B. Zdrojewski: M. Jaros jest bardzo dobrym kandydatem na prezydenta Wrocławia
POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ: A. Zalewska o zmianach w mediach: POLITYCZNA BANDYTERKA
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był poseł Bogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia.
Zaczynamy od Wrocławia, bo do wyborów samorządowych coraz mniej czasu. Niewiele jeszcze w sumie nazwisk pojawia się w przestrzeni publicznej, które możemy uznać za pewniaki. Na kogo postawi Platforma Obywatelska?
Mamy w tej chwili kluczowe 13 dni, w których mogą zgłaszać się kandydaci na radnych, na wójtów, burmistrzów, także radnych sejmikowych. Poczekajmy do tego 15 stycznia, wtedy zamykamy listę. Mamy 2 tygodnie potem na przyjrzenie się tym kandydatom, ustalenie i potwierdzenie ich ewentualnych kompetencji, połączenia tego z aspiracjami. Wtedy będzie wszystko wiadomo albo prawie wszystko.
POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ: Prof. Pacześniak o mediach: Scenariuszy było co najmniej kilka i jeżeli nie działa jeden, to wprowadza się kolejny
Czyli na przełomie stycznia-lutego powinniśmy poznać już tych, którzy powalczą o Wrocław?
Tak. Jest bardzo ciekawa sytuacja, dlatego że oprócz tych, których znamy albo powinniśmy znać z imienia i nazwiska, bo funkcjonowali już dosyć długo, pojawiają się nowe kandydatury, bardzo się z tego cieszę, także reprezentujące młodsze pokolenie. Jest troszkę radnych, którzy mają doświadczenia osiedlowe, co mnie jeszcze bardziej cieszy, bo to oznacza, że ta kariera, ewentualnie samorządowa, będzie się rozwijała prawidłowo. Natomiast zobaczymy. Zobaczymy, jak to będzie rzeczywiście wyglądało, bo jeszcze na to nakładają się negocjacje partii politycznych. Czy będzie to taki pakt, jak był w przypadku Sejmu, czy troszeczkę zmodyfikowany.
A jak pan sądzi?
Zmodyfikowany.
POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ: Mirosława Stachowiak-Różecka: To jest pełzający zamach stanu
Abstrahując od personaliów, czego dziś potrzeba Wrocławiowi?
Wrocławiowi potrzebny jest kierunek rozwoju, taki bardzo ściśle określony, z najważniejszymi pryncypiami, które będą nie tylko szanowane, ale będą posiadały silną identyfikację samych wrocławian. Pierwszy element to jest oczywiście komunikacja. W tej komunikacji parę rzeczy dobrych się zdarzyło, bo mamy tramwaj na Nowy Dwór, mamy most wschodni, więc dwie rzeczy takie bardzo istotne mamy za sobą. Ale bez wątpienia we Wrocławiu mamy stan permanentnego konfliktu rozmaitych grup użytkowników układu komunikacyjnego. Z tego nie wynika zbyt wiele dobrego. Natomiast te problemy trzeba, krótko mówiąc, rozwiązać. Ja opowiadam się za zgodą wśród użytkowników. Za to, aby ten układ był jak najbardziej elastyczny. On był usztywniany. Aby pamiętać cały czas, że kierowca to też człowiek.
POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ: Anna Sobolak o mediach: Konfiskata majątku złodzieja to nie jest bezprawie
Komunikacja to jest jeden aspekt. A coś jeszcze?
Drugi element to ekologia. We Wrocławiu parę rzeczy się w ostatnich kilkunastu miesiącach dobrze zdarzyło. Na przykład w przypadku zieleni. Doceniam te prace, które się pojawiły, ale one są takie troszkę, może nie od ściany do ściany, tylko mają pewną przypadkowość. Jest bardzo dużo dobrych zapowiedzi, natomiast te zapowiedzi nie przekładają się na takie projekty, które wzbudzały takie bardzo pozytywne emocje. Uważam, że w ostatnich 10, 15 latach nawet, zbyt wiele miejsc przeznaczonych na zieleń zostało zamienionych na taką twardą, betonową zabudowę. Zbyt wiele. Z tego też powodu pojawiają się protesty. Pojawiały się protesty na Jagodnie. Mówiliśmy o tym lesie, takim bardzo kluczowym dla napowietrzania od tej strony południowo-zachodniej. Protestowała Kępa Mieszczańska. Protestowały też częściowo Maślice. Parę rzeczy zdarzyło się także na Żernikach, na wspomnianym Jagodnie, na Stabłowicach. Te osiedla muszą mieć infrastrukturę usługową, czyli żłobki, przedszkola, dojazdy dla karetek, straży pożarnej, miejsca parkingowe, ale także zieleń, miejsca oddechu.
A sądzi pan, że właśnie wokół tych dwóch obszarów, o których rozmawiamy, będzie toczyła się kampania? Że właśnie o tym będą kandydaci ze sobą rozmawiać? Że doczekamy się, jako mieszkańcy, takiej prawdziwej debaty na temat tego, gdzie Wrocław powinien być?
Na pewno takie debaty będą się odbywały, natomiast ja nie wiem do jakiego stopnia one będą miały charakter otwarty. Bardzo chciałbym, żeby miały charakter otwarty.
Zrobimy to w Radiu Wrocław chyba.
To jest dobry pomysł. Od razu dodam, że jest jeszcze kilka takich kwestii, które mnie martwią. Martwi mnie podejście do małych podmiotów gospodarczych. Właściwie Stare Miasto zostało tak mocno zaklinowane i tak mocno dotknięte, że prowadzenie działalności gospodarczej w obszarze Starego Miasta, mówi się najczęściej o Rynku, ale nie chodzi tylko o Rynek, bo chodzi też o boczne uliczki. To wszystko powinno mieć taką formę lekką, ale stabilną, bardzo zróżnicowaną, z ofertami dla wszystkich. Wielkim kłopotem będzie ustalenie oczywiście wszystkiego tego, co jest związane z gospodarką śmieciową. No jest to pewnego rodzaju zaległość, zaszłość nawet, ale bardzo istotna. Wrocław ma szczęście, bo nie ma żadnego szpitala. Mówię szczęście, bo to jest kwestia obciążeń finansowych, ale z drugiej strony może włożyć spore środki finansowe, a przede wszystkim zaangażowania, w tak zwaną część profilaktyczną, czyli to lecznictwo otwarte. Zwłaszcza z myślą o osobach najstarszych i dzieciach, bo te dwie grupy, z mojego punktu widzenia, są w chwili obecnej kluczowe i dość newralgiczne.
Kto powinien zostać prezydentem w takim razie?
Prezydentem powinna zostać osoba, która wskaże kierunek rozwoju Wrocławia. Mówiłem o tych elementach, które składają się na ten cały projekt. Ale wrocławianie muszą wiedzieć jedną rzecz, w jakim kierunku ten pociąg jedzie, że jedzie w dobrym kierunku, ale też, że jedzie w dobrym tempie.
I gwarantuje to Michał Jaros?
Michał Jaros jest bardzo dobrym kandydatem. On sam się zastanawia nad przyjęciem ewentualnie takiej propozycji. To dobrze, bo to znaczy, że nie przyjmuje takich propozycji bezrefleksyjnie. On już miał ochotę na to, aby wystartować, ale wycofywał się i ja uważam, że dobrze, że się wycofywał, dlatego że był cały czas człowiekiem młodym i jeszcze nie posiadającym tych wszystkich atutów, które powinien posiadać kandydat na prezydenta. Dziś te atuty, według mnie, posiada. Czy podejmie się takiego wyzwania? Zobaczymy za 2-3 tygodnie.
Co właściwie dalej będzie z panem prezesem Narodowego Banku Polskiego Adamem Glapińskim? Pan premier Tusk zapowiadał jego wyprowadzenie, tak to ujął, z NBP. Czy to się uda zrobić?
Adam Glapiński nie powinien zostać prezesem Narodowego Banku Polskiego.
Ale został.
Ale został. Nie powinien zostać na drugą kadencję, ale został. Nie powinien walczyć z inflacją, bo nie umie. Mieliśmy nawet teraz taki sygnał ciekawy, bo w internecie, w Googlu, pojawiły się fałszywe notowania obcych walut, przede wszystkim dolara, euro. Wszyscy praktycznie reagowali. Reagowali ekonomiści, reagowali publicyści, dziennikarze, et cetera. Nie reagował prezes. Znaczy nie walczył z tym fake newsem. To jest postać, która, według mojej oceny, ma na swoim sumieniu sporo błędów, sporo fałszywek w postaci informacji, a ma nadwyżkę buty i arogancji. Prezes Narodowego Banku Polskiego powinien być powściągliwy, rzetelny. Takim pan Glapiński z pewnością nie jest.
No i co chcecie z tym zrobić dalej?
Trzeba jedną rzecz rozstrzygnąć, czy on sprawuje swój mandat zgodnie z prawem w chwili obecnej. Według mojej oceny są w tej materii poważne wątpliwości. Nie mnie rozstrzygać, co te wątpliwości oznaczają i jak powinno się na to zareagować, ale im krócej, im krótsza będzie misja pana Glapińskiego na tym stanowisku, prezesa NBP, tym lepiej dla Polski.
Co przed panami Kamińskim i Wąsikiem? Czy spodziewa się pan zobaczyć ich na najbliższym posiedzeniu Sejmu?
Myślę, że marszałek Hołownia popełnił błąd. Błąd ten jest źródłem dezinformacji, także jeżeli chodzi o dyskusję na ten temat. Trzeba pamiętać, że i pan Wąsik, i pan Kamiński, nie tylko mają wyrok prawomocny, ale ważne za co jest ten wyrok prawomocny, w jakim trybie, w jaki sposób i w odniesieniu do jakich przestępstw nastąpiło ułaskawienie. Ja rozumiem i nie kwestionuję prawa prezydenta do ułaskawienia wtedy, kiedy mamy prawomocne skazanie przez sąd. Nie kwestionuję. Ale kwestionuję drugi element, który miał miejsce przy podjęciu poprzedniej decyzji. Proszę zwrócić uwagę, że Kamiński i Wąsik zostali skazani za przestępstwa związane z prowadzoną działalnością, jako funkcjonariusze publiczni. Nie wyobrażam sobie i nie jestem w stanie zaakceptować tej sytuacji, że jedną ręką pan prezydent podpisuje akt łaski dla nich, już pominę w tej chwili, że przy nieprawomocnym skazaniu, ale jednocześnie tą drugą ręką wręcza im nominacje na stanowiska, w których to przestępstwo zostało popełnione. Według mojej oceny to nie jest jakiś delikt delikatny. To jest, krótko mówiąc, policzek w twarz całemu społeczeństwu, Polakom, bo to oznacza, że funkcjonariusze partyjni z poważnymi zarzutami mogą kontynuować swoją działalność, w cudzysłowie także przestępczą.
To jeśli jest tak, jak pan mówi, gdyby tak założyć, to co z tym dalej zrobić? To znaczy będziemy tkwić w jakimś takim chaosie prawnym, zawieszeniu, trochę takiej publicystyce, zderzeniu się i zderzeniu rozmaitych opinii prawników?
Prezydent ma szansę naprawić swój błąd, czyli krótko mówiąc, jeżeli był przekonany do tego, aby ułaskawić przy nieprawomocnym skazaniu, to powinien tę decyzję powtórzyć przy prawomocnym skazaniu i zakończyć debatę na ten temat. Natomiast marszałek Hołownia, przypomnę, on nie podejmuje decyzji o wygaszeniu mandatu, bo to jest błędna interpretacja. On informuje o wygaszeniu mandatu. To jest jedynie informacja. Konsekwencją tej informacji powinno być niedopuszczenie ich do prac w Sejmie. Więc według mnie ta tolerancyjność wobec tego wydarzenia, próba czekania na to, że Sąd Najwyższy być może inaczej potraktuje to obwieszczenie, jest według mnie błędne i wprowadza nas w pułapkę. Pułapkę, w której uczestniczy jeszcze izba, która nie powinna w tej procedurze uczestniczyć. Mówimy o izbie odpowiedzialności sędziów. Natomiast mamy dwie izby Sądu Najwyższego, które de facto zostały nie tylko skrytykowane, ale uznane za te, które nie powinny funkcjonować w świetle przepisów prawa i polskiego, i europejskiego.
Co się wydarzy w przyszłym tygodniu na sali Sejmu?
Tego nikt nie wie. To jest najbardziej smutne. Dlaczego? Dlatego, że wszyscy powinniśmy wiedzieć już de facto teraz. Dlatego, że nie ma żadnego, podkreślam żadnego uzasadnienia do podjęcia innej decyzji, niż uznanie decyzji Sądu Okręgowego za prawomocne, niebudzące wątpliwości i ostateczne.
Tak się ostatnio składa, że tam, gdzie pojawia się pan Bogdan Zdrojewski, tam w zasadzie w ciemno można założyć, że będzie mowa o mediach publicznych. Nie inaczej będzie dziś, ale tylko przez chwilę. Na jakim etapie zmian jesteśmy właśnie w kontekście mediów publicznych?
Wiadomo, że mamy odtworzony sygnał wrocławskiej telewizji, wrocławskiego oddziału telewizji. Radio, jak widzimy, działa profesjonalnie, bez żadnych przeszkód. Jest budowane, kontynuowane są działania budowania zespołu redakcyjnego, aby, krótko mówiąc, nie był on partyjny i polityczny, tylko zawodowo-dziennikarski. Ten proces będzie prawdopodobnie przyspieszał. Natomiast mam nadzieję, że po 11 stycznia zakończy się też utrudnianie pracy dziennikarzom przez funkcjonariuszy partyjnych. Różnych, bo wśród tych, którzy bojkotują czy też blokują, są nie tylko posłowie, ale także ich nominaci. No i mam nadzieję, że ten proces jak najszybciej się zakończy, bo buduje sytuację, która jest niezgodna z przepisami prawa.
Do tego 11 stycznia, jak patrzę w kalendarz, tydzień.
Tak, tydzień. Ja wymieniłem tego 11 stycznia. Na pewno nie będziemy mieli wtedy Marszu Miliona Serc, tylko taki protest w obronie synekur, wysokich płac, wynagrodzeń funkcjonariuszy partyjnych, którzy stracili pracę, bo byli, zamiast dziennikarzami, funkcjonariuszami partyjnymi.
A kiedy uznacie, że to już jest koniec tego procesu, że doszliście do mety i tak sobie wyobrażam, tak przynajmniej chyba po powinno być, że media publiczne wyznaczają standardy i że to jest punkt odniesienia właśnie dla wszystkich pozostałych redakcji w kraju?
Jest kilka takich słupów milowych, które będą decydowały o tym, że mamy z powrotem państwo prawa, państwo szanujące konstytucję, instytucje, które działają w sposób prawidłowy i oczywiście zmierzamy do tego. Natomiast ja przestrzegam wszystkich tych, którzy chcą, aby ten proces przebiegał szybciej. Nie wszystkie rzeczy da się zrobić na skróty. Niektóre potrzeba, bo są koszty bardzo wysokie. Natomiast wczoraj byłem pytany o KRS, o Krajową Radę Sądownictwa i mówiłem, że nie można zamrozić KRS-u z dnia na dzień i tak na dłuższy okres, bo Krajowa Rada Sądownictwa podejmuje decyzje także dotyczące asesorów sądowych, czyli młodych ludzi, którzy wchodzą w zawód sędziowski. Podejmuje decyzje o przejściu w stan spoczynku sędziów albo odwrotnie, o możliwości kontynuowania pracy pomimo wejścia w czas emerytalny. Podejmuje rozmaite decyzje administracyjne. Natomiast KRS powinien przestać w obecnym składzie podejmować decyzje nominacyjne, awansowe, dotyczące Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych czy sądów okręgowych. I ta procedura powinna być zamknięta. Jeżeli chodzi o media publiczne, wydaje mi się, że jesteśmy właściwie tak blisko tego pozytywnego finału, czyli kończą pracę funkcjonariusze partyjni. Telewizja przestaje być partyjna, krótko mówiąc. Ten proces powinien przebiegać w sposób taki spokojny. Niestety Prawo i Sprawiedliwość przeszkadza w tym procesie i to utrudnia de facto odpartyjnienie mediów publicznych. No ale prędzej czy później to się zakończył. Uważam, że ten proces powinien przebiegać spokojniej, natomiast nie wszyscy są tym zainteresowani.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.