A. Zalewska o aferze w MSZ: "Byłam zaskoczona". (...) "Każdy do spodu poniesie za to odpowiedzialność"
Na włoską wyspę Lampedusa przypłynęło ponad 4000 osób na ponad 100 łodziach. Ta liczba się zwiększy, bo imigranci w kilkunastu łodziach oczekują zacumowania i nie zostali jeszcze przyjęci w punkcie recepcyjnym zwanym hot-spotem. Poza tym cały czas kolejne łodzie płyną w kierunku Europy. Francja zamknęła granicę z Włochami. Niemcy do odwołania wstrzymują procedurę dobrowolnej solidarności. Co to dalej będzie?
To jest dowód, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, o czym mówimy właściwie od kilku lat. To po pierwsze. Po drugie, że nie ma pomysłu prawdziwego na ową nielegalną imigrację i handel ludźmi. Po trzecie, dalej przecież mamy rozporządzenie o przymusowej relokacji, nielegalnej imigracji, co jest zachętą dla nielegalnych migrantów. O Oczywiście bardzo, ale to bardzo niespokojnie jest w całej już właściwie Afryce. Ciągle jakiś pucz, ciągle podważanie wyborów. Wagnerowcy, którzy wypierają między innymi wpływy francuskie. Jest niespokojnie.
Tam ewidentnie widać rękę Rosjan i to Rosja próbuje rozchwiać Afrykę. Co do tego nie ma wątpliwości. Pytanie tylko, czy Komisja Europejska, Unia Europejska po latach umówmy się w zasadzie biernej postawy, ja nie mówię, że zamknie całe południe, ale jakoś po prostu zacznie to zagadnienie zauważać?
Myślę, że w tym rozdaniu będzie bardzo trudno. Wybory są dopiero 9 czerwca i być może większość się zmieni, dojdzie do głosu rozsądek i między innymi właśnie południe będzie inaczej głosować. Nie na lewicę. Niestety też EPP, bo to oni są orędownikami, kreatorami tejże polityki. Kiedy my mówimy "zamknąć granicę, pomagać na miejscu" i przede wszystkim dziękować i finansować powrót do swojego kraju, nielegalnym migrantom. Pani komisarz von der Leyen przedwczoraj na debacie właściwie była zachwycona swoją polityką, polityką Komisji Europejskiej, również mówiąc o nielegalnej imigracji. Uznaje, że nią zarządza. To jest bardzo groźne, bo nie wiemy, czy emocje Europejczyków wytrzymają do 9 czerwca. Proszę też zauważyć, pan redaktor zadając pytanie już powiedział, że kraje członkowskie wyłamują się z tej radosnej, optymistycznej teorii Komisji Europejskiej, mimo że Francuzi zdaje się byli za właśnie tym rozporządzeniem o przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. W związku z tym to musi się samo stać. To też są ogromne pieniądze, których po prostu w systemach nie ma, szczególnie tych krajów, które są najbardziej narażone, na przykład Włochy.
To teraz Polska inny wątek, ponieważ nadal nie milkną echa w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w MSZ. Rzeczpospolita informuje, że "dymisja wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka ma związek z korupcyjnym śledztwem dotyczącym nadużyć przy wydawaniu wiz dla obcokrajowców z krajów azjatyckich. Z ustaleń CBA wynika, że co najmniej od 200 do 600 cudzoziemców starających się o wizę do Polski, skorzystało z usług polskiego pośrednika ze znajomościami w MZS właśnie, solidnie go opłacając”. Brzmi intrygująco i niepokojąco pani minister?
Mogę powiedzieć jasno i jednoznacznie. U nas reguły Neumanna nie ma. To znaczy, że jeżeli cokolwiek się wydarzyło, to każdy do spodu, do końca poniesie za to odpowiedzialność. Dlatego, że my jesteśmy jednoznacznie i konsekwentnie, jeżeli chodzi o migrantów, szczególnie nielegalnych. Choć oczywiście pracują u nas, i odróżniamy ich o tych od tych nielegalnych, migranci, przysparzając przecież wzrostu gospodarczego. Jak również przyjęliśmy uchodźców wojennych. To jest to, na co się decydujemy, czego oczekują od nas obywatele.
Była pani zaskoczona tą publikacją?
Tak. Byłam zaskoczona, tym bardziej, że wiem, jakie są zasady, jaka jest polityka i w jaki sposób o nielegalnej imigracji mówi Jarosław Kaczyński. Bezwzględnie, ale to absolutnie bezwzględnie tego przestrzegając i pilnując. Chcę powiedzieć i zdementować, bo gdzieś tam w przestrzeni publicznej pojawiła się taka informacja, że myśmy się dowiedzieli o tym z mediów zagranicznych, a że w ogóle to jest międzynarodowe śledztwo. Nie to śledztwo przede wszystkim prowadzą nasze służby, bo to one zauważyły nieprawidłowości. W związku z tym, tak jak powiedziałam, wszystko zostanie wyjaśnione, Polacy się o tym dowiedzą. Wszyscy zostaną ukarani, a my nie zmienimy swoich decyzji, jeżeli chodzi o nielegalną migrację.
Zmieniamy wątek, ale zostajemy w naszym kraju. Coraz więcej osób pyta o ewentualne podwyżki cen prądu w przyszłym roku. My mieliśmy okazję już wiele razy rozmawiać na ten temat, co nas czeka, na co się przygotować. Jak dziś mają się sprawy - w połowie września.
Komisja Europejska i większość w Parlamencie Europejskim rzeczywiście też podkreśla swoją satysfakcję z polityki klimatycznej, która to polityka doprowadziła do wyprowadzania produkcji z Unii Europejskiej, pogłębiania emisji dwutlenku węgla. Jednocześnie doprowadziła do wzrostu ogromnych cen energii. Przypominam, pierwszy kryzys energetyczny był przed wybuchem wojny na Ukrainie. Podejmowane są różnego rodzaju prace nad wątkami związanymi z pakietem Fit for 55, które brną dalej. Wprawdzie Frans Timmermans oddala się z tego tonącego klimatycznego statku do siebie. Ma ambicje być premierem, zostawiając bardzo nieudany dokument nazywany odnowienie natury, restauracja natury, gdzie właściwie naturze chciałby oddać grunty rolne, mokradła, lasy, wodę.
To rozmawialiśmy już o tym kilka tygodni temu. Co będzie z tymi cenami prądu?
Unia Europejska uważa, że ceny energii spadają, w związku z tym zachęca kraje, i to brzmi bardzo niebezpiecznie, do tego, żeby zwalniały tarczę. Te, które myśmy zaproponowali Polakom, żeby obniżyć, zatrzymać, dopłacić, żeby nie było ubóstwa energetycznego. My upieramy się przy tym, że tak to zostanie, tak będzie i będziemy robić wszystko, żeby w Polsce tworzyć miks energetyczne, który będzie stabilizował ceny i wspierać obywateli w Unii Europejskiej, gdzie jest tendencja do tego, żeby te ceny uwolnić. Tak jak powiedziałam i te wybory 15 października, i te 9 czerwca zdecydują o polityce, również energetycznej Unii Europejskiej.
No dobrze, pani poseł, ale gdybyśmy dzisiaj mieli podejmować decyzję, ws. tego, czy utrzymywać tarczę w przyszłym roku, czy nie, to może pani już taką zapowiedź jakąś konkretną deklarację złożyć na antenie Radia Wrocław? Na przykład - rząd Prawa i Sprawiedliwości utrzyma wsparcie, które funkcjonuje w tej chwili?
Tak. Będziemy utrzymywać tarcze, jeżeli sytuacja na rynku energetycznym się nie zmieni. Dlatego, że nie wyobrażamy sobie ubóstwa energetycznego. Po prostu nie wyobrażamy sobie, że ktoś w związku z cenami energii będzie marzł zimą. Do tego nie dopuścimy. To są też deklaracje programowe, bo nasz program liczy ponad 300 stron, bo jest podsumowaniem 8 lat. Tam również jest mowa o bezpieczeństwie.
Co będzie z zakazem importu ukraińskiego zboża? Czy powinno zostać utrzymane i co na to Komisja Europejska? No i najważniejsze, co zrobi Polska?
Ale Polska już podjęła decyzję, bo wszyscy, którzy za to odpowiadają, pan premier Mateusz Morawiecki, pan minister rolnictwa i oczywiście premier Jarosław Kaczyński, powiedzieli jednoznacznie, że my, bez względu na decyzję Komisji Europejskiej, no utrzymujemy ten zakaz. Jeszcze 4 inne kraje, które są przyfrontowe, również o tym mówią. Choć oczywiście dobrze by było, żeby Komisja Europejska, przestrzegając traktatów, pamiętała o bezpieczeństwie żywnościowym w całej Unii Europejskiej i że my również jesteśmy elementem tego bezpieczeństwa żywnościowego. Żeby było jasne, jeżeli podejmiemy, Komisja się nie zdecydujemy, a my podejmiemy taką decyzję, to my jesteśmy na prawie. To znaczy my nie łamiemy traktatów, dlatego że w traktatach o funkcjonowaniu Unii Europejskiej między innymi, ale również w dokumentach dotyczących granicy, jest artykuł i jest ustęp, który dokładnie mówi, że mimo że wspólnie prowadzimy tą europejską politykę graniczną, to kraje w sytuacji własnego zagrożenia mogą podejmować jednostronne decyzje.
Pieniądze z KPO. Nadal Polska ich nie otrzymała. W zeszłym tygodniu mieliśmy Forum Ekonomiczne w Karpaczu. Tam miałem okazję rozmawiać z wieloma politykami, ale też ekspertami z różnych stron tej barykady politycznej. No i tak się składa, że na przykład szef Polskiego Funduszu Rozwoju, czyli Paweł Borys, pytany o brak środków z KPO, powiedział na antenie Radia Wrocław, że ma nadzieję, że wypełnione zostaną kamienie milowe. Gdy mu powiedziałem o tym, że część polityków Prawa i Sprawiedliwości wskazuje na to, że to jest kwestia Donalda Tuska, który mówi o tym, że gdyby opozycja wygrała wybory, to wówczas te pieniądze zostałyby uruchomiona. On ocenił, że on nie jest politykiem, tylko przytacza fakty. A na przykład minister Grzegorz Puda też mówił wprost, że to Donald Tusk, wraz z osobami związanymi z jego środowiskiem, blokują pieniądze dla Polaków. Więc chciałbym wiedzieć, jak to widzi pani europoseł minister Anna Zalewska? Kto ma rację w tym sporze?
Ja też posługuję się tylko i wyłącznie faktami, które to fakty potwierdza sam Donald Tusk. Bo jeżeli on mówi, że następnego dnia odblokuje środki, on zresztą już miał ze 2, 3 takie występy, że on właśnie jutro czy pojutrze jedzie, żeby odblokować te środki, to znaczy, że one są politycznie zablokowane. Dlatego, że Komisja Europejska przestała się z tym kryć, że stało się to narzędziem politycznym, właśnie jeżeli chodzi o zaangażowanie się w kampanię wyborczą. Dlatego, że Zjednoczona Prawica i dlatego są to tak kluczowe wybory, stoi na straży Unii Europejskiej, wolnych, niezależnych, suwerennych państw. Wszystko zmierza ku federalizacji, taka jest też robota Donalda Tuska, tak, żeby do tego doprowadzić. Więc Komisja Europejska zwolni, bo nie będzie miała wyboru, te środki po wygranych wyborach Zjednoczonej Prawicy.
Jest pani o tym przekonana?
Jestem o tym przekonana. Dlatego, że Komisja Europejska będzie miała kłopoty. Już je ma. Dlatego, że jest kilka krajów, w tym Niemcy, którzy nie otrzymali KPO. Niektórzy w ogóle nie chcą sięgnąć po KPO, dlatego że obsługa zrobiła się bardzo droga. Komisja Europejska szuka już 65 miliardów euro, bo jej się nie spinają budżety. Łącznie z tym, że szuka ponad 15 miliardów euro na spłatę oprocentowania, bo przecież pożyczała, żeby fundusz powstał. Wykorzystano dopiero 150 miliardów euro, a jest do wykorzystania 800 miliardów euro. Wbrew pozorom 2027 jest tuż tuż i to Komisja Europejska będzie rozliczana z tego, jak zmarnotrawiła te pieniądze.
Ale przyzna pani pani poseł, że ta narracja ws. tego, dlaczego tych pieniędzy z KPO nie ma w Polsce, w ostatnich miesiącach naprawdę się zmieniała. To była dynamiczna sytuacja. Najpierw słyszeliśmy o tym, że te pieniądze są ważne. Później, że w sumie nie są ważne. Później, że to jest kwestia Trybunału Konstytucyjnego, nowelizacji pewnej ustawy. Włączył się w to pan prezydent Andrzej Duda. A teraz słyszymy, że to jest kwestia Donalda Tuska.
Ja jestem konsekwentna i przecież razem rozmawiamy od wielu lat również o KPO. Widzę, co się dzieje tutaj. Czytam wszystkie teksty, wypowiedzi i wiem na pewno, że jest to polityka. A jeżeli chodzi o tę narrację, ona jest nie tylko w Polsce. Nad KPO też zastanawiają się w różnych krajach, na przykład we Włoszech. Okazuje się, że no trochę na kolanach pisali KPO i teraz dostali zgodę na poprawianie różnego rodzaju wskaźników. Dlatego, że sytuacja w Europie jest tak bardzo dynamiczna, ona jest związana oczywiście z wojną, nielegalną migracją, z kłopotami finansowymi, z wieloma czynnikami. Ale te pieniądze wskazywane 3 lata temu, podczas jeszcze pandemii, to są już zupełnie inne pieniądze, na zupełnie inne cele. Gospodarka potrzebuje też pieniędzy na różne inne rozwiązania.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.