Jakub Mazur o sprzedaży Śląska: Mówimy o jesieni tego roku
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był wiceprezydent Wrocławia Jakub Mazur.
Panie prezydencie, zaczynamy nasze spotkanie od pytania o Śląsk Wrocław. Od wielu tygodni słyszymy o tym, że chcecie sprzedać piłkarski klub. Na jakim etapie jest ta transakcja?
Prywatyzować, to po pierwsze. Po drugie, to wczorajszy mecz pokazuje, że nie jest aż tak źle, jak mówią niektórzy. Oczywiście zawsze emocje od pierwszego meczu i to dobrze. Jeżeli chodzi o prywatyzację Śląska, to rzeczywiście jesteśmy w środkowej fazie, po otwarciu i po burzliwej wiośnie, po zorganizowaniu postępowania. Rozmawiamy z partnerem. W zeszłym tygodniu nastąpiła kolejna wymiana dokumentów, również wizyta na naszych obiektach sportowych, na stadionie. Wiadomo, że za każdym razem każdy potencjalny inwestor, który odwiedza nasz klub, nasz stadion, jest pod wielkim wrażeniem. To się oczywiście jeszcze zbiega z naszym kolejnym otwarciem. Właściwie w budynku stadionu wrocławskiego mieści się nowo otwierane muzeum WKS Śląsk. Zresztą polecam i zapraszam wszystkich zainteresowanych, bo mamy co pokazać.
Kiedy kolejny etap, kiedy będziecie mogli coś więcej powiedzieć, komunikować?
To jest ciągły proces. My się wspieramy profesjonalistami zewnętrznymi. Mamy oczywiście powołany przez prezydenta Sutryka zespół wewnętrzny, który współpracuje również z biurem prawnym zewnętrznym, specjalistą, jeżeli chodzi o tego typu duże projekty międzynarodowe, więc staramy się to robić na światowym poziomie. Oczywiście wiele parametrów jest określanych przez nas i te parametry mają zabezpieczyć miasto. Mają zabezpieczyć to, że Śląsk będzie tą perłą w koronie, czy tym elementem, który promuje Wrocław, buduje pewną tożsamość, solidarność, tę historię powojenną, ale jednocześnie niweluje te wszystkie ryzyka, które mogą się pojawić przy nieodpowiedzialnym inwestorze.
Zakładając pozytywny scenariusz, to znaczy, że dojdzie do prywatyzacji vel sprzedaży, bo jakby nie było, to ostatecznie i tak jest sprzedaż klubu, to kiedy fizycznie będziecie mogli to ogłosić? Na pewno mapę drogową, wstępny harmonogram macie.
Tak. Zakładamy, że to lato będzie właściwie pełne rozmów. Każdego tygodnia mamy nie tylko te spotkania, ale również wewnętrzne nasze rozmowy, które prowadzą do tego, żeby w sposób optymalny przeprowadzić ten proces. Mówimy zatem o jesieni tego roku, jeżeli szybciej się nie pojawią jakieś krytyczne czynniki, które no w sposób jednoznaczny pokażą nam, Wrocławiowi, klubowi, że nie warto iść z tym partnerem tą ścieżką. Jestem jednak optymistą i wierzę w to, że jak do tej pory jesteśmy w stanie na dobrym poziomie prowadzić te rozmowy i chcemy, żeby zakończyły się sukcesem.
Jeśli się nie uda, to plan B?
Plan B to jest oczywiście prowadzenie w dalszym ciągu przez miasto. Jeżeli patrzymy na całą strukturę, przygotowaliśmy się kadrowo. Przygotowujemy się, sezon jest w pełni.
Finansowo?
Finansowo również. Są scenariusze, w jaki sposób pozyskać dodatkowe środki. Ale panie redaktorze, warto powiedzieć, że akurat od 2019 roku, nie ma kwartału półrocza, w którym nie pojawia się potencjalny inwestor, potencjalny zainteresowany, w bardzo różnej skali lokalnej, międzynarodowej. Przykład kumulacji tego procesu mieliśmy właśnie wiosną, dlatego też zdecydowaliśmy się na postępowanie. Pojawił się jeden zainteresowany, który wpłacił kaucję i złożył ofertę, i teraz trwają te rozmowy Również scenariuszem C jest to, że pojawią się kolejni, jeżeli nie wyjdzie nam z tym właśnie partnerem.
Istnieje jeszcze inny scenariusz, w którym np. miasto inwestuje naprawdę duże pieniądze w perspektywie kilkuletniej po to, by kiedyś Śląsk grał o najwyższe cele w rozgrywkach międzynarodowych? Po to, by wrocławianie, kibice, mieszkańcy, tak jak jeszcze 10 lat temu, wypełniali stadion w całości, by Śląsk był co najmniej mistrzem Polski, by miasto faktycznie między innymi było znane z tego, że ma tak tak dobry klub?
To rzeczywiście, żeby to nastąpiło, musimy mieć wyniki.
Rozmawialiście kiedyś o tym?
Nie było takiej rozmowy, szczególnie w ostatnim czasie. Z tego względu, że rzeczywiście trudna sytuacja budżetowa. Bardzo ciężki projekt 2024, jeżeli patrzymy na projekt samego budżetu. Nie zakłada dużych inwestycji, w zasadzie inwestycji, które będą mogły się zwrócić dopiero za kilka lat. Jesteśmy w niezwykle ciężkiej sytuacji. Już nie chcę po raz kolejny przypominać, idąc za słowami prezydenta czy skarbnika, że rzeczywiście w jakiś taki sposób oczywisty, a dla nas nieoczywisty, wyparowało nam, mówiąc kolokwialnie, 1,5 miliarda złotych przez Nowy Ład, przez zmiany fiskalne i również centralizację, którą prowadzi rząd. Zresztą bardzo konsekwentnie. To powoduje, że nasze patrzenie w przyszłość, w przyszłe perspektywy, również te wieloletnie, to one zakładają bardzo konserwatywne podejście do wydatków i no bardzo ostrożne podejście do nowych inwestycji.
Jak rozmawiacie, bo rozmawiacie z rządem przecież regularnie, może nie bezpośrednio, przez pełnomocników, osoby do tego wyznaczone, to zakładam, że mówicie o swoich racjach. Jaka jest wtedy odpowiedź tej drugiej strony? Jeśli pan na przykład mówi o tym, że znika 1,5 miliarda złotych z budżetu, z miejskiej kasy, to co na to mówi rząd?
Rząd oczywiście zawsze zasłania się większą polityką, pewną polityką spójności, którą prowadzi, że ten niezwykle bogaty Wrocław, tłusty kot, przecież zawsze sobie poradzi. To jest nieprawda, bo doskonale wiemy i doskonale również wiedzą rządzący, łącznie z premierem z Wrocławia, wiedzą, że te tzw. tłuste koty to są lokomotywy, lokomotywy społeczno-gospodarcze. To są właśnie te centra, które szczególnie i w covidzie, i teraz w kryzysie uchodźczym, udowodniły, że powodują odporność, odporność całych regionów, ale tym samym Polski. Możemy sobie tylko wyobrazić Dolny Śląsk bez Wrocławia, czyli bez uczelni, instytucji kultury, bez mocnego biznesu. No zupełnie inaczej wyglądałby ten region, nie miałby tej siły. W tej chwili jest bardzo często wymieniany jako drugi region w Polsce, jeżeli chodzi o potencjał.
To jak mówi pan o tych problemach finansowych, to jak na przykład takie inwestycje, jak zapowiedź nowego oblicza Placu Społecznego, mogą wyglądać w takiej perspektywie dekady?
To są piękne ambicje, również Wrocławia, ale trafił się niezwykły moment. Moment, w którym po 25 latach rzeczywiście z miasta pół milionowego jesteśmy de facto milionowym miastem. Miastem, które bardzo mocno zaznacza się i świeci się na zielono na wielu mapach, mapach inwestycyjnych. Oczywiście można wspomnieć o ostatnim Intelu na blisko 5 miliardów i konsekwencjom tego zapalenia się już na wszystkich możliwych radarach Wrocławia. Ta kolejka potencjalnych inwestorów, bardzo zaawansowanych technologiach, bo to trzeba zaznaczyć, czyli budujących długi łańcuch, również miejsc pracy, rozwoju, międzynarodowości, tej właśnie przestrzeni wrocławskiej, którą tak lubimy i którą tak się chwalimy, ona się bardzo mocno w tej chwili rozpędza. To powoduje, że Wrocław i kolejne dziesięciolecia, a ja zakładam, mówię zawsze o przynajmniej 20 latach, będzie na bardzo mocno wznoszącej krzywej. Właśnie dlatego ten Plac Społeczny, ta przestrzeń, która jest przecież w środku miasta, 27 hektarów, które możemy zabudować w sposób niezwykle odpowiedzialny, bo również w ramach polityki Green Dealu, czyli Zielonego Ładu. Nowego Bauhausu, Karty Lipskiej, nowej. Tych wszystkich polityk, które są nam tak bliskie, mieszkańcom, ale również włodarzom miasta. Chcemy właśnie w tej tonacji to zrobić. Prowadzimy rozmowę. W dalszym ciągu mamy EBI, czyli Europejski Bank Inwestycyjny, które nas wspiera w takim audycie, czyli w stworzeniu studium wykonalności i za to jestem niezwykle wdzięczny, bo to już kilka lat wsparcia. Pojawił się Bank Światowy, który również chce nas merytorycznie wspierać. Taką datą, do której zmierzamy, to jest oczywiście wiosna 2024, gdzie chcemy mieć gotową ofertę. Już bardzo mocno rozmawiać o potencjalnych partnerach realizacyjnych. Czyli to jest Cannes, to są największe albo jedne z największych targów na świecie.
Ale to właśnie będzie kwestia przyszłego roku i wizualizacji konkretnego planu tego, jak ten Plac Społeczny może wyglądać? Bo jak teraz rozmawiamy, to przypomniał mi się taki wywiad z panem z Gazety Wyborczej sprzed kilku lat. Pan był wtedy pytany między innymi o to, jak widzi Wrocław i powiedział pan, że pana zdaniem Wrocław powinien być gospodarny umiejętnie i oczywiście z głową. Mówię w dużym uproszczeniu, jeśli chodzi o te przestrzenie, które są w ścisłym centrum miasta, ale które można mądrze zabudować, efektywnie wykorzystać. Rozumiem, że podtrzymuje pan to i rozumiem też, że ten Plac Społeczny może być takim właśnie najlepszym tego przykładem, tej filozofii, tak?
Jak najbardziej. To jest ten moment, w którym akurat te kilka tysięcy mieszkań, ale również miejsc pracy, które możemy stworzyć, idealnie wpisuje się. Proszę pamiętać, panie redaktorze, że dbamy o to, żeby miasto nam się nie rozlewało i dbamy o to, żeby te przestrzenie przy swojej jakości urbanistycznej...
Choć rozlewa się bardzo. Wie pan o tym?
Oczywiście. Każde miasto się rozlewa, na całym świecie. To nie jest tylko przypadłość Wrocławia i na pewno nie tylko przypadłość Polski. Dlatego też te plany, bo mówimy o trzech punktach: Plac Społeczny, który jest we władaniu własności Wrocławia, jest dla nas najbardziej takim można powiedzieć, nie tyle łatwym, co tematem, którym jesteśmy w stanie się zająć, na który mamy wpływ. Ale mówimy też o całych terenach pokolejowych, PKP, Dworzec Świebodzki, ścisłe centrum, w zasadzie Stare Miasto. Jak najbardziej tutaj z PKP jesteśmy w rozmowach, mamy swoje wizje. Trzeci duży teren, który musi poczekać jeszcze przynajmniej kilka, być może kilkanaście lat, to jest rzeczywiście Port Kleczków. To jest wszystko, można powiedzieć Stare Miasto, Śródmieście, więc proszę zobaczyć, że rzeczywiście sposób odpowiedzialny, skomunikowany, nasycony tkanką społeczną, nasycony również instytucjami społecznymi, dostępny, inkluzywny, otwarty. To powoduje, że rzeczywiście te wszystkie tak zwane Greenfieldy, czyli pola kukurydzy, które mogą się zabudowywać, które nie mają ani drogi, ani edukacji, ani transportu publicznego, które wymagają setek milionów inwestycji, one mogą poczekać.
O czym marzy Jakub Mazur?
Teraz oczywiście można powiedzieć jest bliska perspektywa. Marzę o tym, żeby pójść na kilka dobrych filmów w ramach Nowych Horyzontów. Marzę o tym, żeby rzeczywiście to lato we Wrocławiu, obfitujące wiele kulturalnych, ale też tych społecznych fajnych wydarzeń, spędzić razem z rodziną. A jesienią, oczywiście po marszu 1. października, takie marzenia dla Wrocławia, do tego, żeby wygrać wybory, żebyśmy mogli mieć większy wpływ również na to miasto lokalnie. Na to, żeby wspólnie z mądrym rządem i z mądrymi politykami tworzyć, odtwarzać tą dobrą rzeczywistość, która przecież jest we Wrocławiu i którą musimy tylko zachować.
Chciałby pan kiedyś zasiąść w fotelu prezydenta Wrocławia?
Wie pan co? Rola wiceprezydenta bardzo mocno spełnia moje aspiracje i patrząc na sytuację we Wrocławiu, na te procesy, które rozpoczęliśmy, bardzo bym sobie życzył, żeby pan prezydent Jacek Sutryk zostawił mnie w swojej administracji i żebyśmy mogli razem współpracować.
A gdyby pana kiedyś namaścił?
Proszę pamiętać, że prezydent Jacek Sutryk ma w tej chwili w dalszym ciągu ponad 50-procentowe poparcie, więc wygrywa wiosną przyszłego roku w pierwszej turze i te 5 lat będzie obfitowało w niezwykłe wyzwania, bo będziemy musieli, mam nadzieję, sprzątać po tych wszystkich zachowaniach w ostatnich kilku latach, szczególnie po Nowym Ładzie. Także jest co robić. To nie są tylko te przestrzenie, ale to jest również cały rozwój gospodarczy i nasza pozycja międzynarodowa. Proszę zwrócić uwagę, że mam dużą przyjemność również być zaangażowany, wspólnie z koleżankami i kolegami z wrocławskiego urzędu, w wiele inicjatyw międzynarodowych. Co więcej, przewodzimy tym inicjatywom.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.