Paweł Gancarz: Jeden bilet na komunikację we wszystkich miastach? "Pracujemy nad tym"
We wtorek Sejmik Województwa Dolnośląskiego wybrał nowego marszałka. Został nim Paweł Gancarz z PSL, co dla wielu środowisk było dużym zaskoczeniem. Pewnym kandydatem wydawał się bowiem Michał Jaros z PO.
W głosowaniu Pawła Gancarza poparło jednak 28 radnych, a przeciw było zaledwie 6. Jeden głos był nieważny. Co się wydarzyło w kuluarach? Jak udało się do siebie przekonać radnych? Nowy marszałek odpowiadał na pytania Filipa Marczyńskiego. O sytuacji w sejmiku, planach i swoich priorytetach na najbliższe lata.
Jest takie pytanie, jaka koalicja rządzi Dolnym Śląskiem w tej chwili, bo przyzna Pan, że wyborcy, także i pańskiej partii, mogli się poczuć trochę zdezorientowani po tym, co działo się przedwczoraj podczas sesji sejmiku, bo tak trochę wszystko się pomieszało?
Nic się nie pomieszało. Wszystko jest jasne, czytelne. Od wielu tygodni jasno komunikowałem kierunek Polskiego Stronnictwa Ludowego i Trzeciej Drogi w nadchodzących rozstrzygnięciach sejmikowych. Wczoraj znalazło to odzwierciedlenie w wyborach, w dużym stopniu. Niektórzy się śmiali z lidera projektu Polskiego Stronnictwa Ludowego.
O sobie Pan mówi?
Nie, mówię o liderze, ale całości jako grupy w tej rozgrywce. Wielokrotnie mówiłem o tym, że Trzecia Droga i Polskie Stronnictwo Ludowe to lider projektu 15 października na Dolnym Śląsku. Wczoraj rozstrzygnięcia nastąpiły w trakcie sesji i odzwierciedlenie mają w przyszłej koalicji, w przyszłym składzie zarządu prawie wszystkie formacje "Koalicji 15 października". Jest członek zarządu z Polski 2050, dwóch członków z Koalicji Obywatelskiej i dwóch członków zarządu z Klubu Trzeciej Drogi Polskiego Stronnictwa Ludowego.
No to zaraz Panu powiem, dlaczego wyborcy "Koalicji 15 października" mogli się poczuć trochę zaskoczeni. Najpierw kandydatura pana Michała Jarosa, 15-osobowy klub, 12 głosów poparcia. Pański klub poparł Michała Jarosa?
Tak, nasz klub, zgodnie z ustaleniami przed sesją. Pomimo tego, że żadnej formalnej koalicji nie zawarliśmy, w imię dobrej współpracy, w kolejnych etapach głosowania poszczególnych członków zarządu, nasz klub poparł - śmiem twierdzić, że prawie w pełni, aczkolwiek gwarancji nie mam, bo głosowanie jest tajne, ale na pewno w znakomitej większości kandydaturę - pana posła Michała Jarosa, przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej.
No i mamy tutaj kandydata "Koalicji 15 października", który otrzymuje 12 głosów, potem kandyduje Pan, dostaje Pan blisko 30 głosów i głosuje na pana klub Prawa i Sprawiedliwości, co może tutaj tych właśnie wyborców, o których mówię, lekko zastanawiać?
Panie redaktorze, zawsze na końcu głosują radni, w głosowaniu tajnym. Po to, żeby mieć swobodę wyboru. Ja wiem, że można się doliczać i snuć różne spekulacje. W grupie 36 osób można nawet przypisywać typy, kto jak głosował, ale to jest głosowanie tajne i każdy ma swobodę tego głosu. Może go skierować na osobę, na którą uważa i każdy, we własnym sumieniu, podejmuje decyzje, każdy analizuje. Ja rozumiem, że radni, którzy trafili do Sejmiku Dolnośląskiego to są świadomi ludzie, reprezentanci swoich wyborców, swoich okręgów wyborczych i podejmują decyzje, i ja też wielokrotnie o tym mówiłem, czasami polityczne, czasami merytoryczne. Wielokrotnie mówiłem o tym, żeby te dwie warstwy rozróżniać. Samorząd to jest ta przestrzeń - aczkolwiek wiadomo, że im wyżej tym tej polityki jest więcej - gdzie trzeba tą szczególną uwagę na kwestie merytoryczne zwrócić. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim radnym, którzy oddali wczoraj na mnie głos i tym w ramach "Koalicji 15 października", i tym, którzy niejako dzisiaj są w opozycji. Żeby była jasność, byłem też wielokrotnie posądzany, może nie wielokrotnie, to przesada, ale było takie domniemanie koalicji z PiS-em. Jasno komunikowałem, że żadnej koalicji z PiS-em z moim udziałem na pewno nie będzie.
Zresztą mówił to Michał Dworczyk, to ja zacytuję. Podkreślił, że "PiS nie wchodzi do żadnej koalicji, nie będziemy wystawiać swoich kandydatów do zarządu województwa, pozostajemy merytoryczną opozycją" deklarując, że "wszędzie tam, gdzie będzie to dobre dla Dolnego Śląska, będziemy wspierać zarząd" - mówił poseł Michał Dworczyk, który zresztą był takim, jak to się mówi "architektem" tej koalicji z poprzedniego rozdania, z Bezpartyjnymi Samorządowcami, ale teraz właśnie pytanie - jest koalicja z Bezpartyjnymi Samorządowcami? Chyba tak, no bo jest wspólny klub...
Panie redaktorze, te procesy są bardzo czytelne.
Czy płynne?
Nie, czytelne. W poniedziałek powstał klub, zawiązał się formalnie klub, Trzeciej Drogi i Polskiego Stronnictwa Ludowego, w którego w skład wchodzi pięciu radnych. Także formalnie w koalicji nie mamy Bezpartyjnych Samorządowców. Mamy radnych, którzy zostali wybrani z list Bezpartyjnych Samorządowców. Wspierają, budują razem z nami projekt Trzeciej Drogi i Polskiego Stronnictwa Ludowego w nadchodzącej kadencji.
Ale nadal są Bezpartyjnymi Samorządowcami? Jak pan to ocenia?
W Polskim Stronnicy Ludowym mamy legitymację partyjną. Każdy członek ma legitymację, wtedy wiadomo, że jest członkiem, dopóki nie zostanie wykreślony. Wiem, że w partiach tych największych nawet na scenie politycznej polskiej, to członkostwo jest płynne, bo znam zacietrzewionych działaczy np. z Prawa i Sprawiedliwości, którzy mówią, że nie są członkami PiS-u. Także to jest kwestia nomenklatury i formalna. Nasi koledzy, którzy radni, którzy weszli w skład Trzeciej Drogi Polskiego Stronnictwa Ludowego, w skład tego klubu, nie są członkami Bezpartyjnych Samorządowców, jeżeli taki twór prawny jest.
Dobrze, to wobec tego, tu nie jest to skomplikowana arytmetyka, na palcach dwóch rąk można policzyć. Trzecia Droga wprowadziła do sejmiku osoby cztery, prawda?
Tak. Cztery, cztery osoby.
Bezpartyjni Samorządowcy wprowadzili do Sejmiku trzy osoby.
Tak.
To jest razem siedem.
Tak.
A klub Trzecia Droga-PSL-Bezpartyjni Samorządowcy tworzy pięciu osób. To co się gdzieś po drodze stało?
Koleżanki z Polski 2050, młodego środowiska politycznego - teraz to mogę powiedzieć - do końca nie były w stanie podjąć decyzji, w którym kierunku pójść.
Jedna chyba podjęła.
Myślę, że tak. To właśnie były te merytoryczne decyzje, o których mówiłem chwilę wcześniej. Podyktowane zdrowym rozsądkiem. Czasami ten czynnik warszawski odgrywa niekorzystną rolę na to, co się dzieje na przykład w regionie i chyba to miało miejsce wczoraj w jednym przypadku.
A w drugim nie?
A w drugim nie.
To ja zacytuję Panu jeszcze: "Nasze stanowisko jako Polski 2050 jest jasne. Nie przewidujemy żadnej formy koalicji z bezpartyjnymi samorządowcami na Dolnym Śląsku. Nasze obie radne wiedzą, co robić" - powiedział Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, 17 maja, jak sobie dobrze przypominam, czyli całkiem niedawno, więc jednak coś się wydarzyło...
Polityka jest dynamiczna, jak widzieliśmy na wczorajszej sesji sejmiku, dzieją się też czasami nieprzewidywalne rzeczy i to jest właśnie fajne, to jest ciekawe. Jest zawsze ten klucz partyjny, ale też na każdym etapie trzeba pamiętać, że to są ludzie, to są radni, tak jak w polskim sejmie są radni, albo decydują zgodnie i głosują zgodnie z linią partii, albo jest brak dyscypliny partyjnej co do głosowania i takie głosowanie też mają miejsce zazwyczaj w głosowaniach światopoglądowych - tak przynajmniej jest w Polskim Stronnictwie Lądowym, że nigdy presji w tych obszarach nie wywieramy. Można potraktować, że tak samo to się odbyło wczoraj w przypadku dwóch radnych Polski 2050 na Dolnym Śląsku.
Bo jedna z nich, pani Natalia Gołąb, została członkiem zarządu województwa dolnośląskiego, a druga z radnych, jak rozumiem... No właśnie, nie weszła do klubu, bo to jest pięcioosobowy klub. To pani Natalia Gołąb jest członkiem tego klubu, czy nie?
Jak byśmy chcieli interpretować ten stan faktycznie i literalnie to jeszcze przez weekend w ubiegłym tygodniu mieliśmy możliwość zaobserwowania deklaracji porozumienia podpisanego przez liderów Koalicji Obywatelskiej Polski 2050 co do współpracy w nadchodzących wyborach zarządu województwa dolnośląskiego, więc jakbyśmy się posługiwali tym dokumentem w formie faktycznej, no to pani Natalia Gołąb jest członkiem zarządu Koalicji Obywatelskiej.
Aha...
I wchodzi w pulę Koalicji Obywatelskiej. Jeżeli mówimy o środowisku, z którego się wywodzi i czego oczywiście nie kryje, jest aktywnym uczestnikiem w ostatnich wyborach, została wybrana z listy Trzeciej Drogi-Polski 2050, czyli była reprezentantem Polski 2050. To jest członek Polski 2050 i z wiedzy, którą posiadam na dzisiaj, to jest jedyny członek zarządu województwa z tej partii spośród województw, w których wybory zarządu już się odbyły.
Czyli mówi Pan to po to, żeby zwrócić uwagę centrali, że oto jest sukces?
Myślę, że jest sukces. Polska 2050 posiada swoją reprezentację w zarządzie województwa, a więc to jest jeszcze jeden kolejny dowód na to, że na Dolnym Śląsku "Koalicja 15 października" działa i ma się dobrze.
Dobrze, to teraz już zostawimy układanki arytmetyczno-partyjne, bo tu mam nadzieję, że tym trochę zdezorientowanym wyborcom różnych partii, wszystkich partii na Dolnym Śląsku trochę nasza rozmowa wyjaśniła, co się wydarzyło w każdym razie. I teraz pytanie o te najważniejsze rzeczy, które chciałby pan przeprowadzić, które by chciał Pan, żeby za pięć lat stały się faktem. Zawsze podkreślano szpital onkologiczny, rozwój kolei dolnośląskich i takim też dyżurnym tematem w kampanii był bilet aglomeracyjny odmieniany przez wszystkie przypadki, przez wszystkich kandydatów do wszystkich stanowisk. Czy to są te trzy rzeczy, o które Panu chodzi?
Myślę, że tych rzeczy jest więcej. Są pośrednie, są wyzwania przyszłości, są nowe pomysły zaczerpnięte z pracy w samorządzie wieloletniej od 20 lat, ale również z tych doświadczeń ministerialnych. Myślę, że Dolny Śląsk może być tym województwem, w którym pierwszym w kraju. Dolny Śląsk jest twórczy, Dolny Śląsk jest piękny. Wszystkie najciekawsze pomysły polityczne, nowe projekty polityczne rodzą się na Dolnym Śląsku. Mamy coś w sobie i to trzeba przyznać, jako Dolnoślązacy, że ta mieszanka kulturowa z różnych stron świata i Polski, która tutaj trafiła po 1945 roku, przynosi swoje wymierne efekty w postaci tych ciekawych projektów. I tutaj myślę, że to może być pierwsze województwo, w którym będzie jeden bilet na wszystkie środki komunikacji i to będzie pilotaż w skali całego kraju, a na poziomie Ministerstwa Infrastruktury...
Są takie plany?
Takie rozmowy, jeszcze jak byłem podsekretarzem stanu - pełniłem tą zaszczytną funkcję, wspólnie z ministrem Dariuszem Klimczakiem i pozostałymi sekretarzami, podsekretarzami stanu, kreśliliśmy, także może Dolne Śląsk to będzie to pierwsze województwo, które da przykład i pomysł, i wskaże metody, jak to zrobić.
Wspólny bilet na wszystkie środki komunikacji w województwie...
Kupuje Pan jeden bilet i do jakiegoś środka transportu zbiorowego Pan nie wsiądzie...
Autobusu w Legnicy, czy w Ząbkowicach...
... Czy pociągu we Wrocławiu. Ciekawe rozwiązanie?
Bardzo ciekawe rozwiązanie.
Myślę, że uprościłoby i na pewno zachęciłoby obywateli do tego, żeby korzystać z komunikacji zbiorowej.
Będą takie prace? Czy już są?
Podejmiemy działania, bo myślę, że to jest możliwe. Wiadomo, że to będzie proces. Mówimy o pomysłach, Panie redaktorze, o punktach programowych.
Nie oczekuję, że za dwa tygodnie taki bilet będzie.
Żeby za dwa tygodnie nie zapytał Pan, dlaczego jeszcze nie ma. Ja wiem, że chciałoby się od razu wszystko. Szpital onkologiczny Pan powiedział, rozwój komunikacji, wykluczenie komunikacyjne, może też nowe, inteligentne środki transportu, nad którymi pracowałem już w gminie Stoszowice, a miałem tą przyjemność uruchomienia procesu legislacyjnego zmiany ustawy prawa o ruchu drogowym, dopuszczającej możliwość testowania pojazdów autonomicznych i myślę, że takie projekty na Dolnym Śląsku spróbujemy uruchomić, czyli w miejscach, gdzie transport kolejowy, transport standardowy, kołowy, zbiorowy się już nie opłaca. To są kwestie związane z uruchomieniem środków europejskich i dynamiczną ich dystrybucją, bo jesteśmy jako Dolny Śląsk, ale nie tylko - jako cała Polska - w głębokim niedoczasie. Myślę, że takim dużym wyzwaniem powinno być to, żebyśmy tych środków nie wydatkowali w byle jakiś sposób, tylko w jak najbardziej efektywny sposób, żeby one służyły naszym mieszkańcom. Ale to jest też kwestia, i tutaj mówię o tym jasno, wcześniej jako recenzent uczestniczący chociażby w Państwa programach wielokrotnie dyskutowaliśmy o biednym południu Dolnego Śląska, o podziale statystycznym. Będę chciał, dysponując instrumentami jakie już mam, jako marszałek, zweryfikować procedurę prawną i możliwości faktycznego podziału statystycznego Dolnego Śląska.
To pytanie jeszcze o kwestię śmieciową tak na koniec, dlatego że Pan również tutaj w debatach w Radiu Wrocław wielokrotnie w pewnym sensie obwiniał poprzednie władze Dolnego Śląska, że nie dopilnowały tematu jeśli chodzi o śmieci. Tam byli w koalicji Bezpartyjni Samorządowcy i pojawiały się, jeśli nie Pan osobiście, bo widzę, że Pan usiłuje sobie przypomnieć, to w każdym razie przedstawiciele Pana ugrupowania, pamiętam to z całą pewnością. Co z tym dalej? To jest bardzo poważny problem, ważny problem.
Problem jest globalny, jeżeli chodzi nie tylko o Dolny Śląsk, ale o cały kraj.
Ale krytykowano władzę za to bardzo na Dolnym Śląsku. Nie było kontroli, były kontrole nieskuteczne.
Musielibyśmy rozróżnić kwestie składowisk i zgód, które wydają urzędy marszałkowskie na składowanie określonych frakcji odpadów, czy też rozróżnić kwestię braku pomysłu na rozwiązanie problemu odpadów i tu mówię już globalnie, w skali całego kraju. Mam ogląd sytuacji od drugiej strony, jeszcze jako samorządowiec, jako wójt gminy, gdzie to z czym zderzają się mieszkańcy, ale też i Wrocławia oczywiście - coraz wyższe opłaty za odbiór odpadów. One są bezpośrednio powiązane z kosztami składowania każdej tony frakcji różnych odpadów, czy to jest bio, czy to jest szkło, plastik, czy papier, czy odpady zmieszane... No i ta cena dla mieszkańców, dla podmiotów, które oddają na składowisko te odpady, wynika z tego, że nie ma i nie było w ostatnich latach pomysłu, jak w sposób kompleksowy poradzić sobie z tą masą odpadów.
Bo nikt nie chce mieć spalani u siebie i to jest też kwestia samorządu naszego.
Oczywiście, ale powiem szczerze, według mnie, aczkolwiek to nie jest moja kompetencja, według mnie tutaj rozwiązanie powinno być jedno. Powinno być kilka centralnych spalarni odpadów na przykład. Takie inwestycje łatwiej proceduje się z poziomu rządowego niż samorządowego. Powinny być wytypowane lokalizacje, które nie przeszkadzałyby lokalnej wspólnocie, bo z tym jest zawsze największy problem.
Nie ma takich, jak wiem.
Myślę, że są. Są duże powierzchnie terenów, które nie są zamieszkane i myślę, że to jest do zrobienia.
Dałoby się to zrobić?
Tak, patrzę z punktu widzenia swojego praktycznego. Nie odpowiadam za Ministerstwo Środowiska. Wiemy też, że technologie są takie, że w centrach dużych miast europejskich są spalarnie odpadów i technologia jest taka, że to co z tego przysłowiowego komina wylatuje, to czysty tlen i to można wdychać.
To umówmy się tak, że rozmowę dokładniejszą o śmieciach przeprowadzimy niedługo, Panie Marszałku, a dzisiaj na tym kończymy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.