M. Stachowiak-Różecka: Wielokrotnie mówiłam, że jestem gotowa i zainteresowana prezydenturą Wrocławia
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław była poseł Prawa i Sprawiedliwości Mirosława Stachowiak-Różecka, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Pan minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział, że nie będzie kolejnego projektu nowelizacji ustawy o prawie oświatowym. Na ostatnią nowelizację nie zgodził się pan prezydent Andrzej Duda. Co dalej? Była pani zaskoczona obrotem spraw?
Przyznaję, że byłam zaskoczona, bo przecież ten projekt, przypomnę, najpierw mieliśmy projekt z inicjatywy ministra Przemysława Czarnka, który został był zawetowany, a potem kolejny zawetowany był już inicjatywą poselską. Na etapie prac nad tym projektem rzeczywiście konsultowaliśmy te wszystkie zapisy z panem prezydentem. Też warto przypomnieć, że jego projekt, prezydencki projekt, również był podobny i zapisy z projektu prezydenckiego zostały przez projekt poselski wchłonięte. W pierwszym czytaniu połączyliśmy projekty, więc wydawało się, że się w tej sprawie świetnie rozumiemy i że tutaj jednak tego projektu nie zawetuje. Więc przyznaję, że byłam zaskoczona. Ale takie prawo prezydenta. Jakieś emocje, które temu projektowi towarzyszyły być może i faktycznie to, na co się powoływał, czyli na jakieś takiego niepokoje i przeróżne opinie na temat tego projektu, zaważyły na jego decyzji. Takie jego prawo i przyjmujemy to do wiadomości. Więc potwierdzam słowa ministra Czarnka, że ani posłowie, ani pan minister z inicjatywą, związaną z pracami nad uczestnictwem organizacji pozarządowych w życiu szkoły, my już wychodzić nie będziemy. Szanujemy decyzję prezydenta.
Wynika to z tego, że po prostu machacie ręką, bo widzicie, że nie ma szans na to w tej chwili?
Nie machamy ręką, tylko po prostu, no przepraszam, cóż byśmy mieli udowodnić. Tu nie o to chodzi, żeby popisywać się i demonstrować jakieś takie, czy inne relacje z prezydentem. Szanujemy jego prawo po prostu. My uznajemy i dalej podtrzymujemy nasze stanowisko, że ten projekt, ja bym powiedziała dzisiaj, że nie tyle o wadze, że jest ważny, tylko oczekiwany. Po prostu z takim oczekiwaniem wśród Polaków, naszych wyborców, się spotykamy. No ale wobec tego oni także muszą uszanować decyzję prezydenta i się zastanowić, czy z tego wykluje się jakiś pomysł, czy nie. Inicjatywy poselskiej w tym zakresie na pewno w tej kadencji już nie będzie.
W ostatnich miesiącach słyszeliśmy o tym, że ta ustawa jest ważna z wielu powodów. Wskazywała pani na te poszczególne elementy. A tymczasem głowa państwa ma inne zdanie na ten temat. A mieliście okazję w ogóle rozmawiać po tym wecie, dlaczego tak wyszło jak wyszło? Czy pan prezydent nie widzi tych rzeczy, na które wy wskazujecie, czy po prostu inaczej to interpretuje?
Ja nie miałam okazji rozmawiać z panem prezydentem po wecie, natomiast rozumiem, że musi wziąć również inne argumentu pod uwagę albo chce brać inne argumenty i głosy na ten temat. Takie jego prawo. No musimy to uszanować i tyle. Szkoda, moim zdaniem, bo ja dalej podtrzymuję, że kwestie funkcjonowania organizacji pozarządowych powinny być uregulowane, dla dobra wszystkich zainteresowanych, również tych, którzy byli przeciw temu projektowi. Pewne regulacje są potrzebne, żebyśmy wiedzieli, żeby organizacje pozarządowe i rodzice wiedzieli na czym stoją. No trudno. Być może jednak różne strony muszą do tego jeszcze dojrzeć. Może parę rzeczy przemyśleć. Może wrócimy do rozmowy z prezydentem i jakby przedstawi nam te argumenty i te postulaty, których jego zdaniem zabrakło w projekcie i dlatego podjął taką decyzję. Takie ma prawo. Taka jest część pracy nad ustawami, że na końcu jest decyzja prezydenta i on z tego prawa skorzystał. Rozumiemy, przyjmujemy do wiadomości i tyle, zobaczymy. Oczywiście, czy do tego wrócimy w jakiejś innej formie? My nie. Posłowie nie będą inicjować projektu poselskiego na ten temat.
Może jeszcze zrobić to albo pan prezydent, albo obywatele.
Tak, może. Ale nic nie wiem na ten temat, czy coś takiego będzie miało miejsce, czy nie. Nie docierają do mnie takie informacje. Natomiast oczywiście powtarzam jeszcze raz, ja jestem gotowa do pracy nad tego rodzaju deklaracjami, bo naprawdę uważam, że tego szkoła potrzebuje. Widzimy i pan widzi, żyjąc w takim dużym mieście jak Wrocław i spotykając się z ludźmi, którzy są uczestnikami życia szkolnego, być może spotyka się z różnymi opiniami, ale jednak z taką, moim zdaniem, potrzebą, żeby to uregulować, obojętnie jaki ma się na ten temat pogląd.
W miniony weekend partia Zieloni zaprezentowała swojego kandydata na prezydenta Wrocławia, czyli Roberta Suligowskiego. Czy to jest tak, że Zieloni wystawiają swojego człowieka, bo wiedzą, że czas jest bezcenny, pomimo tego, że wcześniej są wybory parlamentarne, bo trzeba dotrzeć do elektoratu z programem? Czy Prawo i Sprawiedliwość też niebawem będzie komunikować swojego kandydata, czy najpierw jednak będzie się przygotowywać do wyborów parlamentarnych?
Dużo pytań, więc wróćmy na razie na ten grunt wrocławski, w odniesieniu do tej decyzji Zielonych. Mamy kilka rzeczy. Po pierwsze, nie znam tego kandydata, więc z przyjemnością się dowiem któż to i jakie ma propozycje dla Wrocławia. Natomiast to pokazuje pewien trend, z którym będziemy mieli, moim zdaniem, do czynienia we Wrocławiu, czyli krótko mówiąc kandydatów będzie wielu. Niestety trzeba powiedzieć, mówię to z całą świadomością, bo przecież lepiej dla mieszkańców, kiedy tę politykę miejską możemy planować na lata i wiemy czego oczekujemy, ale myślę, że można dzisiaj powiedzieć, że niestety będziemy mieć do czynienia z kampanią, w której będzie wielu kandydatów, przeróżnych, ponieważ mieszkańcy oraz środowiska polityczne mają nawet nie uczucie, ale pewność, że pan prezydent Sutryk nie dał rady. Jakby z tymi propozycjami, jak oni widzą Wrocław będą chcieli się pokazać i będą chcieli po prostu powalczyć o prezydenturę Wrocławia. Ale to o tyle jest ciekawe, że akurat Zieloni występują z tą propozycją, kandydaturą pierwsi, bo to, co mnie interesuje, co będzie dalej, to jest to, czy swojego kandydata pokaże również Hołownia, czy swojego kandydata pokaże Lewica, czy swojego kandydata pokaże środowisko .Nowoczesnej i wreszcie, czy swojego kandydata pokaże Platforma Obywatelska i kiedy.
Sporo pytań, pani poseł.
Ale dlaczego? Dlatego, że dziś to środowisko prezydenta Sutryka w Radzie Miejskiej popiera i wspiera. Więc pytanie, kiedy się zdecydują pokazać, że nie, nie, to nie do końca tak jest i nie podoba nam się to, co Sutryk robi i chcemy to zmienić. Czy to wpłynie na decyzje w Radzie Miejskiej u schyłku kadencji Jacka Sutryka? To jest niezwykle ciekawe. Zobaczymy. Oczywiście zgadzam się, jeżeli chodzi o pytanie o nasze środowisko. Zgadzam się z taką decyzją, czy propozycją, czy rozumieniem tej rzeczywistości samorządowej, że oczywiście warto kandydata na prezydenta Wrocławia wystawić raczej szybciej niż później. Tych tematów miejskich, trudnych jest wiele i warto, żeby kandydat miał szanse o nich podyskutować i ten program wspólnie z mieszkańcami przygotowywać?
To kiedy?
Myślę, że te najbliższe miesiące będą zdominowane przez kampanię parlamentarną, to jest jasne, no ale warto by było, żeby gdzieś w czasie wiosennym, żeby się również kandydat z naszego środowiska wykluł, żebyśmy takiego człowieka wyłonili i żeby go przy tej okazji również wspierać w wyborach prezydenckich.
Do trzech razy sztuka?
Do trzech razy sztuka? Być może. Ja wielokrotnie mówiłam, że jestem gotowa i zainteresowana prezydenturą Wrocławia. Mogę powiedzieć nawet, że z dwóch poprzednich kampanii się nie zdezawuował, niestety. Ale to nie o to chodzi, moim zdaniem, czy ja zadeklaruje swoją gotowość, czy nie. Musimy wybrać takiego kandydata, który to będzie chciał dźwigać i będzie miał pomysł. Być może jest potrzebna świeżość. Zobaczymy, zdecydujemy o tym wspólnie. To nie moja decyzja.
A co powinno być priorytetem w rozmowie o Wrocławiu?
Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy, a więc wracamy do tematów, które wszyscy znamy. Komunikacja publiczna. Jedno z najbardziej zakorkowanych miast na świecie, ostatnio czytałam gdzieś takie informacje. No i oczywiście kwestie powietrza, smogu, itd. Ja bym jeszcze podkreśliła trzeci element, o którym z braku czasu na to jakoś nigdy nie zwróciliśmy uwagi, zwłaszcza w takich czasach trudnych, to jednak kwestie społeczne. Wydawało się, że pan Jacek Sutryk, wywodzący się przecież zawodowo z takich środowisk, związanych z działaniami wspierającymi, podnoszącymi komfort życia najbiedniejszych ludzi, MOPS, organizacje pozarządowe, że będzie to świetnie rozumiał i będzie przynamniej ten element realizował wystarczająco dobrze, żeby powiedzieć, że w tych sprawach jest we Wrocławiu dobrze. Tymczasem mam wrażenie, że to miasto nadal pozostaje miastem wygodnym i dobrym do życia dla najbogatszych. Ciągle najsłabsi i potrzebujący wsparcia nie dostają dość pomocy, jakiej, w mojej ocenie, potrzebują. Ciągle, po latach takich rządów liberalnych, które reprezentował Rafał Dutkiewicz, z wadami i zaletami, bo przecież o tym też mówiłam wielokrotnie, że zalety również były i być może to był czas, kiedy potrzebowaliśmy takich rządów. Od wielu lat potrzebujemy takiego spojrzenia bardziej społecznego na różne tematy. Tego moim zdaniem brakuje i trzeba do tych zagadnień koniecznie wrócić.
Jakiś czas temu Akcja Miasto pokazała, jak dochodzi do wymiany stanowisk pomiędzy samorządowcami, działaczami etc. w rozmaitych miejskich spółkach. O kolejnej wymianie na linii Wrocław-Poznań informowało w zeszłym tygodniu Radio Poznań. Jak to zmienić, pani poseł?
Można wprowadzać przeróżne regulacje i zmiany prawne, tylko nie zmieni żadne prawo zwykłej, ludzkiej przyzwoitości i takiego poczucia po prostu, nie wiem, skromności. To trzeba nosić w sobie. Albo się to ma, albo nie. Tutaj zdaję się, że wśród wielu samorządowców, na czele niestety z wrocławskimi, tej przyzwoitości i wyczucia skromności zabrakło. Przecież ja pamiętam, że sama podnosiłam rękę i całkiem niedawno wprowadzaliśmy ustawowo zmiany, związane z zarobkami samorządowców i one poszły dość sporo w górę. Zostały podniesione i wydawało się, że to zniweluje takie pomysły, że zamiast zajmować się swoimi gospodarstwami, swoimi miastami, miasteczkami, wsiami i mieć na to czas, przestaną po prostu dorabiać w przeróżny sposób gdzieś u kolegów, sąsiadów i u innych samorządowców. Okazuje się, że mimo, że podwyżki były, jakby dalej nie mają tego poczucia przyzwoitości, żeby z tego zrezygnować. Bardzo mi jest przykro i szkoda, że moje miasto, mój Wrocław, ukochany Wrocław, po prostu w tej sprawie jest na czołówkach gazet i portali. Słynie z tego, niestety, że nie tylko prezydent Jacek Sutryk, ale również wiceprezydenci, sobie dorabiają w radach nadzorczych. To jest zwyczajnie nieprzyzwoite, niepotrzebne i uważam, że powinni to przemyśleć i zwyczajnie z tego zrezygnować.
A nie jest tak, że spółki samorządowe i skarbu państwa chętnie padają łupem polityków od lat i to jest problem?
Ale posłowie nie pracują w radach nadzorczych.
Nie, bo nie mogą.
Dziękuję.
To prawda. Ale mogą różni działacze patrzeć chętnie w kierunku różnych spółek?
Trudno mi teraz się wypowiedzieć, bo sobie nie mogę przypomnieć, jak to wygląda.
Nie mamy aż tyle czas.
To jest uregulowane. Czynni politycy, politycy z pierwszych stron gazet, ci najważniejsi, posłowie, czy ministrowie, nie pracują i nie dorabiają w radach nadzorczych. A te stanowiska, czyli poseł, czy minister, to można znaleźć analogie do prezydenta, czy wiceprezydentów, czy dyrektorów najważniejszych wydziałów w miastach i gminach. Jak to porównamy, to sprawa jest jasna. Jest to zwyczajnie nieprzyzwoite i intencją i tą propozycją, z którą wyszliśmy do samorządowców, że po prostu podwyższyliśmy im wynagrodzenia, no chodziło m.in. o to, żeby takiego nieetycznego dorabiania po prostu nie było. Tymczasem pazerność, małostkowość, brak skromność, brak skromności, to wyborcy to pewnie ocenią. Niech oni to oceniają. Ja bym już żadnych zmian ustawowych nie wprowadziła. Ja bym się odwoływała do zwykłej przyzwoitości.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.