Ewelina Flinta: Warto nad sobą pracować

Michał Kazulo | Utworzono: 2024-06-03 11:06 | Zmodyfikowano: 2024-06-03 11:08
Ewelina Flinta: Warto nad sobą pracować  - fot. Wojtek Olszanka
fot. Wojtek Olszanka

Wokalistka o silnym i charyzmatycznym głosie, której płyta „Przeznaczenie" w niecałe pół roku pokryła się złotem, wraca na scenę muzyczną z nowym albumem.

Artystka - jak sama mówi - przeszła dużą zmianę, a czas jej nieobecności na scenie pozwolił na stworzenie w pełni autorskiej opowieści. Wyraźne inspiracje zaczerpnięte z americany i amerykańskiego folku, mieszają się z elementami rocka i bluesa, w których słychać echa wyboistej drogi, którą przeszła.

Symbolem tej przemiany stał się motyl (z hiszp. mariposa) - z pozoru kruchy i efemeryczny, a jednak wytrwały i gotowy na długą wędrówkę i ciągłą zmianę.

„Czasami w jednym punkcie zbiera się wiele przeżytych chwil. Miałam taki moment w miejscowości Mariposa w Kalifornii, coś się wtedy we mnie przełamało i uwolniło... Ale wiem, że to nie była kwestia chwili, że prowadził do tego długi i trudny proces, który ciągle trwa” - mówi w Radiu Wrocław artystka.

...

Fragment rozmowy z Eweliną Flintą:

Cieszę się, że na żywo.

Tak, ja też się cieszę, dlatego że pewnie już ci mówiłam, że radio kocham, uwielbiam. To jest moje ulubione z mediów, to jest chyba najfajniejsze. Dlatego, że ma jakiś taki czar klimatu. Intymność. Intymność i tajemnice też, więc uwielbiam te studia radiowe odwiedzać. Nawet taki zapach trochę, mam nadzieję, że tu jeszcze czuć.

Tak, tak, to wszystko prawda. Radiowa kawa też zrobiona.

Pyszna.

To co próby już się dzieją, czy jak to jest w ogóle?

Tak, jutro rano na scenie.

To ty musisz być w formie.

Jest szansa, że będę. Mam nadzieję, że nie spotkam zbyt wielu znajomych w tym Opolu dziś wieczorem, więc jak nie spotkam, to będę w formie.

To zacznijmy może też od tego, że w wypadku twojej nieobecności, jeśli chodzi o płyty, bo ty obecna byłaś i o tym też powiemy - o różnych projektach, w których grasz - to ona zagrała na twoją korzyść, częstujemy się tym nowym krążkiem, bardzo się cieszę, bo grywaliśmy single i tak zapowiadaliśmy, zapowiadaliśmy, no i jest właśnie autorski materiał, jakie to emocje w człowieku są po takim wydaniu?

Ogromne szczęście. Wiesz, współprodukowałam tą płytę i pisałam piosenki, bardzo dużo rzeczy robiłam sama. Od początku chciałam mieć wpływ na wszystko, co tam jest, już wybitnie magicznym akcentem na sam koniec była wizyta w tłoczni i drukarni, i to, że mogłam być w momencie, kiedy się drukuje ta okładka, że pan z drukarni mnie pyta, czy te żółci jest wystarczająco dużo, czy może dodać? Ja mówię, dodać. I on dodaje.

Czyli taka Master of Puppets trochę, nie?

Tak, no, Wszyscy byli myślę, bardzo też wzruszeni tym. Chociaż oczywiście - i tłocznie, i drukarnie - to wzruszenie artystów obserwuje za każdym razem. Widzę, że dla nich to i tak jest fajne wydarzenie, bo widzą nasze twarze, kiedy te lata pracy nad albumem naprawdę się już finalizują. My się cieszymy jak dzieciaki, gęba po prostu od ucha do ucha uśmiechnięta. W tłoczni jeszcze miałam możliwość wytłoczenia winyla. Wprawdzie jeszcze nie swojego, ale na maszynie z 51 roku. Wytłoczyłam pierwszego winyla i nawet będzie w sprzedaży, bo okazało się, że jest dobrze wtłoczony, więc... To jest ogromna radość.

Cudowne. Serce mi bije mocniej, zwłaszcza jak mówisz o tych winylach, ale też nie ma co się oszukiwać, że świat się zmienił przez te parę ładnych lat, swiat wydawniczy mam wrażenie. Nie chcę też jak stary dziadek brzmieć, ale ten świat się tak rozpędza, przede wszystkim ten świat streaming'owy i tak dalej. To wszystko powoduje, że artysta musi być bardzo elastyczny, jeśli chodzi o poruszanie się w tym świecie i zastanawiam się, jak to u Ciebie wygląda?

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

00:00
00:00


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.