R. Raczyński: W polityce nie ma czegoś takiego jak racjonalność, bo to są tylko interesy, nic więcej
Robert Raczyński jest prezydentem Lubina od 22 lat i przed nim ostatnie 5. Do tego jeszcze dojdziemy, ale chciałbym rozmowę zacząć od tej historii z końca lutego i zapytać, na jakim etapie jest ta sprawa z pańskiego punktu widzenia. To były kwestie stenogramów z podsłuchów nielegalnych, które miała prowadzić ABW. Wszyscy komentatorzy mówili, że oczywiście prawdziwość całej tej operacji i historii ma być dopiero potwierdzona przez prokuraturę. Pan powiedział, że to obrzydliwe prowokacje dziennikarskie i bolesne jest to, że rząd polski korzysta ze sztucznej inteligencji, tworząc nieprawdziwe treści, obrazy i dźwięki. Czy ta sprawa ma jakiś swój bieg prawny w tej chwili?
Na tym etapie jeszcze nie. Ale oczywiście ja przedstawiłem swoją opinię dotyczącą tego, co zostało zaprezentowane przez dziennikarzy Onetu, że to jest po prostu uruchomienie programu tak zwanej sztucznej inteligencji. Ja mówię "tak zwanej", bo to jest kompletna brednia z tą sztuczną inteligencją, tylko po prostu włączenie takiego programu, gdzie wrzuca się cztery hasła, np. że pan redaktor jest pedofilem, jest jednocześnie narkomanem, pijakiem i alkoholikiem, i uruchamia się taki program, który opisuje pana życie wymyślone w tym wypadku. Częstokroć może to być tysiąc, dwa tysiące stron.
Jak w pana przypadku?
Jak w moim przypadku.
Czyli te wszystkie słowa, że trzeba sobie "razem z PiS-em nabijać kabzę", że "zakopaliśmy pod ziemią różne rzeczy, które nie mogą wyjść na światło dzienne", to jest wynik tego programu?
Tak. Powiedzmy sobie szczerze, że propozycja ze strony dziennikarzy taka, że jakobym ja prowadził korespondencję z urzędnikiem za ścianą, dwa tysiące stron, to jest kompletna bzdura po prostu, jeśli chodzi o zarządzanie, bo, po pierwsze, gdybym umiał pisać dwa tysiące stron tekstu, to bym wydał już dziesięć książek.
A nie skierował pan sprawy do sądu przeciwko, nie wiem, choćby autorom tego tekstu?
Przygotowujemy rzeczywiście duży proces, łącznie z odszkodowaniami. Zbieramy całą dokumentację i nie chcemy ujawniać oczywiście całej taktyki związanej z procesem, ale to będzie bardzo głośny proces w Polsce, dlatego że byłem pierwszą osobą w Polsce, w której zastosowano taki poziom chamstwa bym powiedział i prymitywizmu w stosunku do osoby publicznej. Niespotykany naprawdę w tej chwili. Znamy nawet koszty tego całego przedsięwzięcia, bo osoby, które ze mną się kontaktowały, potwierdziły, że koszt tej operacji ze strony, nie chcę ujawniać już kogo, ale jest to osoba publiczna, wyniosły prawie milion złotych.
A nie chce pan powiedzieć naprawdę w Radiu Wrocław teraz, kto to był? Może warto?
Nie bardzo warto, w związku z tym, że przystępujemy do procesu. Lepiej, żeby ta osoba nie uciekała za granicę.
Rozumiem. A dlaczego ktoś miałby robić, tak z pańskiego punktu widzenia?
Trzeba się zapytać tych, którzy uczestniczyli w kampanii wyborczej, jaki chcieli osiągnąć efekt poprzez taką bzdurę. Po prostu produkowanie i próba zepchnięcia mnie do jakiegoś rynsztoku.
A to miało związek ze sprawami śmieciowymi w regionie?
Ze mną kompletnie nic, bo ja nie mam nic wspólnego ze śmieciami. W związku z czym ze mną nic. Czy jakieś osoby są powiązane ze śmieciami? Trudno powiedzieć. To trzeba pytać raczej prokuratora. Sam jestem zainteresowany tym, żeby ci wszyscy geszefciarze śmieciowi naprawdę ponieśli karę za to, co wyrabiali dotychczas ze śmieciami w Polsce.
A swoją drogą to Bezpartyjni Samorządowcy mieli okazję, pięcioletnią taką okazję, ja bym powiedział, doprowadzić do tego, żeby geszefciarze, jak pan mówi, ponieśli karę.
Bezpartyjni?
Jako koalicjant.
Bezpartyjni Samorządowcy nie mają swojego prokuratora.
Nie, oczywiście, że nie. Ale tam były kwestie kontroli spraw śmieciowych. Nieskuteczne, tak twierdziła opozycja. No i rzeczywiście, skoro to wszystko się dzieje, to te kontrole skuteczne nie były.
Ale to proszę pytać raczej prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To są wszystkie służby, które mają możliwości kontrolowania. Proszę mi wierzyć, urzędnik kontrolę ma tylko wizualną i dwa, trzy papiery może przejrzeć.
A uważa pan, że ta historia mogła panu pomóc. Pan zdobył 61% głosów w Lubinie w pierwszej turze i wygrał pan bezapelacyjnie. Chociaż znalazłem przed chwilą, jak przeglądałem komentarze w różnych mediach regionalnych, taki tekst zatytułowany: "Afera (o której pisze Onet) zmiecie z polityki prezydenta Raczyńskiego". A może odwrotnie było? Może to panu pomogło?
Trudno powiedzieć, czy mi pomogło psychicznie, a szczególnie memu środowisku. Ja miałem wiarę w to, że ludzie nie wierzą w takie bzdury po prostu, że inteligencja jest ta prawdziwa jest nadal jest wyższa niż ta inteligencja sztuczna, w związku z czym uważałem, że to mi nie zaszkodzi aż tak. Natomiast zaszkodzi mi oczywiście, jeśli chodzi o opinię, bo w Polsce ludzie mnie nie znają, w związku z czym sądzą, a to był tekst ogólnokrajowy, gdzie chyba, z tego co mi powiedziano, odsłon było prawie 20 milionów, w związku z czym ludzie w Suwałkach, czy Białymstoku, czy w Warszawie, w takie brednie mogli uwierzyć.
To w końcu ten PiS was inwigilował, jako koalicjanta, celem zdobycia tzw. haków?
Ale dziesiąty raz to powtarzam, że to nie jest żadna inwigilacja polityczna, jeśli chodzi o państwo polskie, tylko to po prostu jest zmowa, być może polityków opozycji wtedy, w stosunku do mnie i zmowa być może firm sieciowych.
To proszę powiedzieć, czy miał pan mieszane uczucia, kiedy zobaczył pan wyniki po pierwszej turze wyborów prezydenckich i pierwszej, jedynej turze wyborów do samorządów dolnośląskich, kiedy okazało się, że Bezpartyjni Samorządowcy, ugrupowanie, którego jest pan liderem, bardzo ograniczyło swoje wpływy i najprawdopodobniej, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, straci władzę w województwie dolnośląskim?
Tutaj bym był bardzo ostrożny, jeśli chodzi o ocenę, czy on straci, czy nie straci.
Ojej. To jak to ma być?
Ja nie będę ujawniał kuchni. Ja tylko podam panu przykład, panie redaktorze, że w roku 2014 pamiętam, to było 10 lat temu, Rafał Dutkiewicz odszedł od nas, Ruchu Bezpartyjnych Samorządowców, i zostawił tak naprawdę mnie z ekipą kilku samorządowców, stwierdzając, że on nie będzie budował ruchu Bezpartyjnych, tylko idzie na współpracę z Platformą. To było dosłownie dwa miesiące przed wyborami. Zostawił nas tak naprawdę. Myśmy się zorganizowali mimo wszystko, wystawiliśmy własną ekipę, zdobyliśmy 4 mandaty. Wtedy Rafał Dutkiewicz miał drugą turę, bo myśmy wystawili mu konkurencję, co spowodowało oczywiście, że nie zdobył w pierwszej turze, zwycięstwa nie miał. Ja z nim rozmawiałem po tej pierwszej turze i zaproponowałem współpracę naszą w sejmiku, z możliwością nawet poparcia go w tej drugiej turze. On wówczas powiedział, że nie są zainteresowani, jako Platforma, współpracą z nami. Proszę zwrócić uwagę, jaka była konsekwencja jego decyzji. Myśmy wystawili wtedy Kukiza, jako kandydata na prezydenta Polski. Komorowski przegrał wybory, Platforma została odsunięta od władzy.
A jak to ma rzutować na dzisiejszą sytuację?
Myśmy wtedy startowali z 4 radnymi, a skończyliśmy w roku 2018 kadencję z 20 radnymi, dlatego że większość ludzi porzuciła szyldy partyjne w kadencji 2014-2018. Okazało się, że mamy większość. Ja byłbym bardzo ostrożny z tym odsuwaniem od władzy Bezpartyjnych Samorządowców.
Ale arytmetyka sejmikowa...
Ale wtedy też była arytmetyka.
Dobrze. To niech pan mi przedstawi scenariusz, jak to by się mogło potoczyć, żeby Bezpartyjni Samorządowcy nadal kierowali czy współkierowali województwem?
My jesteśmy zainteresowani współpracą. Ofertę żeśmy złożyli. Czekamy na decyzję pozostałych klubów.
Współpracą z Koalicją Obywatelską, jak rozumiem?
Oczywiście, że tak.
Ale Koalicja Obywatelska z Trzecią Drogą i radną lewicową mają 20 mandatów i nie jesteście do niczego potrzebni.
To przypominam jeszcze raz, że w roku 2014 koalicja miała 20 mandatów w sejmiku, a skończyła chyba na 4.
Czyli rozumiem, że to nie jest takie założenie, że od początku ta koalicja powstanie, tylko w wyniku tarć i ruchów, być może w jakiejś nieznanej przyszłości Bezpartyjni Samorządowcy wrócą do gry.
Ja myślę, że my dalej jesteśmy po prostu w grze i złożyliśmy ofertę.
Ale chyba nie chcą, bo mają wam za złe współpracę w koalicji z PiS-em.
Ale proszę pana, jeśli się kierujemy złośliwością czy jakąś przeszłością, czy oceną czegoś kiedyś, to po co w ogóle wybory mają być?
Ja myślę, że oni się kierują racjonalnością po prostu. 15+4+1=20. Wystarczy.
Zaczęliśmy w 2014 roku z czterema mandatami, skończyliśmy z dwudziestoma. W polityce nie ma czegoś takiego jak racjonalność, bo to są tylko interesy, nic więcej.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.