Wreszcie jest przełamanie! Ślęza wygrała z Zagłębiem
Pierwsze minuty nie wskazywały na taki obrót sytuacji, ponieważ przyjezdne trafiły cztery rzuty z rzędu i prowadziły już 9:2, a chwilę potem 13:4. Trener Arkadiusz Rusin przy tym wyniku poprosił o czas, ale rozmowa ze swoimi podopiecznymi przyniosła tylko połowiczny skutek. Co prawda Stephanie Jones zdobyła dwukrotnie punkty, ale po drugiej stronie parkietu ofensywa gości wciąż pracowała na wysokich obrotach i po siedmiu minutach spotkania to sosnowiczanki prowadziły 19:8. Impuls do odrabiania strat dała najlepsza tego dnia w szeregach wrocławianek Julia Drop, trafiając za trzy. W kolejnej akcji Stephanie Jones dołożyła dwa oczka z linii rzutów osobistych. Żółto-czerwonym udało się także odpowiedzieć na punkty Batabe Zempare i Quinn Urbaniak-Dornstauder, dzięki czemu po pierwszej kwarcie przegrywały tylko 18:24.
Koszykarki z Wrocławia potrzebowały tylko niespełna trzech minut drugiej kwarty, żeby nie tylko odrobić straty, ale i wyjść na prowadzenie. Trójka Karoliny Stefańczyk, dwa osobiste Patrycji Jaworskiej i punkty spod kosza Anny Jakubiuk sprawiły, że było 25:24 dla 1KS-u. Kolejne fragmenty tej odsłony to walka punkt za punkt. Trafiały Zempare i Jessica January - odpowiadały Ieshia Small i Drop. Kolejne dwie akcje amerykańskich zawodniczek Zagłębia to skuteczne riposty Jones i Jakubiuk. Ślęza mocno zakończyła pierwszą połowę; po serii 6:1 wrocławianki schodziły na przerwę prowadząc 41:35.
Po zmianie stron koszykarki z Sosnowca nie chciały składać broni i robiły wszystko, żeby odzyskać inicjatywę. Gospodynie trafiały jednak bardzo ważne rzuty - jednym z nich była trójka Stephanie Jones na 50:42 po tym, jak chwilę wcześniej z dystansu przymierzyła Aleksandra Wojtala. W kolejnej akcji rzutem z dystansu popisała się Julia Drop i wydawało się, że Ślęza w końcu zacznie odjeżdżać.
Na to trzeba było jednak jeszcze poczekać. W zespole z Sosnowca punktowała wyłącznie Batabe Zempare, ale i tak Zagłębiu udało się dojść miejscowe na sześć punktów. Dopiero gdy amerykańska podkoszowa również zaczęła pudłować, Ślęza odbudowała swoją przewagę, kończąc trzecią kwartę serią 7:2 i ustalając wynik na 62:51. Prowadzenie wciąż jednak nie było w pełni bezpieczne, więc w czwartej kwarcie wrocławianki musiały jeszcze trochę popracować.
Choć żółto-czerwonym w ataku nie szło doskonale, to po drugiej stronie parkietu nie miały się czego wstydzić. Zaangażowanie i komunikacja w obronie w zespole Ślęzy stały na wysokim poziomie, co przekładało się na udane posiadania w defensywie. A że w końcu rozkręciła się też ofensywa, to na 5,5 minuty przed końcową syreną przy stanie 72:54 wszystko stało się jasne. Gospodynie zdołały dołożyć jeszcze kilka punktów do swojej przewagi i zapewniły sobie upragnione zwycięstwo.
Po zakończeniu spotkania w zespole Ślęzy miał miejsce kolektywny oddech pełen ulgi. Seria trzech porażek została przerwana i to w dobrym stylu. Wrocławiankom udało się zdecydowanie wygrać na tablicach - zespół z Sosnowca, który w pierwszych dwóch meczach notował średnio ponad 50 zbiórek na mecz, w niedzielę zaliczył tylko 25 "desek". Żółto-czerwone trafiły także 55 procent rzutów z gry, o 15 więcej niż rywalki. Warto podkreślić również dwudziestopunktową przewagę Ślęzy w punktach zdobytych w strefie podkoszowej.
Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 84:62 (18:24, 23:11, 21:16, 22:11)
Ślęza Wrocław: Julia Drop 26, Stephanie Jones 23, Anna Jakubiuk 13, Ieshia Small 8, Patrycja Jaworska 6, Karolina Stefańczyk 6, Natalia Kurach 2, Wiktoria Kuczyńska 0;
Zagłębie Sosnowiec: Batabe Zempare 22, Quinn Urbaniak-Dornstauder 13, Jessica January 11, Miroslava Mistinova 8, Aleksandra Wojtala 8, Klaudia Wnorowska 0, Sylwia Wojtylas 0, Łucja Grzenkowicz 0, Alicja Jarząb 0, Karolina Zuziak 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.