Miedź coraz bliżej 1. ligi
Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do gości i szybko mogli udokumentować to golem. Po dośrodkowaniu Chuca tak interweniował, że posłał piłkę w kierunku własnej bramki i Mateusz Abramowicz musiał ratować swój zespół. Szansę na dobitkę miał jeszcze Zoran Arsenic, ale nie trafił w piłkę. Kilka chwil później Miedź pierwszy raz odważniej wyszła spod własnego pola karnego i szybko została skontrowana, lecz Vladislavs Gutkovskis źle przyjął piłkę a później jego strzał został zablokowany.
Po kwadransie mecz się wyrównał i ciężar gry przeniósł się na środek boiska. Miedź zaczęła grać agresywniej, odważniej i goście nie mieli już tyle swobody z wyprowadzaniem akcji. Nadal jednak byli groźniejsi i mogli zdobyć gola, ale Bartosz Nowak źle trafił w piłkę. Kilka minut później pomocnik Rakowa podszedł do piłki przy rzucie wolnym, mocno dośrodkował a w polu karnym Damian Tront tak fatalnie interweniował, że trafił do własnej bramki. Piłka wpadła w samo okienko i Abramowicz tym razem nie miał szans na skuteczną interwencję.
Chociaż do przerwy pozostawało dziesięć minut, emocje w pierwszej połowie po golu się skończyły. Miedź nie miała pomysłu na przedostanie się w pobliże pola karnego Rakowa, a ten nie parł już do przodu i pilnował skromnego prowadzenia.
W drugiej połowie obraz gry przypominał ten z pierwszej: dużo było walki w środkowej strefie, ale to akcje gości były groźniejsze. Po jednym z szybkich wypadów trzech piłkarzy Rakowa znalazło się przed Abramowiczem, ale Jean Carlos Silva zamiast strzelać, próbował jeszcze dogrywać i wracający obrońcy Miedzi wybili piłkę. Z czasem Miedź uzyskała optyczną przewagę, była częściej przy piłce, ale nie miała pomysłu, jak zagrozić bramce rywali. Raków natomiast zagęszczał pole gry i szukał szans na drugiego gola w kontratakach oraz po stałych fragmentach gry.
Po jednym z nich w polu karnym Miedzi doszło do ogromnego zamieszania. Piłka trafiła pod nogi Bogdana Racovitana, który nie uderzył czysto, ale i tak trafił do siatki. Było 2:0 dla zespołu trenera Papszuna i losy spotkania były praktycznie rozstrzygnięte. Drugi stracony gol wyraźnie podciął skrzydła gospodarzom, którzy nie walczyli już z takim poświęceniem i nie potrafili zbliżyć się do bramki Rakowa. Goście natomiast pilnowali prowadzenia i wyczekiwali na końcowy gwizdek.
Ekipa z Częstochowy wywiozła trzy punkty z Legnicy i ma już 11 przewagi nad Legią. Jeżeli podopieczni trenera Papszuna w piątek pokonają Lechię Gdańsk, a Legia zgubi punkty w spotkaniu z Wisłą Płock, Raków będzie mógł świętować zdobycie mistrzostwa Polski.
Miedź Legnica – Raków Częstochowa 0:2 (0:1).
Bramki: 0:1 Damian Tront (35-samobójcza), 0:2 Bogdan Racovitan (76).
Żółta kartka – Miedź Legnica: Koldo Obieta, Dawid Drachal, Andrzej Niewulis, Angelo Henriquez; Raków Częstochowa: Giannis Papanikolaou, Tomas Petrasek.
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 4893.
Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz – Levent Gulen, Nemanja Mijuskovic, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina – Dawid Drachal (77. Olaf Kobacki), Damian Tront (58. Kamil Drygas), Chuca, Maxime Dominquez, Dimityr Wełkowski (77. Luciano Narsingh) – Koldo Obieta (58. Angelo Henriquez).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic – Bogdan Racovitan, Tomas Petrasek, Zoran Arsenic - Fran Tudor, Ben Lederman (82. Gustav Berggren), Giannis Papanikolaou, Jean Carlos Silva (88. Wiktor Długosz), Bartosz Nowak (82. Marcin Cebula), Władysław Koczerhin (73. Mateusz Wdowiak) - Vladislavs Gutkovskis (73. Fabian Piasecki).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.