A. Jarubas: Liczymy na wynik przyzwoity, dwucyfrowy (...). PiS z Konfederacją? Boimy się takiej Polski
Panie pośle, zacznijmy od spraw krajowych. Władysław Kosiniak-Kamysz kilka dni temu w Faktach po Faktach ocenił, że "od wyniku Trzeciej Drogi zależy przyszłość Polski. Powiedział, że głos oddany na was jest najcenniejszy, bo to on zdecyduje, czy będzie rządziła opozycja, czy nadal Prawo i Sprawiedliwość lub jeszcze gorsza koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją". Na jaki właściwie wynik liczycie w tych wyborach?
Na wynik przyzwoity, dwucyfrowy, który pokaże, czy da możliwość uzyskania takiej ilości mandatów, bo przecież robimy też takie analizy, które rzeczywiście wykluczą możliwość potencjalnej koalicji PiS-u z Konfederacją. Ta, naszym zdaniem, oznaczałoby tragedię dla Polski. Jeszcze większą niż ta, która funkcjonuje dzisiaj. Dla naszych obywateli, przedsiębiorców, usług publicznych, które są dewastowane dzisiaj pod rządami tej koalicji. Do tego doszłyby takie wątki antyeuropejskie, antysemickie, których taki brunatny charakter, który od czasu do czasu tam z Konfederacji może nieco ukrywane, ale dochodzi, które najbardziej uosabia poseł Braun. Boimy się takiej Polski. Zrobimy wszystko, żeby rządy po wyborach w ten sposób się nie ukształtowały, który finalnie mógłby doprowadzić do wyprowadzenia Polski z Unii, bo przecież Konfederacja i część z PiS-u, też nie kryją tego. Sam prezes Kaczyński powiedział, że wyjście z Unii byłoby moralnie uzasadnione, no ale skoro tego nie chcą Polacy, to na razie nas nie będzie w tym kierunku prowadził. Nie wiadomo co będzie po wyborach.
Ale wróćmy do tej liczby mandatów. Ile musielibyście zdobyć mandatów, żeby faktycznie ewentualną taką koalicję, o której pan powiedział, Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją zablokować?
To oczywiście zależy od tego, ile wtedy inne podmioty zdobywają, bo pamiętajmy, że system d'Hondta, pod reżimem którego dzisiaj rozgrywa się ta rywalizacja polityczna, on premiuje te najmocniejsze ugrupowania. Na przykład wybory w 2015 roku, w których my otrzymaliśmy 5,13, czyli nieznacznie więcej niż niż próg, dały nam 16 mandatów. A w następnych wyborach Konfederacja uzyskała 7 i miała 11 mandatów. Więc trudno dzisiaj mówić, jaki wynik, w oparciu o jaki wskaźnik procentowy byłby dla nas satysfakcjonujący. Wydaje mi się, że wyniki na poziomie około 15%, a dla nas to już są te wyniki, które skutecznie udaremniają realizację tego najgorszego scenariusza, czyli potencjalnej koalicji PiS-u i Konfederacji.
Czeka was dużo pracy dlatego, że ostatnie sondaże pokazują, że balansujecie na poziomie 8%. To jest takie minimum dla komitetu. Zresztą blisko tego wyniku był komitet lewicowy, to miało miejsce już 8 lat temu i wtedy właśnie ten system premiował Prawo i Sprawiedliwość. Przez brak obecności Lewicy w Sejmie, Prawo i Sprawiedliwość zdobyło samodzielne rządy. Czy bierze pod uwagę taki scenariusz, w którym ludzie Szymona Hołowni startują z waszych list i nie będzie to komitet?
Kampania się dopiero rozpoczyna. Taką naszą też prawidłowością w startach, jako ludowców było to, że my poprawiamy w takiej realnej walce te notowania. Cztery lata temu mieliśmy w niektórych notowaniach 4, a dostaliśmy 8,5. Także będziemy walczyć, będziemy spotykać się z Polakami. Dzisiaj np. w Kielcach u mnie odbywa się konferencja programowa z udziałem też przedstawicieli Polski 2050. Będziemy oczywiście walczyć. No i naturalnie, jako doświadczona partia, rozpatrujemy różne scenariusze, ale dzisiaj zdecydowaliśmy się na ten, który naszym zdaniem jest optymalny. Rzeczywiście po 4 czerwca obserwujemy pewną zadyszkę. Natomiast są pewne sondaże, pan przytoczył pewnie te właśnie dla nas mniej przychylne, ale są sondaże sprzed kilku dni, które dawały 10, nawet 12%. Oczywiście będziemy walczyć. Podchodzimy do tych wyborów z pokorą, ale nie drżymy z obaw dzisiaj. Bardziej optymistycznie, z nadzieją podchodzimy do tego, żeby zaoferować Polakom jakiś scenariusz, bo obecna władza programowo, poza szczuciem, poza właśnie straszeniem imigrantami, nie proponuje nic właśnie dla Polaków. Upadają nam firmy, upadają nam gospodarstwa. Problem napływu niekontrolowanego zboża nie został załatwiony. Za moment żniwa. To jest nasze środowisko. Spotykamy się z ludźmi, którzy mówią nam, że władza nie zajmuje się naszymi problemami. My chcemy oferować tutaj inną jakość.
Co do wyników sondaży, no to naprawdę jest to taka średnia z ostatnich tygodni, więc absolutnie nie ma tutaj nawet procenta moich złośliwości. A swoją drogą nie ma pan wrażenia, że trochę pan o tym już powiedział, że przez te ostatnie miesiące poparcie dla Szymona Hołowni praktycznie maleje z dnia na dzień? Potrafiłby pan wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak się dzieje, że każde ewentualne nowe środowisko, które myśli o tym, by zmienić polską scenę polityczną, tak czy inaczej, później w zasadzie się rozpada?
To jest natura nowych ruchów. Bardzo trudno jest ustać, czy przetrwać w polityce bez szerokiego zaplecza, również silnej reprezentacji w parlamencie. Ja akurat doceniam to, co Szymon Hołownia robi w polskim życiu publicznym, bo przecież zrezygnował z aktywności medialnej. Całkiem nieźle mu się w życiu powodziło przed okresem, zanim zaczął działać w polityce. I pewnie mógłby dalej w tym świecie medialnym, celebrytów sobie nieźle żyć. Ale zdecydował się poświęcić swoje życie, swoją prywatność na rzecz pracy dla Polski. Ja to bardzo, bardzo doceniam. Pewnie pewnie jest tak, że też w gronie dotychczasowych zwolenników były osoby, które bardziej akcentowały pewne kwestie gospodarcze. Ta sytuacja ma na pewno też związek z tym, że po 4 czerwca bardzo mocno tutaj powstało wrażenie, jakoby tą scenę opozycyjną może reprezentować tylko Donald Tusk, ale naszym zdaniem tak nie jest. Trzymamy kciuki za powodzenie innych partii opozycyjnych, natomiast będziemy walczyć też o ten kawałek elektoratu centowego, który nie chce wpisywać się w takie mocno lewicowe postulaty, w jakie niektóre czasem idzie też Platforma Obywatelska. Więc wydaje się z naszych kalkulacji, że jest kilkanaście procent, o które możemy zawalczyć, ludzi, którzy są zniechęceni i też, którzy być może dawniej głosowali na PiS, ale zastanawiają się dzisiaj, czy w ogóle pójść do wyborów. Wiedzą, że nie zagłosują na Platformę czy na Lewicę. I o takiego bardziej konserwatywnego wyborcę na pewno będziemy starać się walczyć.
A Donald Tusk wtedy, miesiąc temu właśnie w Warszawie, postawił was pod ścianą? Teraz, z perspektywy miesiąca, może pan tak już zupełnie na chłodno powiedzieć, czy to się panu podobało, czy nie?
Ja tego tak nie odbieram. Ja byłem na tym marszu i uważam, że w sensie takiej świadomości społecznej nastąpiła pewna zmiana, bo ludzie, którzy byli na marszu, obserwowali, później uwierzyli, że można coś w Polsce zmienić. Na pewno skala tego marszu, co było widać, zaskoczyła Prawo i Sprawiedliwość i myślę, jakkolwiek tego nie widać może jeszcze w sondażach, ale w świadomości ludzi nastąpiło jakieś przełamanie. W sensie takim, że tej władzy można podziękować. Że jest w ludziach siła, że jest sprzeciw. Po prostu ludzie mają dość. Dość stylu tej władzy, dość zawłaszczania, grabienia państwa, dość właśnie takiej nieporadności totalnej i nachalnej propagandy. Więc wydaje mi się, że z mojej perspektywy, jako uczestnika tego marszu, na pewno to była pewna wartość. Nie okłamujmy się, po stronie opozycji jest też rywalizacja o wyborców. Natomiast ja bym sobie życzył, żebyśmy poszerzyli szeroko rozumiany zbiór wyborców opozycji demokratycznej o nowe, nowe osoby, nie tylko między sobą rywalizowali. I właśnie po to jest ten nasz komitet Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, żeby poszerzyć i dać szerszą paletę wyboru, nie tylko na podstawie emocji PiS, anty-PiS, ale też takiej refleksji programowej, poważnej dyskusji o państwie i my zaczęliśmy taką dyskusję. Ta lista wspólnych spraw. Rzeczywiście chcemy uzgodnić i proponujemy, żeby po stronie opozycyjnej już dzisiaj ustalić, co będzie realizowane w pierwszym, drugim, trzecim miesiącu.
Myślę, że program to jest coś kluczowego dla wyborców, ale też, jak wiadomo, emocje odgrywają przede wszystkim główną rolę. No ale, jeśli rozmawiamy o programie, to właściwie od czego powinniście zacząć, gdyby opozycja miała szansę rządzić po październiku?
Przede wszystkim dzisiaj nawet robimy w Kielcach na ten temat konferencję. Od kwestii gospodarczych, bo to dobrzy gospodarze, przedsiębiorcy, rzemieślnicy wypracowują dochód budżetowy, który później władza może redystrybuować na te najważniejsze cele. I my dzisiaj obserwujemy, że władza po prostu marnotrawi środki publiczne na różne konkursy ministra Czarnka i rozdawanie pieniędzy bez rekomendacji komisji ekspertów, tylko po uważaniu politycznym. No i dla nas taki podział, który do tej pory obowiązywał, Polska liberalna, solidarna stracił na aktualności. Natomiast dzisiaj po prostu jest podział na Polskę marnotrawną PiS-u, które marnotrawi energię przedsiębiorców, pieniądze publiczne, pieniądze europejskie, które do Polski nie przychodzą na skutek głupiego uporu tej władzy i konfliktów w zapleczu tej władzy, versus Polska gospodarka. Polska, która uwalnia energię obywateli. Naszym celem jest, aby Polska była najlepszym miejscem na prowadzenie biznesu. Niestety takie zmiany, jak w Polskim Ładzie, 3 razy zmienianie systemu podatkowego, zabranie możliwości odpisu składki zdrowotnej, no spowodowało, że od przedsiębiorców odpłynęło ponad 10 miliardów złotych, więc oni są dzisiaj w tragicznej sytuacji. My np. proponujemy w tym naszym pakiecie, żeby wprowadzić zasadę VAT tylko od zapłaconych faktur, bo dzisiaj na skutek nieuczciwości niektórych firm, które nie płacą, ten, który sprzedaje, zrobi jakąś usługę, no musi ten VAT zapłacić, ale nie uzyskuje zapłaty. Również dobrowolny ZUS. Takie wprowadzenie pewnych wakacji ZUS-owskich, jeśli chodzi o składki emerytalno-rentową, w trudnym okresie, kiedy firma ma zadyszkę jakąś, na podstawie deklaracji. Zresztą taki system obowiązuje w Niemczech. Można zawiesić na jakiś czas, na ten najtrudniejszy czas płacenie składki zdrowotnej. Czy ZUS powinien płacić zasiłek już od pierwszego dnia choroby. Generalnie proponujemy bardziej taki prodemograficzny system podatkowy.
A co dla młodych?
Już do tego dojdę. Francuskie rozwiązania, które mówią, że rodziny, które mają więcej dzieci, praktycznie nie płacą podatku. Więc to byłby taki model, bo 800 plus straciło swój ten charakter, który miało mieć, prodemograficzny. Jest, owszem, bardzo ważnym socjalnym elementem, ale tutaj się nie sprawdził.
Powtórzę pytanie. Co dla młodych? Dlaczego akurat np. młodzi powinni postawić na was? Młodzi i relatywnie młodzi.
Bo na przykład dzisiaj jednym z ważnych problemów, który warunkuje w ogóle demografię, oprócz sytuacji finansowej, są kwestie dotyczące możliwości powrotu na rynek pracy, czyli systemu żłobków, opieki nad dziećmi. Tutaj ten system w ogóle w zasadzie zatrzymał się. To, co zapoczątkowaliśmy jeszcze za poprzedniej władzy, za ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, to tutaj nie ma nowych propozycji. Na pewno kwestie mieszkaniowe. Co prawda są tutaj pewne propozycje, ale my w naszej propozycji Własny Kąt, szliśmy dalej, bo proponowaliśmy też, proponujemy dalej, oprócz 2-procentowego kredytu, też wkład mieszkaniowy 100 tysięcy złotych, na wkład własny. To mogłoby zwiększać możliwość i atrakcyjność takich lokalizacji poza dużymi miastami, nie tylko w Warszawie i Krakowie, bo 100 tysięcy na wkład własny w Warszawie, a np. w Tarnowie czy w Busku-Zdroju, znaczy wartościowo zdecydowanie więcej.
To prawda. Skąd wziąć na to pieniądze?
Są dzisiaj wielkie możliwości. Ja szacuję, że gdybyśmy po prostu zabrali te możliwości właśnie rozdawania trwonienia pieniędzy przez rozmaite instytucje, fundusze, instytuty, ich napowstawało co najmniej kilkadziesiąt, to z tego można wygenerować bardzo dużą kwotę. Plus oczywiście olbrzymi rezerwuar środków, środków europejskich. Bo dzisiaj musimy z budżetu wydawać na różne cele, jak transformacja energetyczna, własne rządowe pieniądze, a tak naprawdę 260 miliardów z KPO leży i tak naprawdę pewnie już za moment może być w ogóle ryzyko, że zdążymy wykorzystać te środki. No i środki europejskie, na które się obraziła władza. Które uważa, że one nic dla Polski nie znaczą, a praktyka pokazuje, że to jest parę procent PKB dodanego co roku do naszego budżetu. Także więcej inwestycji, więcej współpracy z Europą, odkłócenie się nie tylko wewnętrzne, ale odtworzenie dobrej reputacji Polski w Europie. A my niestety robimy dzisiaj coś zupełnie innego. Opowiadamy o jakiejś grupie Webera, konfliktując nas z całym światem.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.