Pomaga zwierzętom, choć sam potrzebuje wsparcia od samorządów
Przyjmuje zwierzęta z wielu gmin, a nie ma stałego wsparcia nawet od tych z regionu bolesławieckiego, w którym funkcjonuje. Bez tego, jak mówi -będzie musiał zakończyć działalność, mimo że stale w Klekusiowie jest kilkaset zwierząt:
"To jest po prostu jedyna szansa dla istnienia Klekusiowa. Jesteśmy już zmęczeni tym ciągłym proszeniem, przywieźcie nam karmę suchą, mokrą. My nie mamy skąd wziąć."
Klekusiowo ma umowy z nadleśnictwami na opiekę nad dzikimi zwierzętami. Ośrodek otrzymuje odpisy w ramach tzw. 1 procenta i datki od indywidualnych darczyńców. Nie ma jednak umów z samorządami powiatu bolesławieckiego, na którego terenie prowadzi główną działalność. Z gmin też jednak odbiera zwierzęta wymagające pomocy.
Samorządowcy jednak podkreślają, że pomoc dzikim zwierzętom, nie licząc poszkodowanych w wypadkach drogowych, nie jest zadaniem ani gmin, ani powiatów. W takim wypadku z końcem roku kosztujący ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie ośrodek przestanie istnieć. Wójt gminy Warta Bolesławiecka Mirosław Haniszewski odpowiada, że -nie może podpisać stałej umowy na dzikie zwierzęta, jakie ma np. na odławianie i utrzymanie bezpańskich psów, czy kotów.
"Nie mamy podstaw prawnych do ponoszenia kosztów związanych z ratowaniem i utrzymywaniem dzikich zwierząt. Pojedyncze przypadki, związane z ratowaniem w kolizjach drogowych zwierząt dziko żyjących, to realizujemy."
Odbywa się to jednak na podstawie indywidualnych decyzji i również jest indywidualnie opłacane. W Klekusiowie rehabilitowanych jest stale około 300 zwierząt. Są to ptaki, sarny, jelenie, wiewiórki, jeże i wiele innych. Każde ma specjalne i drogie wymagania.
POSŁUCHAJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.