Po udarze przeniesiono jego biurko na 2. piętro. Urzędnik z Lubawki wygrywa w sądzie
Jan Pajdzik, który po udarze miał problem z jedną stroną swojego ciała, a także poruszaniem się po schodach, stracił swoje urzędowe biurko przy którym miał wszystko ustawione pod swoją sprawną stronę ciała, a jego miejsce pracy zostało przeniesione z pierwszego piętra nie na parter, a na drugie piętro, gdzie jak mówi miał kłopot z wchodzeniem:
Sąd uznał, że mobbingu nie było, ale zmiana biura z pierwszego piętra na drugie, dla osoby po udarze, zabranie mu biurka, na którym mógł ustawić wszystko po swojej sprawniejszej stronie, brak poręczy przy schodach, która by mu umożliwiała bezpieczniejsze wejście do biura czy pomijanie przy podwyżkach, nawet inflacyjnych, to była dyskryminacja. Nie zgadza się z tym burmistrz Lubawki Ewa Kocemba, która złożyła odwołanie od wyroku:
"Zobaczymy, jaki będzie wyrok drugiej instancji, absolutnie ze swojej strony zaprzeczam jakiemukolwiek nierównemu traktowaniu czy szykanowaniu kogokolwiek w urzędzie."
Jan Pajdzik pozew złożył dopiero po zakończeniu pracy w urzędzie miejskim w Lubawce. Jak twierdzi, potrzebował nieco czasu, by odciąć się emocjonalnie od miejsca pracy, gdzie był pracownikiem odpowiedzialnym z BHP, a mimo to sam zmagał się, jak twierdzi, z utrudnieniami, które trwały cały latami, mimo jego wielu wniosków i próśb o dostosowanie miejsca pracy. Sąd przyznał mu 10 tysięcy złotych odszkodowania.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.