Spór o farmy fotowoltaiczne na Pogórzu Izerskim
Pogórze Izerskie to malowniczy obszar w południowo-zachodniej części Dolnego Śląska. Pobliskie góry są chętnie odwiedzane przez turystów, którzy przyjeżdżają tam odpocząć od miejskiego zgiełku. Część mieszkańców wsi Giebułtów obawia się, że turyści przestaną się tam pojawiać. Wszystko przez planowaną farmę fotowoltaiczną.
"To jest mała wieś na Pogórzu Izerskim, niedaleko Mirska. Chodzi o to, że jest tam ustanowiona bardzo duża strefa Natura 2000, gdzie inwestor prywatny wystąpił o budowę farmy fotowoltaicznej. Tam miałaby powstać największa farma fotowoltaiczna w Polsce, z czego ponad 50 proc. ma zajmować obszar Natura 2000" - powiedziała Ewa Domańska, ekolożka zaangażowana w sprawę.
Wedle planów inwestora, farma w tym miejscu ma mieć powierzchnię ponad 100 hektarów. Jak przekazał PAP burmistrz Mirska, "wielkoobszarowe farmy fotowoltaiczne ani charakterem, ani skalą nie nawiązują zazwyczaj do obecnego zagospodarowania terenu".
"Stanowią nowe elementy przemysłowe, które zaburzają integralność istniejącego krajobrazu, w tym krajobrazu przyrodniczego i stanowią negatywne dominaty krajobrazowe. Wobec powyższego należy indywidualnie ocenić realizację planowanych inwestycji w tym wielkoobszarowych farm fotowoltaicznych na krajobraz" - przekazał Andrzej Jasiński, burmistrz miasta i gminy Mirsk.
Urzędnicy zapewniają, że ze względu na oddziaływanie inwestycji na środowisko, burmistrz podjął działania administracyjne.
"W tym celu wystąpił o opinię co do potrzeby przeprowadzenia oceny o oddziaływaniu na środowisko do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu, Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego we Lwówku Śląskim i Dyrektora Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Zarząd Zlewni we Lwówku Śląskim oraz powiadomiono społeczeństwo o postępowaniu poprzez obwieszczenia i Biuletyn Informacji Publicznej" - napisano w komunikacie.
Na razie inwestycja została wstrzymana, bo RDOŚ wydał decyzję o odmowie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanej inwestycji. Zdaniem Domańskiej, to nie zamyka sprawy, bo pojawiają się kolejni inwestorzy. Sprzyja im brak uchwalonego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) dla tej okolicy.
"Jedynym teraz ratunkiem jest, żeby powstało jak najszybciej MPZP dla tego terenu. Natomiast burmistrz nie odpisuje na pytania mieszkańców, na jakim etapie to się znajduje, czy ma się ku końcowi, czy w ogóle jakakolwiek forma informacji dla mieszkańców jest utajniana, nic nie wiemy. Nikt nic nie wie, a w tym czasie już są dwie prawomocne decyzje nowych inwestorów, które gmina będzie musiała normalną drogą procedować" - powiedziała Ewa Domańska.
Z kolei burmistrz Mirska deklaruje, że z projektem "będzie można zapoznać się na etapie jego wyłożenia do publicznego wglądu".
"W trakcie wyłożenia do publicznego wglądu projektu miejscowego planu zgodnie z art. 18 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, każdy kto kwestionuje ustalenia planu przyjętego w projekcie będzie mógł wnieść uwagi w terminie wyznaczonym w ogłoszeniu. Tak więc mówienie o braku konsultacji społecznych jest przedwczesne, gdyż ten etap opracowania planu dopiero nastąpi" - przekazał burmistrz Andrzej Jasiński.
Nie wiadomo, kiedy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zostanie uchwalony. Do tej pory mieszkańcom będą towarzyszyć obawy przed kolejnymi niechcianymi inwestycjami.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.