Prezes kontra pracownicy w Ścinawie. Padły oskarżenia o mobbing
- Nie jestem jedyną osobą, tylko wcześniej nikt nie miał odwagi tego ruszyć, a my powiedzieliśmy dość - powiedział Henryk Rak, były już konserwator w Ścinawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, który został zwolniony dyscyplinarnie i teraz będzie się przed Sądem ubiegał o przywrócenie do pracy:
- Jeżeli nie wykonamy polecenia, groził nam wypowiedzeniem umowy, ja już oczywiście otrzymałem takie wypowiedzenie umowy za odmowę powieszenia i podłączenia lampy. Moim argumentem było to, że nie posiadam tych uprawnień. Powiedziałem prezesowi, że to wszystko zgłoszę do inspekcji pracy i odwołam się od tego w sądzie. Prezes mi powiedział, że tu już nie ma dla mnie miejsca i nie będę go straszył.
Prezes Marek Hołtra stanowczo odpiera te zarzuty. - Jest mi przykro z tego powodu, zostałem pomówiony - twierdzi:
- Nie miały miejsca takie praktyki, które można by było określić jako mobbing, jako złe traktowanie. Nigdy nie wydawałem takich poleceń. Doszło do wypadku, ale bez uprawnień człowiek dokonał pewnych czynności, ale zrobił to z własnej woli, w tym czasie byłem na urlopie, więc nie mogłem wydawać żadnych poleceń.
Prezes Marek Hołtra na dowód dobrych relacji z pracownikami przedstawił zapis rozmów z telefonów służbowych. W obronie prezesa stanęli mieszkańcy, część pracowników spółdzielni, a także pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, którym Marek Hołtra kierował przed rozpoczęciem pracy w spółdzielni. Teraz zamierza o swoje dobre imię walczyć przed sądem, jak sam jednak podkreślił, będzie wnosił tylko o przeprosiny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.