M. Kobosko o współpracy z PSL-em: Dla części naszych wyborców to jest problematyczne
Rafał Dutkiewicz zapowiedział na antenie Radia Wrocław, że w połowie kwietnia zdradzi swoje polityczne plany. Czy pan wie, czym będzie się zajmować były prezydent Wrocławia?
Myślę, że to może zdradzić tylko były prezydent miasta Wrocławia, bo to on decyduje o swoim losie. Nie należy do żadnej partii, z tego co mi wiadomo. Ja osobiście, jeśli pyta mnie pan o moje zdanie, nie to co zrobi, ale co powinien zrobić, to ja osobiście uważam, że powinien pojawić się w polskiej polityce centralnej. Jest tą osobowością wśród byłych prezydentów polskich miast, które się absolutnie wybija, wyróżnia. On ma po prostu kaliber polityka, z tak dużym doświadczeniem samorządowym. Rozumiem, że w Wrocławiu są i tacy, którym nie podobały się jego rządy, czy nie podobało się 16 lat jego prezydentury, czy szczególnie ostatni okres. Ale trzeba absolutnie docenić to, co Rafał Dutkiewicz w mieście zrobił. Dlatego ja osobiście uważam, że byłoby dobrze, gdyby takie postaci były zagospodarowane. W polskiej polityce centralnej nie ma nadmiaru postaci, które się wyróżniają, które pokazują, że potrafią różne rzeczy przeprowadzić, wprowadzić w życie jakiś rodzaj reform. Dutkiewicz taką postacią jest, więc dobrze by było, gdyby się w niej znalazł.
Wrzucam nazwisko Rafała Dutkiewicza, dlatego że przez wiele miesięcy, a nawet lat, gdy pojawiła się Polska 2050 na polskiej scenie politycznej, Rafał Dutkiewicz był z wami kojarzony. Zastanawiam się więc, czy na tej ostatniej prostej przed wyborami gdzieś tam zakulisowo cały czas te wasze rozmowy się toczą? Stąd pytanie.
Ja wiem, że pan prezydent Dutkiewicz nie tylko z nami rozmawiał i pewnie rozmawiał. Jest taką postacią i tak też tak jest usytuowany na scenie politycznej, że może rozmawiać z różnymi siłami opozycji demokratycznej. Mogę potwierdzić, że mieliśmy rozmowy, nie tylko my, z panem prezydentem Dutkiewiczem. Natomiast ostateczna decyzja i tak należy do niego.
A co z pana startem? Kiedy pan ogłosi swój start we Wrocławiu oficjalnie?
Wtedy, kiedy będzie oficjalna kampania, rozpocznie się kampania wyborcza. Wtedy, kiedy będziemy znali też konfigurację, w jakiej opozycja demokratyczna pójdzie do wyborów. Jak słuchacze pewnie doskonale wiedzą, to cała opozycja ze sobą rozmawia, ale konkretne rozmowy to odbywają się jedynie na linii Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe. W zależności od tych wszystkich ustaleń i we właściwym momencie kalendarzowym. Też wtedy, kiedy będą ogłaszane i zgłaszane listy wyborcze. Myślę, że to będzie ten czas. Ja swojego zdania nie zmieniałem i nie zmieniam. To byłby dla mnie zaszczyt, gdybym mógł wystartować w okręgu wyborczym, w którym jest Wrocław.
Do wyborów samorządowych jeszcze trochę czasu, natomiast dziś bliżej wam do poparcia jakiegoś kandydata z innego środowiska, np. Jacka Sutryka, czy postawicie na kogoś swojego? Myślicie o tym już?
Prawdę mówiąc to jest tak, że z jednej strony ten czas do wyborów samorządowych jest nieodległy. To mniej więcej rok od teraz, kiedy te wybory się odbędą. Jednak myślę, że gro wysiłków i myśli ugrupowań politycznych w tej chwili skoncentrowany jest na wyborach parlamentarnych, bo one będą już za 6-7 miesięcy. Też trzeba sobie jasno powiedzieć, że to, co wydarzy się za rok w wyborach samorządowych, będzie miało bardzo mocny, bardzo silny związek z efektem wyborów parlamentarnych tej jesieni. Choćby dlatego, że ci, którzy nie dostaną się, czy nie zdecydują się na start w wyborach parlamentarnych, będą o sobie także myśleć w kontekście wyborów samorządowych. Stanowisk prezydentów, burmistrzów, wójtów, czy radnych w poszczególnych miejscach w Polsce. Więc to nie jest taka sytuacja, w której my dzisiaj wchodzilibyśmy w jakiekolwiek dywagacje dotyczące tego, kto powinien być prezydentem Wrocławia.
Jak jesteśmy w regionie, to jak pan sądzi, co będzie z Ruchem Samorządowym TAK! Dla Polski? Samorządowcy znajdą się na listach Platformy?
Ruch Samorządowy TAK! Dla Polski, jak my go znamy, jest ruchem bardzo zróżnicowanym. On jest kojarzony rzeczywiście z postaciami tych prezydentów, którzy są w Platformie Obywatelskiej albo obok Platformy, albo byli w Platformie, ale nadal pozostają blisko. Natomiast tam jest bardzo wielu samorządowców z innym również, przepraszam za słowo, backgroundem politycznym albo należących do innych partii, albo po prostu niezrzeszonych w partiach politycznych. Szczerze mówią ja nie wiem, jak to będzie z ruchem "TAK! Dla Polski", bo wiedzę różne tendencję wewnątrz tego ruchu.
A jak powinno być, pana zdaniem?
Ja myślę, że generalnie jest tak, wbrew może takiemu wrażeniu, jakie powstało, to nie jest tak, że wszyscy samorządowcy w Polsce nagle chcą startować do parlamentu. Jednak zostali wybrani i większość z nich wiąże swoją pracę, swoją przyszłość z tymi miastami, tymi ośrodkami, w których zostali wybrani. Więc myślę, że niewielka grupa samorządowców wejdzie na listy wyborcze, czy to do Sejmu, czy to do Senatu. My też uważamy, że potrzeba jest większej obecności samorządowców w polskim parlamencie i także obrony samorządu terytorialnego przed zakusami PiS-u. Czy zakusami, czy po prostu planami PiS-u, które są w tej chwili realizowane. Natomiast myślę, że większość samorządowców jednak myśli o wyborach samorządowych i tak to się potoczy. Czy organizacja "TAK! Dla Polski dołączy do którejś z listy wyborczych jako cała? Nie sądzę, żeby tak się wydarzyło.
Jacek Nizinkiewicz z Rzeczpospolitej napisał, że "Polska 2050 miała być alternatywą dla zmęczonych duopolem PO-PiS. Partia nie tylko straciła świeżość, ale również zakiwała się w politycznych gierkach". A Karolina Lewicka oceniła, że "Szymon Hołownia ma przyklejony uśmiech, a Polska 2050 jest w poważnych tarapatach". Mają rację koleżanki i koledzy dziennikarze?
Ja się tak uśmiecham nie dlatego, że ja mam przyklejony uśmiech do twarzy, tylko dlatego, że ja już teraz widzę kolejną falę tekstów, publikacji, ocen, także w stacjach radiowych, czy telewizyjnych, że jest po Hołowni, że to już się wszystko skończyła. Ja prawdę mówiąc słyszę to już od 3 lat.
A dlaczego tak jest?
Usłyszałem to pierwszy raz, kiedy Szymon Hołownia w ogóle zdecydował się wejść do kampanii prezydenckiej, że nie ma najmniejszych szans, że to nie ma sensu i tak dalej. Dzisiaj jest sytuacja zupełnie inna, niż była na początku, kiedy startowaliśmy. W tym sensie, że nie jesteśmy ruchem takim świeżym, że jesteśmy jako organizacja od dwóch lat obecnie, a od roku jako partia polityczna. Bierzemy udział w tych dyskusjach, w tych debatach politycznych, które są i mają miejsce. Gdybyśmy nie brali udziału udziału, to by mówiono, że Hołownia się nie liczy, Hołowni nie ma w polityce, czy parlamencie. Więc człowiek, jak wchodzi do polityki, to się w pewien sposób musi brudzić także w debaty, w dyskusje, czy negocjacje polityczne. Nie mniej my jesteśmy wierni swoim ideom, swoim ideałom. Mamy program, mamy cele. To, co się zawiera w nazwie Polska 2050, czyli myślenie strategiczne o długofalowym interesie Polski i Polaków.
To dlaczego was tak podszczypują ostatnio?
Bo jesteśmy konkurencją. To jest bardzo konkurencyjny rynek polityczny, na który weszła nowa organizacja. Polska 2050 pierwszy raz startuje w wyborach parlamentarnych i to oczywiste, że jest konkurencją. Liczba miejsc poselskich, senatorskich jest ograniczona. My wielu organizacjom przeszkadzamy tym, że istniejemy. Dla niektórych partii może jesteśmy wyrzutem sumienia, że one kiedyś, dawno, dawno temu były takie, jakimi dzisiaj jest Polska 2050. Wiemy, że są różne metody konkurowania w walce politycznej. Czasami to jest dezinformacja, czasami jest to właśnie chowanie nas do grobu i informowanie opinii publicznej, że nas to już praktycznie nie ma. A my jesteśmy, rozwijamy się i prowadzimy aktywne rozmowy polityczne o stworzeniu taktycznego sojuszu wyborczego z PSL-em. Tak będziemy funkcjonować.
Dobrze, że pan o tym mówi. Współpraca z PSL-em dla waszych wyborców to wartość dodana, czy właśnie tym faktem można tłumaczyć słabsze sondaże? Badaliście to? Pytaliście wyborców, co oni na to?
Tak, oczywiście. Badamy naszych wyborców stale i wiemy, że dla części naszych wyborców, nie jest to większość, ale dla części naszych wyborców to jest problematyczne i to jest znak zapytania. Szczególnie jak się słyszy komentarze z zewnątrz, że Hołownia łączy się z Kosiniakiem i tak dalej. To ludzie mówią: no zaraz, ale to jest ten PSL, który znamy od lat i który znamy niekoniecznie z najlepszej strony. Tak jest w wielu miejscach w Polsce. Nie w Polsce centralnej ale w Polsce regionalnej i lokalnej PSL ma różny wizerunek, tak to powiem. My tłumaczymy jasno i bardzo twardo, że my nie łączymy się z Polskim Stronnictwem Ludowym. My z nimi rozmawiamy o współpracy na te wybory. My nie myślimy ani o tworzeniu wspólnej partii politycznej, ani o budowaniu w przyszłości wspólnego klubu parlamentarnego. To jest taktyczny sojusz, którym chcemy pokazać, że dwie partie przychodzące z różnych stron, mające różny program, różnych wyborców, potrafią, dla dobra demokracji w Polsce, bo tak to nazywamy dużymi literami, potrafią współpracować i taktycznie zawrzeć ze sobą sojusz. Żeby pokazać na tej opozycji, która podobno jest tak skłócona, nic nie potrafi, nic nie umie i ciągle tylko się sobą sprzecza o liczbę list wyborczych, że my potrafimy ze sobą rozmawiać i współpracować. Czy dojdzie do zawarcia tego sojuszu. Oczywiście nie wiem, bo toczą się negocjacje. Jestem ostrożnym optymistą, bo widzę, że obie strony widzą w tym sens i w pewien sposób się uzupełniają.
A ile dajecie sobie czasu na podpisanie umowy ws. współpracy?
Sama umowa koalicyjna to jest dosyć skomplikowany materiał i to potrwa na pewno. Natomiast my założyliśmy, że w ciągu kilku tygodni od teraz powinna być jasność, czy my taki sojusz będziemy mogli zawrzeć. Rozmawialiśmy najpierw o sprawach programowych i przedstawiliśmy, jako dwie partie, wspólną listę spraw do załatwienia w Polsce - 21 postulatów, a teraz rozmawiamy już o współpracy wyborczej, o okręgach, o kandydatach. To jest rzeczywiście ten moment, w którym wszystko się wykłada na stół. Patrzymy jakie są potencjały obu partii, kto jakich silnych kandydatów ma i w jakich miejscach Polski. To jest moment, w którym oczywiście pojawia się wiele dylematów i pojawiają się różnice zdań. Ale w ciągu kilku najbliższych tygodni musimy mieć jasność, bo uważamy też, że wyborcy powinni mieć jasny sygnał, czy taki sojusz powstanie.
Zapytam jeszcze o media publiczne i ich przyszłość. Polska 2050 ma jakiś pomysł na media publiczne? Czy tutaj należy jakieś zmiany przeprowadzić? Jeżeli tak, to jakie? Co dziś w pana ocenie jest największym wyzwaniem, gdy rozmawiamy o mediach publicznych, swoją drogą w mediach publicznych?
No właśnie. Ja mam pełną świadomość, że rozmawiam z panem redaktorem w medium publicznym.
To chyba nie ma znaczenia.
Szanuję pana pracę. Natomiast my uważamy, także na kanwie ostatnich wydarzeń, także na kanwie ostatniego skandalu z udziałem, niestety aktywnym, publicznego Radia Szczecin. To jest dodatkowy kamyczek, żeby powiedzieć, że media publiczne potrzebują gwałtownej przebudowy, gwałtownej zmiany. Powiedziałbym tak, że Jerzy Urban, czy dygnitarze, którzy kiedyś Komitetem Radiowo-Telewizyjnym kierowali w PRL-u, mogliby się uczyć od szefów mediów publicznych dzisiejszych, PiS-owskich, jak robić czystą propagandę, jak robić ludziom wodę z mózgu, jak zakłamywać rzeczywistość. To wieczne straszenie opozycją w Polsce, że opozycja za chwilę przyjdzie i odda Polskę we władanie Niemiec, Brukseli i wszystkich innych groźnych obcych. Dzisiaj media publicznej, sposób ich funkcjonowania, to jest dzielenie Polaków, napuszczanie jednych na drugich i osłabianie de facto Polski. Ja już nie będę mówił w czyim interesie jest osłabianie dzisiaj Polski.
Zapytam więc inaczej. Czy macie pomysł na to, żeby różne poglądy polityczne potrafić zmieścić w ramach jednego tytuły, czy to prasowego, czy radiowego, czy telewizyjnego? Też jednocześnie, czy jesteście w stanie zagwarantować dziennikarzom absolutną niezależność? To znaczy, że jeżeli ktoś ma poglądy "x", to ma swoje miejsce np. na antenie i jeśli ktoś ma poglądy "y", to też ma miejsce na antenie i nie musi się absolutnie martwić się, że jak coś powie, to komuś może się to nie spodobać i w związku z tym straci pracę. Macie pomysł, jak ochronić dziennikarzy przed ewentualnymi naciskami?
Mówimy o mediach publicznych, czyli one są własnością naszą, wspólną, publiczną. Można powiedzieć, że publiczności, czyli słuchaczy i widzów. W związku z tym media publiczne muszą dawać prawo tym Polakom, którzy mają różne poglądy i różne poglądy w tych mediach słyszeli. Media publiczne nie mogą być mediami partyjnymi. My w tej chwili praktycznie mamy już gotowy nasz własny program przebudowy mediów publicznych. Szukamy teraz właściwego momentu, bo teraz są święta, zaraz majówka i tak dalej. Trzeba we właściwym momencie ogłosić i pokazać ten program. Ale to jest nasze pierwsze założenie. My nie myślimy o tym, że jak się zmieni, mam nadzieję, tej jesieni władza w Polsce, to wajcha pójdzie z jednej strony gwałtownie w drugą stronę i w miejsce postaci "x" będzie postać "y", a media, tak jak mówiły językiem PiS-owskim, tak teraz będą mówić językiem po prostu językiem opozycyjnym. Dla nas różnorodność poglądów, a mówię to jako właśnie stary dziennikarz, jest absolutną podstawą. Zacząć trzeba jednak od sposobu funkcjonowania mediów, takiego systemowego, od likwidacji Rady Mediów Narodowych, od przebudowy sposobu w jaki wybiera się skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz zarządu rady mediów publicznych. Dzisiaj to są instytucje stricte partyjne, a mają stać się instytucjami publicznymi.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.