M. Tracz [Partia Zieloni]: W styczniu ogłosimy plan na wybory samorządowe
To może zacznijmy od Zielonych. Jaki macie plan na nadchodzące wybory?
Mam wrażenie, że to będzie nie tylko jedna kampania, ale tak naprawdę kilka kampanii. Taki maraton, taki trójskok wyborczy. No bo pierwsze mamy wybory parlamentarne, następnie samorządowe, a zaraz po samorządowych wybory do Parlamentu Europejskiego. Każde z tych wyborów są niezwykle ważne, ale oczywiście takie ogólne nastawienie jest na to, by obecna opozycja wygrała wybory parlamentarne i od tego będzie bardzo dużo zależeć. My jako Zieloni plany na wybory samorządowe, bo samorządowe będą prawdopodobnie w marcu 2024 roku, te plany ogłosimy w połowie stycznia.
Czyli niedługo?
Niedługo, dlatego że to jest taki cały cykl kampanii wyborczych.
A parlamentarne?
Oczywiście szykujemy się na wybory parlamentarne, jesteśmy częścią Koalicji Obywatelskiej. Ta współpraca z naszymi partnerami: Platformą Obywatelską, .Nowoczesną, Inicjatywą Polską układa się dobrze i mam nadzieję, że będzie ta formuła Koalicji Obywatelskiej lub być może jakaś szersza. To wszystko też zależy od tego, jak się ułoży, jakie będzie podejście wyborców, no bo wiemy, że jest system D'Hondta, który premiuje jednak duże komitety wyborcze, ale mam wrażenie, że ta współpraca na opozycji naprawdę zaczęła się układać. Mamy wspólne postulaty.
Czyli idziecie w skali kraju z Donaldem Tuskiem, a tutaj regionalnie z Michałem Jarosem?
Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to w połowie stycznia, jako Zieloni, przedstawimy te plany.
W przypadku parlamentarnych rozumiem, że będzie tak, jak powiedziałem? Czyli w skali kraju z Platformą Obywatelską, na pewno na czele z Donaldem Tuskiem, a tutaj regionalnie z Michałem Jarosem będziecie układać listy?
Jeśli chodzi o parlamentarne, to ja jestem zwolenniczką tego, by utrzymać Koalicję Obywatelską, być może i poszerzyć, też na to się nie możemy zamykać. A jeśli chodzi o samorządowe, to przedstawimy plany w połowie stycznia.
Jak patrzę na to, co się dzieje w samym Wrocławiu, no to jednak radni Platformy Obywatelskiej są bliżej, siłą rzeczy, pana prezydenta Jacka Sutryka. Natomiast Zieloni bardzo krytycznie, razem z .Nowoczesną, podchodzicie do tego, co się tutaj dzieje i oceniacie bardzo krytycznie wiele zdarzeń. Czyli rozumiem, że tutaj siłą rzeczy będziecie szli sami?
Nie mogę jeszcze na to pytanie odpowiedzieć. Wszystko będziemy przedstawiać w połowie stycznia, ale rzeczywiście nie podchodzimy bezrefleksyjnie do tego, co dzieje się we Wrocławiu i mamy odwagę, by krytykować niektóre działania urzędu, tak jak np. ostatnie rady programowe, prawda. Była bardzo duża sprawa z tym, że przy spółkach miejskich powstają rady programowe. Osoby, które w nich są, dostają wynagrodzenie i to całkiem spore, a pracy jakby nie widać.
A wierzy pani w to, że nikt o tych radach nie wiedział? Na czele z panem prezydentem?
No mam wrażenie, że ktoś jakby te rady programowe potworzyły. No na pewno osoby odpowiedzialne, prezesi spółek o tym wiedzieli, ale też jeśli spojrzymy, kto był w tych radach programowych, to widzimy, że to było po kluczu politycznym bardziej niż eksperckim, więc to było tym bardziej zasmucające. Ja osobiście cieszę się, że prezydent Sutryk posłuchał tego, co mówiliśmy jako Zieloni, bo jak ta sprawa rad programowych wyszła, to jasno apelowaliśmy do prezydenta Sutryka, aby te rady programowe stały się radami społecznymi, czyli żeby osoby w nich zasiadające nie pobierały wynagrodzenia, tylko pracowały społecznie, no i prezydent po kilku tygodniach taką decyzję podjął.
To prawda. A pani będzie w których wyborach kandydować?
Ja obecnie skupiam się na pracy w Sejmie, pracy w okręgu i mam wrażenie, że jeszcze bardzo dużo jest do zrobienia, jeśli chodzi o legislację na poziomie sejmowym. Sporo wyzwań przede mną i chciałabym im sprostać.
Czyli rozumiem, że najchętniej powalczy pani o reelekcję?
Tak. Praca sejmowa jest pracą absorbującą, ale mówię, dużo projektów, kilka projektów ustaw złożyłam, dużo daję poprawek, aktywnie działam w tym zakresie, którym się zajmuję, tak, czyli kwestie środowiskowe, ochrona drzew, ochrona zwierząt, bo to jest bardzo duży temat w Polsce i mam pomysły, co jeszcze zmieniać.
To zmieniamy temat. Minister rolnictwa pan Henryk Kowalczyk zapowiedział, że uprawnienia do odbierania zwierząt będzie miała Inspekcja Weterynaryjna, policjanci lub strażnicy gminni lub też miejscy. Prawo to zostanie odebrane organizacjom, które, przynajmniej teoretycznie, na co dzień dbają o dobro czworonogów. To jest dobra zmiana?
To jest bardzo zła zmiana i przyznam, że jestem nią niezwykle zdumiona, dlatego że do tej pory ministerstwo jakby ceniło pracę organizacji pozarządowych. Był taki raport z 2018 roku zrobiony przez organizację Czarna Owca Pana Kota i wychodzi, że organizacje pozarządowe robią 60% interwencji, dużo więcej niż policja, dużo więcej niż Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, która dokonuje tylko 11% interwencji. Organizacje pozarządowe robią to we współpracy ze służbami. Muszą potem do gminy wysyłać wniosek o zatwierdzenie takiego odbioru i z kolei prawie 87% takich wniosków ma przychylność gminy, co tylko pokazuje, jak ważna jest to praca. Ja się obawiam, że bez tego wsparcia organizacji prozwierzęcych, po prostu zwierzęta będą cierpieć. Nikt nie będzie zwracał uwagi na to, czy przymarzają do budy zimą, czy latem mają wodę, gdy są na uwięzi, czy upał im nie doskwiera. To też kwestia zwierząt maltretowanych albo zaniedbanych, które mają choroby, ogromne guzy, które rosną miesiącami, latami i po prostu nikt nie zwraca na to uwagi.
A w jaki sposób parlamentarzystom, jeśli w ogóle, to było przedstawiane i tłumaczone? Skąd taka decyzja?
To było bardzo ciekawe, dlatego że na konwencji PiS-u Przysusze zapowiedział to minister Kowalczyk. Oczywiście od razu ja zostałam zaalarmowany, organizacje pozarządowe, które od lat działają na rzecz zwierząt, także się zaniepokoiły i kilka dni później była Sejmowa Komisja Petycji, bo kilka miesięcy temu wpłynął taki wniosek do Komisji Petycji, by usunąć właśnie słynny art 7. ust 3., dotyczący tych interwencji, odbiorów interwencyjnych i Komisja Petycji wysłała dezyderat do ministerstwa, a ministerstwo pod koniec listopada dało odpowiedź, jasno mówiącą, że nie planujemy żadnych zmian prawnych w tym zakresie. Kilka tygodni później odbywa się Komisja Petycji, przychodzi wiceminister Kołakowski i mówi: ministerstwo pracuje nad zmianami w tym zakresie. Czyli widzimy jakiś totalny rozdźwięk, że to jakaś kalkulacja polityczna.
Chodzi o tzw. szybką wrzutkę, których świadkami byliśmy wielokrotnie?
Nie, nie. To ma być projekt rządowy, czyli ma być on konsultowany. Z kim będzie konsultowany, czy będzie konsultowany z tymi organizacjami prozwierzęcymi? Dopytywałam o to na Komisji Petycji, ale nie uzyskałam odpowiedzi.
Ale to może jeszcze się coś zmieni w tej sprawie?
Mam wrażenie, że organizacje prozwierzęce też mają swoje propozycje dotyczącej tej kwestii, natomiast to, co powiedział minister Kołakowski, to jest po prostu całkowite odebranie tych uprawnień organizacjom pozarządowym i przekazanie ich wyłącznie Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, która jest niedofinansowana, nie ma pracowników, teraz odpowiada tylko za kilka, czy tam do tych 11% odbiorów interwencyjnych. To jest też taka kwestia, że co z tymi zwierzętami będzie. W momencie kiedy takie maltretowane czy zaniedbane zwierzęta odbiera organizacja pozarządowa, to bardzo często mają dla tych zwierząt domy tymczasowe. Zapewniają tym zwierzętom leczenie. A co będzie, jak to będzie Państwowa Inspekcja Weterynaryjna? Będzie przekazywała te zwierzęta do schronisk, gdzie one będą po prostu cierpieć? Nie będą miały domu tymczasowego? Też pytanie o dostępność, z tego względu, że organizacje pozarządowe takie interwencje robią także w weekendy, w święta, w dni powszednie po godzinie 16., a pracownicy Inspekcji mogą to robić tylko w godzinach pracy.
Czyli jak słyszymy sporo pytań, więc pewnie będziemy jeszcze świadkami wielu dyskusji na ten ten temat, ale sporo pytań też się pojawia ws. doniesień związanych ze zmianami, które dotyczą myśliwych. Tutaj wymienia się między innymi kwestie badań, ale też wieku, od którego można w takich przedsięwzięciach, tak to ujmę, uczestniczyć. Coś pani wie więcej na ten temat?
To jest taka typowa wrzutka PiS-u. Powstała komisja deregulacyjna, która ma znosić bariery administracyjne. PiS raz za razem składa projekty ustaw, które po prostu nie mają nic wspólnego z barierami administracyjnymi, a dotyczą np. kwestii myśliwych. I początkowo w tym projekcie chcieli znieść zakaz udziału dzieci w polowaniach. Tu był bardzo duży protest społeczny, bo te zmiany zostały wprowadzone w 2018 roku i to przy dużej większości parlamentu, Sejmu i potem Senatu. Więc PiS podczas prac komisji wycofał się z tej poprawki, jeśli chodzi o to, że dzieci mogą brać udział w polowaniach. No coś tam posłowie PiS-u przebąkują, że być może dzieci od 15. roku życia, co też jest według mnie absurdalne, ale dali taką poprawkę, gdzie chcą znieść badania dla myśliwych. I to jest znowu jakby takie działanie wstecz, dlatego że te badania okresowe dla myśliwych zostały wprowadzone właśnie w 2018 roku i zakładały, że co 5 lat myśliwi mają się poddać badaniom i psychologicznych, okulistycznym.
To i tak rzadko.
Ja też uważam, że rzadko, ale wcześniej przed 2018 rokiem w ogóle nie musieli robić tych badań, tylko w momencie, kiedy starali się o pozwolenie na broń, mieli raz takie badania. Proszę sobie teraz wyobrazić, mamy ponad 120 tysięcy myśliwych, którzy latają po lasach, nie mają badań. No wiadomo, że stan zdrowia się zmienia, prawda. Ze względu na wiek i różnego rodzaju choroby. Co chwilę słyszymy takie tragiczne doniesienia, że myśliwy pomylił żubra z dzikiem i zabił żubra albo zranił kolegę. Albo ta sytuacja, taka chyba najtragiczniejsza, sprzed kilku lat, gdzie myśliwy zabił chłopca w przyszkolnym sadzie. Chłopiec zbierał po prostu jabłka, a potem myśliwy argumentował, że pomylił go z dzikiem. I czy my naprawdę chcemy, żeby ci ludzie, którzy latają ze strzelbami po lasach, nie mieli żadnych badań, nawet takich okulistycznych, psychologicznych i po prostu stanowili zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, dla nas korzystających z tych lasów?
Na koniec jeszcze pytanie o ustawę wiatrakową. Ta ustawa wiatrakowa ma pomóc m.in. odblokować środki z KPO. Popieracie ją? Kierunkowo to dobra zmiana?
Tak, tak. No trzeba uwolnić wiatraki na lądzie. Ja sama w marcu zgłosiłam też projekt ustawy, który ma uwolnić energetykę wiatrową i który ma wesprzeć fotowoltaikę.
Jest pani w stanie wskazać, kiedy będziecie głosować?
Tego nie wiemy. Zapowiedzi minister Moskwy, bo jest też projekt rządowy, są takie, że być może na początku przyszłego roku ten projekt będzie rozpatrywany przez Sejm, przez sejmowe komisje.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.