Jakub Nowotarski (Akcja Miasto): Jacek Sutryk schował się w szafie
Od kilku tygodni prezentujecie w mediach społecznościowych, jako Akcja Miasto, sieć powiązań między prezydentem Wrocławia, jego wiceprezydentami i innymi samorządowcami, którzy wzajemnie wymieniają się stanowiskami w radach nadzorczych. Często w innych miastach, w innych województwach. Ktoś mógłby powiedzieć, przecież to już wiadomo od lat, bo od lat tak jest. I nie tylko we Wrocławiu. Zatem, jaki przyświeca wam cel w tych publikacjach właśnie teraz?
Taki jak na co dzień w naszych działaniach. My po prostu chcemy żyć w lepszym mieście. Częścią tego jest szacunek do publicznych pieniędzy. Walka o transparentność, żebyśmy my, jako mieszkańcy, rozumieli w jaki sposób zapadają decyzje. To świetnie widać w takich sytuacjach, jak rozdawanie stołków w radach nadzorczych spółek miejskich. Sprawdziliśmy wszystkie spółki miejskie we Wrocławiu, sprawdziliśmy kto tam zasiada w zarządach, w radach nadzorczych, no i tak po nitce do kłębka właśnie doszliśmy do takiego obrazka, który nas po prostu przeraził.
Co to za obraz i co się z niego wyłania?
Zaczyna się na samej górze, czyli zaczyna się od Jacka Sutryka. On tak naprawdę stworzył wehikuł finansowy, bo sam pracuje w spółkach w Gliwicach i w Tychach. No i można powiedzieć: no, po prostu sobie znalazł taką pracę. Wszedł na jakąś stronę z ogłoszeniami i nalazł pracę. Ale okazuje się, że samorządowcy, władze Tychów i Gliwic, są w radach nadzorczych spółek miejskich we Wrocławiu. Stołek za stołek, no i portfel w ten sposób się napełnia pieniędzmi. A mówiliśmy też o tym w kontekście domu Jacka Sutryka. To był temat, który emocjonował mieszkańców. Wywołał dużo niejasności, dużo pytań. Z tym domem się też wiąże kredyt hipoteczny na ponad milion złotych. Tam na pewno jest bardzo wysoka rata, a taką wysoką ratę trzeba jakoś spłacić. Więc jest taka sytuacja, że Jacek Sutryk dorabia sobie właśnie w spółkach w innych miastach, zapraszając innych samorządowców tutaj. Ale ten wehikuł finansowy to nie tylko on. On jest architektem, ale zadbał też o swoich współpracowników, bo piętro niżej, na poziomie wiceprezydentów, jest dokładnie to samo. Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Jelenia Góra - nasi wiceprezydenci tam, samorządowcy z tamtych miast u nas. To są jakieś po prostu niejasne, polityczne układy. Nie powinno to tak wyglądać, szczególnie w sytuacji, gdy władze miasta przez każdy przypadek odmieniają to, że mamy kryzys, że jest dramat i to jest cytat z Jacka Sutryka, że brakuje właśnie. No ale właśnie, komu brakuje temu brakuje.
Ktoś mógłby powiedzieć też, że to wymiana doświadczeń między miastami. Z drugiej strony ta wymiana stołków, przepraszam za kolokwializm, jest zgodna z prawem. I ona dotyczy nie tylko samorządowców, ale tez każdej partii władzy. Natomiast, czy widzi pan szanse na zmiany właśnie w tym zakresie? Jakieś rozwiązania systemowe? Kto powinien zasiadać w tych radach nadzorczych i jak to powinno być skonstruowane, żeby np. właśnie do takiej sieci powiązań, do takiej patologii, bo rozumiem, że dla was to patologia, nie dochodziło?
Przede wszystkim zgadzam się z tym, że to nie jest tylko przypadek Wrocławia, bo na poziomie centralnym widzimy dokładnie to samo i oczywiście w dużo większej skali, bo spółek Skarbu Państwa jest więcej.
Dlatego też bądźmy uczciwi, że to nie tylko Wrocław.
Jacek Sutryk ma tę samą politykę kadrową co Jacek Sasin. Niczym się to nie różni. Oczywiście jest ta różnica skali. Oczywiście, że to się może zmienić. To się zmieni samo z siebie w jakimś stopniu, bo od przyszłej kadencji samorządowej wejdą nowe zapisy tzw. ustawy antykorupcyjnej, więc prezydenci miast nie będą mogli zasiadać w radach nadzorczych spółek komunalnych. Natomiast jak się widzi to podejście, które samorządowcy mają, jak w ordynarny sposób wymieniają się tymi stołkami i rozdają sobie publiczne pieniądze, to ja się niestety obawiam, że oni znajdą sposób, żeby takie zapisy ominąć, może jakieś umowy zlecenia, może dzieło. Ale po to jesteśmy też my, mieszkańcy, żeby o takich sprawach mówić głośno. Tym tematem miasto żyje od dwóch tygodni. To nie jest tak, że mnie się coś nie podoba w tej sprawie. Dostaliśmy tak wiele komentarzy, sygnałów od mieszkańców, z oburzeniem, niezadowoleniem, że to tak wygląda, że nie mam wątpliwości, że to jest po prostu kropla, która drąży skałę i bardzo się cieszę z tego, że ten temat tak długo jest na wierzchu, bo to mi daję nadzieję, że kiedyś będziemy żyć w zdrowej demokracji.
To w sumie niespotykane, że to trwa tak długo. Czyli jednak wbiliście kij w mrowisko. Sądzi pan faktycznie, że za sprawą tej zmiany prawa, coś się w mieście zmieni?
To jest właśnie tak, jak mówię, że kropla drąży skałę. My, jako Akcja Miasto, wczoraj świętowaliśmy nasze 8. urodziny i to, co robimy, dzisiaj robimy tak naprawdę od 8 lat. Z każdym tematem, który poruszamy, jest tak, że trzeba chwilę poczekać, aż to się wydarzy. Jak mówiliśmy o tym, że we Wrocławiu jest fatalny stan torowisk, zanieśliśmy kiedyś prezydentowi Dutkiewiczowi pękniętą złotą szynę.
Pamiętamy.
Taką statuetkę. Zanieśliśmy wniosek do Najwyższej Izby Kontroli, że trzeba przyjść i sprawdzić, bo dzieje się bardzo źle. Nie od razu znalazły się pieniądze na remonty. Jak tutaj, w tym studiu, były członek Akcji Miasto Alek Obląk opowiadał o Alei Pomorskiej, bo wtedy uruchamialiśmy kampanię na rzecz remontu tej ulicy, też usłyszeliśmy od miasta, że nie ma na to pieniędzy. Ten remont właśnie się zaczął. Więc my cierpliwie robimy swoje, działamy dla mieszkańców i dla miasta i wierzymy, że te zmiany będą powoli zachodziły. Oczywiście, że chcielibyśmy, żeby to się działo szybciej, tak jak i w tym przypadku, bo to jest po prostu jedna decyzja prezydenta, żeby zmienić politykę kadrową. On ma inne motywacje, tak jak rozmawialiśmy, ale jestem przekonany, że prędzej, czy później, to też się w tym mieście zmieni.
Za Jackiem Sutrykiem 4 lata prezydentury. Czy to dobry czas dla stolicy Dolnego Śląska? Wykorzystał go prezydent i jego współpracownicy? Nadzieje były ogromne.
Tak, zdecydowanie mieszkańcy mieli bardzo duże nadzieje. To też było widać na początku kadencji, na początku pandemii. Wtedy myślę, że czuł wiatr w żaglach Jacek Sutryk, ale widzę coraz większe rozczarowanie. To nie chodzi tylko o takie sprawy, typu niejasne układy, jakieś kwestie personalne, ale te dotyczące rozwoju miasta. My zadajemy bardzo pytań, dlaczego sprawy idą w takim, a nie w innym kierunku, np. transportowym. Wczoraj ogromne korki we Wrocławiu wieczorem.
Powiedzmy, że to był armagedon.
To był armagedon, oczywiście. On się zaczął od tego, że był korek na Autostradowej Obwodnicy Wrocławia, ale tak naprawdę cały system transportowy we Wrocławiu jest niewydolny. On był niewydolny na początku kadencji, ale jeszcze dostaliśmy to, że nie można jeździć koleją po mieście na bilecie miesięcznym MPK. Program tramwajowy, program budowy nowych torowisk został ograniczony. Rafał Dutkiewicz miał ambitniejsze plany, niż te obecne Jacka Sutryka, mimo że Rafał Dutkiewicz zakładał, że dostanie mniej pieniędzy z Unii Europejskiej, niż Wrocław dostanie w najbliższych latach. A Jacek Sutryk, jako sojusznik Platformy Obywatelskiej, na pewno wierzy w to, że po wyborach parlamentarnych, po zmianie władzy, natychmiast kurek z pieniędzmi z Brukseli zostanie odkręcony, że rekordowe środki będą mogły popłynąć do Wrocławia, ale Wrocław się na to w ogóle nie przygotowuje. Nie ma projektowania nowych inwestycji. Rozumiem, że jest trudna sytuacja finansowa, ale nie chodzi o to, żeby teraz otwierać koperty z przetargami na 200, czy 500 milionów złotych, z inwestycjami, tylko chodzi o to, żeby projektować, przygotowywać się na lepsze czasy, które na pewno nadejdą. To się we Wrocławiu nie dzieje. My w rozwoju się zatrzymaliśmy i to jest tak naprawdę mój główny zarzut do urzędującego prezydenta.
To ja zapytam jeszcze inaczej. Czy jak pan śledzi aktywność prezydenta i całej ekipy pana prezydenta, to pana zdaniem oni mają pomysł na Wrocław? Gdzie to miasto będzie za 5,10,15 lat? Bo ja mam takie wrażenie, że ta kadencja Jacka Sutryka to jest kończenie wielu inwestycji i projektów Rafała Dutkiewicza. Sądzi pan, że lada moment, bo zbliża się jedna i druga kampania wyborcza, że pan prezydent Jacek Sutryk i jego współpracownicy ogłoszą nam wielki, spektakularny program, który odciśnie piętno na tym mieście. Czy to nie ta ekipa?
Ja bym zaczął od tego, że moim zdaniem w tej kadencji dwa projekty idą prezydentowi dobrze. To są remonty torowisk i wymiana pieców kopciuchów. Ale oba te tematy wykreowały tak naprawdę ruchy miejskie. Mówiłem o naszych działaniach ws. torowisk. Sprawa pieców to jest oczywiście Dolnośląski Alarm Smogowy.
Ja bym powiedział, że te torowiska to też rzeczywistość wykreowała, bo już nie dało się jeździć.
Tak. Już Wrocław się stał pośmiewiskiem w skali kraju, więc trzeba było z tym coś rzeczywiście zrobić. No ale bez tej oddolnej aktywności organizacji pozarządowych tych sukcesów pewnie dzisiaj by nie było albo byłyby w mniejszej skali. A wszystko pozostałe to są albo małe projekty, typu Wrocławski Budżet Obywatelski albo kontynuacja tego, co rozpoczął, czy co zapowiedział poprzedni prezydent. Rzeczywiście nie widzę jakiejś myśli, nie widzę wizji. My też te pytania stawiamy regularnie: co dalej, ale nie dostajemy na nie odpowiedzi. W ogóle to też jest dzisiejszy problem, ze urzędnicy tak naprawdę przestali z nami rozmawiać. Owszem, zawsze się znajdzie rzecznik, który skomentuje, ale proszę zauważyć, że oni w ogóle nie odnoszą się do sedna sprawy. Jeśli my proponujemy, jako Koalicja Wrocławska Ochrona Klimatu, ochronę prawną terenów, które są najcenniejsze przyrodniczo. Uzasadniamy to, mamy za sobą ekspertów, mówimy dlaczego to jest ważne, to wychodzi na to rzecznik i mówi np.: ale we Wrocławiu powstało, za Jacka Sutryka, 60 nowych parków. To zresztą jest nieprawdą.
Jakie zagadnienia w takim razie powinny, pana zdaniem, zdominować najbliższe miesiące? Na co powinni zwrócić uwagę mieszkańcy, czego powinni oczekiwać, czego powinni wymagać, żeby powalczyć o Wrocław za kilkanaście miesięcy?
Przede wszystkim to są środki unijne, o których mówiłem. One na prawdę będą rekordowe i widać po innych dużych miastach dużo ambitniejsze przygotowania. Nie chodzi tylko o tramwaje, bo te środki będą rekordowe w każdym możliwym obszarze. Jeśli my nie będziemy gotowi, nie będziemy mieli szuflady pełnej projektów, to okaże się, że te pieniądze przejdą nam koło nosa. Będziemy patrzeć jak inne miasta się rozwijają, a my będziemy stali w miejscu. Poruszałem ten argument zresztą też kiedyś na spotkaniu otwartym i usłyszałem od jednej radnej z klubu Jacka Sutryka, że nie można tak teraz mówić, że trzeba poczekać i dopiero po fakcie ocenić. Ja się na to fundamentalnie nie zgadzam. Ja oczekuję, żeby moje miasto, które bardzo kocham, żeby rozwijało się i żeby myślało o swoim rozwoju. Teraz, jeśli prezydent sam z siebie nie ma żadnej wizji, to powinien rozmawiać z ekspertami. Ale tutaj dochodzimy do kolejnego problemu. Ja mam wrażenie, że Jacek Sutryk dzisiaj nie słucha nikogo. Jest skupiony wyłącznie na wizerunku Jacka Sutryka, nie interesuje go rozwój miasta, nie rozmawia ekspertami, nie rozmawia z mieszkańcami, z organizacjami pozarządowymi i jesteśmy w jakimś błędnym kole. Jeżeli on sam tego jakoś nie przełamie, to być może po wyborach zmieni się władza.
Od czerwca też nie rozmawia z Radiem Wrocław, chociaż zapraszamy go regularnie, żeby tutaj przyszedł na kawę i żebyśmy porozmawiali o Wrocławiu.
Namnożyły się ostatnio jakieś takie bardziej personalne afery. Ten bardzo karygodny wpis do internauty, osoby z niepełnosprawnością, to też się odbiło szerokim echem, więc mam trochę wrażenie, że Jacek Sutryk się schował w szafie. Trochę jak Antoni Macierewicz przed wyborami. No ale coś w tym jest. Też była niedawno konferencja prasowa MPK, z okazji rozpoczynającego się remontu zajezdni tramwajowej. Zawsze w takich sytuacjach był tam prezydent, mówił że wspiera. Tym razem osobiście się nie pojawił i był jego zastępca.
Który coraz częściej się pojawia na rozmaitych wydarzeniach. Mówimy o panu Jakubie Mazurze. A czy pan rozważa start w wyborach i walkę o Wrocław?
Dziękuję bardzo za pytanie. Bardzo chętnie na nie odpowiem za pół roku. Możemy się umówić, że to będzie dobry czas. Dzisiaj nawet nie wiemy kiedy będą wybory samorządowe.
Ok. To premierowo pan to powie u nas.
Nie ma problemu.
To kto powinien być prezydentem Wrocławia? Czyje nazwiska by pan wymienił? Oprócz swojego.
Ja się nie bawię w giełdę nazwisk. Widzimy jakąś dziwną politykę. Z jednej strony właśnie prezydent, który jest zainteresowany wizerunkiem, a z drugiej strony PiS, który bardzo osłabia samorządy. To tworzy przestrzeń dla kogoś, kto jest żywo zainteresowany miastem, jego rozwojem, ma jakąś wizję i pomysł na Wrocław. Dzisiaj jeszcze takiej osoby nie widać, ale porozmawiajmy o tym za pół roku.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.