Czesi ustawiają się w kolejkach w polskich sklepach
Mieszkańcy są już tym zmęczeni – opowiada pani Teresa:
- Nie można się dostać do towaru, do niczego, no tak wykupują, że masakra jest. Człowiek idzie po dwie trzy rzeczy, a stoi godzinę w kolejce. No tak wykupują wszystko, wszystko tak jak leci.
Mimo że niekiedy bywa nerwowo, a niektórych towarów chwilami brakuje, to burmistrz Lubawki Ewa Kocemba, podkreśla, że segregacja klientów nie jest możliwa z powodów prawnych:
- Granice są otwarte. Nie możemy wybiórczo traktować, że tych obsługujemy, a tych nie obsługujemy. Myśmy też jeździli, też było nerwowo. Też byli dobrzy Czesi, którzy mile nas obsługujący i niemile, ale to jest natura ludzka, nienarodowościowa.
Czesi przyjeżdżają głównie po żywność. Kristina i Pavel z podtrutnovskiego Rudnika na zakupy przyjeżdżają właśnie do Polski:
- 50% produktów w Polsce jest tańszych, a 50% kosztuje tyle samo. Jeździmy teraz na zakupy tylko do Polski, chociaż do czeskiego Trutnova mamy o wiele bliżej.
Czesi zostawiają jednak duże pieniądze, co piąty klient polskiego hotelu to Czech.
Posłuchaj więcej:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.