Ruszył proces byłych pracowników wrocławskiego pogotowia
Odpowiadają w głośnej sprawie licznych nieprawidłowości, do których we wrocławskim pogotowiu miało dochodzić w latach 2003 – 2017. Zostali oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w sprawie działania na szkodę wrocławskiego pogotowia. Śledczy zarzucają im także nieprawidłowości przy inwestycjach prowadzonych w latach 2003 -2017, szkody na ponad 500 tysięcy złotych, tuszowanie śmierci pacjenta, a także mobbing wobec pracowników:
"Krzyczenie na pracownika i w ten sposób zastraszanie go, ośmieszanie pracownika nazywaniem go między innymi histeryczką, Obarczanie pracownika obowiązkami przekraczającymi wykonanie ich w godzinach pracy, deprecjonowanie pracownika poprzez poniżanie go na oczach współpracowników" - wymieniał prokurator Robert Mielczarek.
Poszczególne zarzuty śledczy odczytywał przez blisko półtorej godziny. Przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych, wykorzystywanie pełnionych funkcji do celów prywatnych, stosowanie nepotyzmu, mobbingu wobec podległych pracowników, niepowiadomienia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa nieumyślnego spowodowania zgonu pacjenta, jak też poświadczania nieprawdy w służbowych dokumentach – to najpoważniejsze zarzuty, jakie ciążą na byłym dyrektorze pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu i 6 innych osobach zamieszanych w tę sprawę.
Jak mówi obrońca głównego oskarżonego, Krzysztof Kocowski -jego klient nie przyznaje się do winy, ale ma dobrą wolę, aby mimo stanu zdrowia, brać udział w procesie:
„Od początku tego postępowania, w sposób transparentny, pan, wówczas dyrektor, zdecydowanie zaprzeczył wszystkim okolicznościom, nie przyznaje się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów. Do tej pory składał pełne i wyczerpujące wyjaśnienia. Będzie uczestniczyć w rozprawie, aby wykazać wszelkie kwestie związane z jego niewinnością”
Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.