B. Ciążyński: Mamy wiele opcji. 14% we Wrocławiu daje możliwość startu samodzielnego
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był wiceprezydent Wrocławia Bartłomiej Ciążyński z Nowej Lewicy.
Panie prezydencie, mamy nowy rząd. Jak pan ocenia zespół pana premiera Morawieckiego?
Jako farsę i tragikomedię. Rząd powołany na 2 tygodnie po to, żeby przytulić trochę kasy, wziąć kilkanaście tysięcy odprawy i po wygłupiać się z Polaków. Tak to oceniam.
I tylko tyle?
A co można zrobić przez 2 tygodnie, prócz tego, co powyższe?
A co można było innego zrobić na przykład? Co mógł zrobić pan prezydent Andrzej Duda?
Pan prezydent mógł się zachować godnie i odpowiedzialnie, mając na względzie decyzję wyborców i wyborczyń, czyli 248 mandatów, czyli znacznie powyżej bezwzględnej większości w Sejmie jest po stronie opozycji. Już niedługo opozycji demokratycznej. I uszanować wynik wyborów i powierzyć misję utworzenia rządu Donaldowi Tuskowi.
Dlaczego tak się stało, jak się stało?
Dlatego, przepraszam, powtórzę się, żeby wziąć odprawy, żeby wygłupić się z Polaków, żeby zniszczyć trochę, skasować trochę dokumentów, żeby jeszcze parę osób znalazł zatrudnienie, nie wiem, w KNF-ie i w różnych innych agendach rządowych i państwowych. W żadnym innym celu się to nie dzieje. Na pewno nic ten rząd przez 2 tygodnie dla Polski nie zrobi dobrego.
No to zmieniamy temat. Mamy kolejne wybory przed sobą, tym razem samorządowe za kilka miesięcy. Czy Lewica ma już plan?
Lewica zawsze ma plan. Lewica zawsze ma kilka opcji na stole, a co najważniejsze, Lewica ma za sobą osiągnięcia po tej kadencji samorządowej we Wrocławiu. Ja wychodzę z założenie, że to, co legitymizuje nas w oczach wyborców i wyborczym, to jest to, co żeśmy zrealizowali, co żeśmy we Wrocławiu dowieźli. Tylko w tym miesiącu, jeden miesiąc, listopad, Społeczne Agencje Najmu, powołane w zeszłym tygodniu głosami rady miejskiej z naszej inicjatywy. Spokojny marsz 11 listopada, o którym większość z państwa nie słyszała, a całe szczęście, że nie słyszała, bo w poprzednich latach słyszała o nim cała Polska, nawet cały świat, a dzięki naszej bezpardonowej, bezkompromisowej polityce i pomysłowi, te działania, ten marsz i różne inne nacjonalistyczne są po prostu we Wrocławiu niemal niewidoczne.
A co jest dla pana najważniejszym osiągnięciem z perspektywy kilku miesięcy zasiadania w fotelu wiceprezydenta Wrocławia?
Ja bym jednak był przy tym, że to jest katalog spraw dowiezionych. Natomiast gdybym miał oceniać całą kadencję, bo jakby ta misja nie zaczęła się w lutym z mojej perspektywy, bo wcześniej od 2018 roku byłem radnym i wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej, to jest generalnie zmiana pewnego paradygmatu we Wrocławiu, wychylenie się w lewą stronę, w bardziej równościową stronę, bardziej społeczną. To jest mojej ocenie widoczne gołym okiem.
Ale co konkretnie dla mieszkańca?
Konkretnie dla mieszkańca to są bezpłatne przejazdy dla seniorów we wrocławskim MPK. Konkretnie dla mieszkańców to jest 14 w tej chwili gabinetów dentystycznych we wrocławskich szkołach. To jest basen na Brochowie. To są Społeczne Agencje Najmu. To jest plan równościowy, który właśnie został wdrożony we Wrocławiu. To jest naprawdę wiele spraw, które dowieźliśmy. A to są sprawy, które myśmy zainicjowali i przeprowadzili. Bo to nie jest sztuka przyjść do pana prezydenta, do pana skarbnika, generalnie do Urzędu Miejskiego i powiedzieć: "daj". My mówimy: "mam pomysł, mamy pomysł i chcielibyśmy go, zazwyczaj niskokosztowo albo nawet bezkosztowo przeprowadzić, dajcie nam szansę". Tak działamy we Wrocławiu. Mam po prostu przekonanie, że to nas legitymizuje w oczach naszego lewicowego elektoratu. A mam na to dowody, bo we Wrocławiu Lewica wzięła 14% w wyborach parlamentarnych, przy wyniku krajowym 8,6.
A jak wygląda dzisiaj pana relacja z panem prezydentem Sutrykiem na pół roku przed wyborami?
Dobrze. Dobrze wygląda, Jestem podwładnym pana prezydenta. Współpracujemy, realizujemy wspólnie te pomysły, o których choćby powiedziałem. Nie są nam rzucane żadne kłody pod nogi, a będziemy mieć w najbliższych tygodniach i miesiącach jeszcze do końca kadencji kolejne pomysły i liczę na to, że wspólnie je zrealizujemy.
No dobrze, za chwilę będziemy o tych pomysłach jeszcze rozmawiać, ale wcześniej taka polityka przez wielkie "P", przynajmniej tutaj w wydaniu samorządowym. Był pan zaskoczony tym, że Platforma Obywatelska tworzy klub w radzie miejskiej? To jest dobry kierunek?
Ja na pewno nie byłem zaskoczony i myślę, że nikt, kto się w polityką we Wrocławiu lokalną zajmuje, nie był zaskoczony. O tym się mówiło już od wielu tygodni.
Czy to dobrze dla miasta i mieszkańców?
Myślę, że to jest irrelewantne. Nie ma wielkiego znaczenia. To jest polityka. Polityka jest narzędziem zmiany. Polityka jest narzędziem uprawiania również rzeczywistości, że tak powiem, lokalnej. Jeżeli Platforma wyszła z założenia, że lepiej się wrocławianek i wrocławian przysłuży, będąc w odrębnym klubie, to ja nie mam z tym żadnego problemu.
Co z Lewicą i waszą tożsamością właśnie w ratuszu?
Nasza tożsamość, tak jak powiedziałem, wykuwa się ciężką pracą. Tym, że przychodzimy wcześnie rano do pracy i późno wieczorem z niej wychodzimy, jak choćby ja. Natomiast czy my będziemy mieć klub? Nie wiem.
Powinniście mieć?
Jak mówię, dla mnie i dla kolegów, koleżanek z Lewicy, absolutnie najważniejsze jest to, żeby wykuwać swoją tożsamość realnymi działaniami.
Ale ktoś musi to kojarzyć z wami.
My mamy od lat, na długo przed Platformą Obywatelską, bo bodaj od 2020 albo 2021 roku, mamy swoją frakcję w klubie prezydenckim. Trzyosobową. Mamy frakcję, jesteśmy wydzieloną frakcją, ona się nazywa Lewica. Może to jest wiedza koneserska. Może trzeba ją lepiej zaznaczyć, ale to jest fakt.
A czy pan ma plan na siebie?
Oczywiście, że mam plan na siebie. Ja bym chciał dowieźć w tej chwili Lewicę, jako jej współprzewodniczący we Wrocławiu, wraz z kolegami i koleżankami, do dobrego wyniku w wyborach samorządowych w kwietniu. To jest moja odpowiedzialność.
Rozumiem, że ten wynik, to raczej będzie walczyć pan o jak najlepszy dla Lewicy, a nie dla pana prezydenta Sutryka. Więc jak to będzie na tej politycznej mapie Wrocławia wyglądać za pół roku? Czy poprzecie Michała Jarosa? Czy będziecie mieć swojego kandydata, kandydatkę? Czy będzie to prezydent Jacek Sutryk?
Znaleźliśmy w takiej oto komfortowej sytuacji, że mamy wybór. Bardzo ciężko na to pracowaliśmy przez ostatnie 5 lat. Mamy wybór. Mamy bardzo wiele opcji na stole: wspólnych, samodzielnych. Bo ten wynik - 14% we Wrocławiu, a na takich osiedlach, jak Jagodno, to około 20%, co też daje pewien komfort wystawiania kandydatów w poszczególnych obwodach, okręgach wyborczych, daje możliwość startu samodzielnego. Ale to nie jest jakby opcja, która jest pierwsza czy druga. Żadna nie jest pierwsza, druga. Jest ich po prostu wiele. A te decyzje, tu przepraszam, bo zabrzmię jak polityk, co pan pewnie tu mi wytknie, te decyzje nie zapadną w moim domu, ani w przy jakimś stoliku, tylko zapadną na zarządach, radach, w gremiach partyjnych.
Kiedy?
Styczeń, luty.
Za sprawą wizyty pana premiera Tuska na wrocławskim Jagodnie, a właściwie Wojszycach, powrócił temat tramwaju na Jagodno, o którym pan przed chwilą powiedział. Dziś w ogóle swoją drogą, jako Lewica, zwołujecie konferencję prasową. Czy wy macie przełomowe informacje a propos tramwaju właśnie?
My, jak to my, mamy pomysł. A pomysł mówi tak, trzeba zrobić projekt, dokumentację projektową, na położenie trakcji i szyn, i całej infrastruktury tramwajowej z ulicy Bardzkiej, do Kajdasza, czyli do Jagodna.
Do tej pory nie zostało to zrobione?
W tej chwili rozpoczęła się, na początku października, budowa wydzielonego korytarza na Jagodno. Ten korytarz dla autobusów będzie gotowy w 2025 roku i jest super przygotowany pod to, żeby położyć na niego tory i trakcje. Dlatego, że geometrycznie jest tożsamy. Przystanki, 5 par, są przygotowane do tego, żeby podjechał pod nie też tramwaj. Słupy można postawić, nie trzeba nic zmieniać, słupy trakcyjne. A na to wszystko chyba najważniejsze jest to, że ta podbudowa jest betonowa, więc można spokojnie położyć szyny.
To jakbym był złośliwy, to bym powiedział, że tylko odpalić szampana teraz i po prostu czekać na tramwaj.
I to jest drugi punkt naszego pomysłu.
Ale dlaczego Lewica i pan się tym zajmuje, a nie zajmujecie się tym wszyscy, czyli prezydent Sutryk, et cetera?
Zajmuje się urząd tym również, dlatego że tak skonstruował linię TAT, czyli trasę autobusowo-tramwajową, żeby móc później położyć na nie tory.
To po co dzisiaj ta konferencja Lewicy?
Żeby pokazać wniosek na sporządzenie dokumentacji projektowej.
A pan prezydent Jacek Sutryk wie o tym, czy dopiero dzisiaj go zaskoczy się tym wnioskiem?
Pan prezydent wie, że mamy wnioski budżetowe i one zostały złożone już jakiś czas temu.
I nie zdenerwuje się pan prezydent na was?
Nie. My jesteśmy w dobrej relacji. To nie jest kwestia nerwów, nie nerwów. Te wnioski budżetowe są w magistracie od zeszłego tygodnia. Ja mówiłem, że my będziemy je prezentować.
Ja myślałem, że pan prezydent będzie chciał o tym tramwaju mówić, jako głowa miasta.
Czy my musimy jakby we Wrocławiu i w ogóle w polityce, wyrywać tematy?
Mam nadzieję, że nie.
Ja nie podzielam takiego podejścia do polityki. Jedna formacja, druga, trzecia, jedna, druga, trzecia osoba chce realizacji pewnego projektu. Wsiądźmy i róbmy go wspólnie.
W zeszłym tygodniu poinformowaliście, że pracujecie nad przystąpieniem Wrocławia do Społecznych Agencji Najmu. Czym to się będzie różnić i różni od mieszkań komunalnych czy TBS-ów, panie prezydencie?
Mamy w Polsce, szczególnie w dużych miastach, takich jak Wrocław, bardzo niepokojące zjawisko tak zwanej luki czynszowej. Luka czynszowa to jest sytuacja, w której jest cała rzesza mieszkańców, mieszkanek, którzy są za dobrze uposażeni, żeby spełnić kryteria do mieszkań komunalnych czy socjalnych, natomiast za mało uposażeni, żeby poradzić sobie ze znalezieniem domu, mieszkania na wolnym rynku, czy to w najmie na wolnym rynku, czy w zakupie mieszkania.
To na przykładzie Wrocławia, ilu mieszkańców dotyczy ten problem, o którym pan mówi?
Ja już słyszałam to pytanie, w trakcie procedowania w radzie miejskiej. Ja tego nie jestem w stanie oszacować i nikt nie jest w stanie tego oszacować. Natomiast to jest cała rzesza nauczycieli, urzędników, urzędniczek, pracowników handlu, instytucji kultury. Te osoby zarabiają za dużo na to, żeby mieć mieszkanie komunalne.
A tak mniej więcej?
Nie wiem. Naprawdę nie chcę spekulować.
Ale jak robicie program, to przynajmniej musicie mniej więcej wiedzieć.
Ale robimy program, żeby rozszerzyć ofertę najmu instytucjonalnego, która jest w TBS-ach, która jest SIM-ach. Tu metoda jest inna, bo Społeczna Agencja Najmu, po pierwsze, pozyskuje mieszkania z rynku, które już są, a ich nie buduje, jak na przykład TBS-y. Po drugie, zawiera z lokatorami, którzy spełniają to kryterium dochodowe średnie, umowę wieloletnią, stabilną, zagwarantowaną przez miasto, zawiera tę umowę najmu. A co najważniejsze, bo to jest najważniejsze, państwo, za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego, dopłaca do tego 600 zł.
Czyli, ile musimy zarabiać, żeby się do tego programu załapać?
To jest około średniej krajowej w województwie dolnośląskim.
Czyli, ile?
5 800.
Brutto?
Netto.
No to, ile takich mieszkań na początek?
To zależy od wydolności Społecznej Agencji Najmu, którą wyłonimy w drodze konkursu. W Poznaniu, gdzie już to funkcjonuje od paru lat, jest to kilkaset mieszkań. Ja mam nadzieję, że we Wrocławiu będzie podobny wynik.
Ile to będzie kosztować?
Wziąć pieniądze z BGK. To jest 600 zł do czynszu.
To ile będzie kosztować i gdzie takie pierwsze mieszkania mogą powstać?
To zależy skąd Społeczna Agencja Najmu je pozyska? Ja wiem, że to powinno być tak, że pozyskuje je hurtowo, na przykład od właściciela, jak deweloper. Raczej hurtowo się pozyskuje, na zasadzie: "dzień dobry panie deweloperze, chciałbym pozyskać od pana w najem 100 mieszkań i je wynająć dalej z tą dopłatą z BGK.
I kiedy?
Jesteśmy po pierwszym kroku, czyli uchwale rady miejskiej w zeszły czwartek. Teraz będziemy wnioskować o to dofinansowanie w BGK oraz będziemy wyłaniać w drodze konkursu tą Społeczną Agencję Najmu. Druga połowa przyszłego roku mamy w kalendarzu, żeby klucze oddawać.
Gdzie będzie Bartłomiej Ciążyński za pół roku?
Nie wiem, gdzie będzie Bartłomiej Ciążyński za pół roku. Stety i niestety zajmowanie się polityką, również na poziomie samorządu, jest pracą niestabilną i trudną do przewidzenia, co będzie jutro, pojutrze. Jutro to może tak, ale za pół roku to trudno powiedzieć.
To smutna konstatacja.
Smutna szczególnie dla mojej rodziny. A to wszystko w rękach wyborców i wyborczyń.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.