Wrocławianka zatrzymana przez policję po Marszu Niepodległości w 2019 roku dostanie zadośćuczynienie
Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy decyzję Sądu Okręgowego o przyznaniu kobiecie 7 tysięcy złotych zadośćuczynienia za nieuzasadnione działania policjantów podczas zatrzymania. Sędzia Maciej Skórniak odrzucił apelację chociaż przyznał, że kwestionowany termin złożenia wniosku, został przekroczony o ponad rok. Kwota zadośćuczynienia może wydawać się niewysoka, ale jak mówiła po ogłoszeniu wyroku Anna Ekert-Tyszewicz, to była sprawa honoru:
Kilka dni po Marszu Niepodległości, 14 listopada 2019 roku, policja przyszła do szkoły w której pracowała kobieta. Wrocławianka podczas przewożenia na komendę została skuta kajdankami, a później podczas przeszukania rozebrana do naga. Przed sądem rodzinnym ważyły się też losy odebrania jej dziecka, z którym była na manifestacji, a nie oddaliła się w momencie jej rozwiązania. Wszystkie sprawy wobec niej i ojca dziecka zostały umorzone. Dzisiejszy wyrok jest prawomocny. Kobieta zadeklarowała, że zasądzoną kwotę przekaże dla Stowarzyszenia Solidarność Walcząca
- Powodem miał być udział w nielegalnym zgromadzeniu, po rozwiązaniu marszu, na którym była z partnerem i ich małym dzieckiem - tłumaczy poszkodowana Anna Ekert-Tyszewicz:
Prokurator Waldemar Kawalec komentując prawomocne orzeczenie powiedział, że nie ma wątpliwości co do nieuzasadnionych środków zastosowanych przez policję, ale istotą apelacji był przekroczony o rok termin złożenia wniosku o zadośćuczynienie:
W sądzie nie było przedstawicieli Komendy Miejskiej, która domagała się uchylenia wyroku sądu niższej instancji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.