czyli wtedy te pieniądze popłyną?
Wtedy te pieniądze popłyną.
A ustawa dotycząca mediów publicznych to już po ewentualnej zmianie prezydenta?
Mamy dwie zapowiedzi. Pierwszą zapowiedź nowej pani minister, pani Hanny Wróblewskiej, która powiedziała, że całość ustawy po pewnej weryfikacji będzie gotowa jeszcze w tym roku. Natomiast jest druga zapowiedź, którą powtórzę, że kwestie finansowe będą przedmiotem także ewentualnych propozycji ustawowych jeszcze przed wakacjami. Zdajemy sobie sprawę, że ustawa budżetowa musi być przygotowana we wrześniu tego roku i po to, żeby ewentualne zmiany zaproponować albo w takich kwestiach podatkowych, np. dotyczących abonamentu, musimy być z tym gotowi w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
To jeszcze jedna rzecz regionalna. Jak już mówiliśmy dzisiaj np. w wiadomościach Jelenia Góra nie dostała ministerialnego wsparcia na organizację Festiwalu Teatrów Ulicznych. Miasto się odwołało od tej decyzji. Czy tutaj da się jeszcze coś zmienić?
Będę na ten temat rozmawiać w poniedziałek z panią minister. Zabrakło niewiele punktów, ale to co mnie ucieszyło to pozytywna ocena tego festiwalu, bo ona daje szansę na to, aby ten wniosek, krótko mówiąc, znalazł swoje rozwiązanie. Przypomnę jednak, że wszystkie te wnioski grantowe zostały sformułowane jeszcze za poprzedniej władzy i gdyby nie te nieszczęsne dwa tygodnie, tego dwutygodniowego rządu, to być może byłoby więcej czasu na to, aby takie wnioski miały nie tylko pozytywną opinię, ale pozytywną decyzję finansową. Brakowało w związku z tym tych dwóch, trzech, czterech tygodni, aby skorygować rozstrzygnięcia grantowe - z nimi mamy niestety kłopot. Od razu dodam, że na szczęście Jelenia Góra nie jest tak bardzo poszkodowana, bo inne wnioski przeszły. Tam gdzie były jeszcze rezerwy, tam gdzie była możliwość uzyskania procedury odwoławczej w sposób prawidłowy, także generalnie rzecz biorąc został nam ten jeden jedyny wniosek, ale dotyczy przedsięwzięcia absolutnie cennego, wartościowego, o bardzo długoletniej tradycji, więc w poniedziałek podejmuję jeszcze walkę o środki finansowe dla tego przedsięwzięcia.
No to wybory do Parlamentu Europejskiego, które już trwają. Holendrzy głosują. Zdanie jest takie, że partia Gerda Wildersa ma największe szanse. Partia Wolności, czyli skrajni eurosceptycy, poza tym Front Narodowy, Bracia Włosi, AFD, Konfederacja i inne ugrupowania w Europie są rzeczywiście bardzo silne... Czy pan ma obawy, że ten parlament będzie inaczej wyglądał po tych wyborach?
Pana obserwacja jest słuszna. Mamy do czynienia z taką silną reprezentacją, budowaną reprezentacją eurosceptyków. Wśród tych eurosceptyków, bo nie chcę powiedzieć wszyscy, są także grupy sympatyzujące z Putinem, z polityką rosyjską, która sprowadza się do właściwie takiej dekompozycji, jeżeli chodzi o Unię Europejską, osłabienia jej w tych elementach politycznych, a w skutku oczywiście bezpieczeństwa związanego i z energetyką, i też tego bezpieczeństwa granic, dlatego też tak bardzo te wybory 9 czerwca są ważne. Jeżeli mamy do czynienia z wyborami niekorzystnymi z punktu widzenia integralności Europy, np. wspomnianej Holandii, czy np. na Węgrzech, to Polska musi na to odpowiedzieć. To właśnie my Polacy musimy na to odpowiedzieć takimi wyborami, aby eurosceptycy, czy przeciwnicy Unii Europejskiej nie osiągnęli w Polsce sukcesu, bo będziemy mieć nie tylko silniejszych przeciwników w Europie, ale będziemy mieć grupę, nie chcę nazwać dywersyjną, ale grupę, która będzie działać niezgodnie z polską racją stanu, także tu w Polsce.
Ale ta chadecja razem z socjaldemokracją utrzyma władzę w tej kadencji?
Jestem przekonany, że raczej tak. Wygląda na to, że ta grupa IPP, do której należy i Platforma Obywatelska, i PSL będzie grupą najsilniejszą, ale samodzielnie nie ma szans na to, aby sprawować władzę. Dlatego też potrzebne jest S&D, czyli ci, którzy reprezentują taki centrowo-lewicowy nurt, bo sama lewica, ta skrajna lewica, niestety też nie popisuje się w Parlamencie Europejskim taką adekwatną odpowiedzialnością do tych wyzwań, z którymi zmagamy się obecnie.
No wśród tej skrajnej lewicy też są prorosyjskie sympatie.
Zdecydowanie tak. Dlatego na tych spotkaniach, mamy ich ponad 70 w tej kampanii Wyboczy już za sobą, bardzo często tłumaczę, że ważne jest, aby Polska wybrała środek, aby wybrała umiarkowane, ale realistyczne podejście do Unii Europejskiej. Jeżeli chodzi o Unię Europejską, my musimy widzieć wady, bo one są. Unia Europejska nie jest bez wad, ale musimy zwrócić uwagę na zalety, bo one przeważają. I trzeba bronić zalet, powalczyć z wadami. Kto to może zrobić? Tylko ci, którzy posiadają odpowiednią wiedzę, pewne doświadczenie, umiejętność poruszania się - po tych wcale niełatwych - salonach brukselskich. I to jest wezwanie na te wybory, no i oczywiście ważna jest frekwencja...
A prawo VETA to jest wada czy zaleta Unii Europejskiej?
Prawo veta jest wadą i to poważną wadą. Trzeba pamiętać, że liberum veto, bo to tak można nazwać obecny stan prawny, doprowadził Polskę do utraty państwowości i oczywiście będą Rosjanie próbowali korzystać, i szukać najsłabszego ogniwa, aby ono było tym ogniwem liberum veto. Natomiast od razu dopowiem, nie może być tak, że będziemy przegłosowywani w każdej kluczowej sprawie przez zwykłą większość, dlatego trzeba liberum veto zastąpić kwalifikowaną większością. Czy to będzie 75% do 25%, czy 60% do 40% w zależności od sprawy można to ułożyć, ale generalnie rzecz biorąc jestem zwolennikiem bardzo silnej pozycji Polski w takich głosowaniach, a silną pozycję Polski uzyskamy przez kwalifikowaną większość.
Te eurosceptyczne ugrupowania, także w Polsce, swoją kampanię oparły na negacji. "Nie dla Zielonego Ładu", "nie dla zablokowania veta", o którym rozmawialiśmy, dyrektywa budynkowa i tak dalej. Nie, nie, nie, nie, nie, nie... Bardzo trudno na to odpowiedzieć, ale czy uważa Pan, że udało się waszemu środowisku znaleźć chwytliwe hasło, które by pozwoliło? Bo ja słyszałem głównie taki wysoki diapazon, wielki projekt cywilizacyjny, bardzo ważna sprawa.
Projekt Zielonego Ładu to jest półtora tysiąca stron, to jest dziesięć punktów. Te punkty, które budzą wątpliwości, to są dwa i te dwa muszą być, krótko mówiąc, albo wyrzucone do kosza, jak zapowiedział także Donald Tusk, albo mocno zweryfikowane, jak zapowiadają liberałowie. Natomiast są nie do przyjęcia, jeżeli chodzi o polską rację stanu i nasz pogląd w tej sprawie. I to mówimy wszędzie. Natomiast pozostałe osiem punktów powinny być przyjęte, bo one są w interesie Państwa Polskiego. Tam jest rozwój nauki, rozwój badań, wzajemna pomoc, także koordynacja dotycząca polityki klimatycznej. Tam jest wiele zapisów dobrych. Niestety będąc w Brukseli pamiętam, że prawie do każdego sprawozdania, do każdej powiedzielibyśmy w Polsce ustawy, wrzucane były rzeczy niepotrzebne, zbędne albo trudne do realizacji. Pamiętam jak Jerzy Buzek, którego naprawdę podziwiałem za ogromną wiedzę w zakresie energetyki, przestrzegał - także PiS - że harmonogram, który jest proponowany jest nierealny z punktu widzenia polskich interesów. Natomiast to było tak jak groch o ścianę. Przypomnę także entuzjazm, bo inaczej tego nie można nazwać, PiS-owskiego komisarza Wojciechowskiego, który o Zielonym Ładzie mówił tak entuzjastycznie, że to jest absolutna szansa. Powtarzał to Morawiecki. I co się stało? Nagle mamy czerwiec i oni mówią co innego? Jaka jest wiarygodność takiej wypowiedzi? Trzeba być w tej materii politykiem twardo chodzącym po ziemi. Budować swoją wiarygodność. I nie wolno opinii publicznej przedstawiać co miesiąc innej opinii, co miesiąc innej oceny, bo dla wyborcy będzie to źródło pewnego pogubienia.
A co pan odpowiada tym, którzy mówią, że pod butem francusko-niemieckim tracimy suwerenność, będąc maszynką do głosowania za tym, czego oni chcą?
Przede wszystkim rozmawiając np. z rolnikami, to była jedna z najtrudniejszych rozmów na tym moim szlaku kampanijnym, mówiłem o tym, żeby zwrócili uwagę, jakie są proporcje, jeżeli chodzi o eksport i import naszej żywności. Mamy eksport gigantycznych rozmiarów. Korzystamy z otwarcia rynków w Niemczech, w Francji, w Austrii? Korzystamy. I po tej rozmowie, jak poważnie porozmawialiśmy o też proporcjach, ile środków przekazujemy, ile środków odbieramy, podeszła do mnie grupa rolników i powiedziała mi następującą rzecz. My chcemy powiedzieć, że my nie jesteśmy za wyjściem z Unii Europejskiej. My nie jesteśmy oczywiście żadnymi sojusznikami Putina, natomiast nam bardzo zależy na tym, żeby w sposób bardziej twardy, bardziej stanowczy mówić o naszych sprawach, naszych interesach. Ja na to odpowiadam - ale co uważacie, że PiS przez ten okres ośmiu lat tego nie czynił? Tak, tak uważamy, ale obawiamy się, że dalej tak będzie, więc najważniejsze jest zapewnienie, że profesjonalni politycy, którzy znajdą się we właściwych komisjach, będą w sposób niezwykle konsekwentny, ale zgodny z prawdą reprezentować interesy państwa polskiego. Muszę powiedzieć, że nie jest to łatwo jak wchodzą debiutanci. Odchodzi u nas Jerzy Buzek, który nie startuje. Odszedł Jan Olbrych. Mało znana postać, bo nie dbała o wizerunek swój, o PR.
Ale pracowita?
Ale niezwykle pracowita. Bardzo serdecznie pozdrawiam dzisiaj Jana Olbrycha, bo wykonał on gigantyczną pracę w Komisji Budżetowej, która jest niespektakularna, trudna, wymagająca ślęczenia, siedzenia przy ogromnej ilości papierów. Natomiast ja jestem absolutnym przeciwnikiem takich eurodeputowanych, nie będę podawać nazwisk, którzy więcej czasu spędzają w studiach w Warszawie, na rozmaitych konferencjach, niż na komisjach w Brukseli.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.