Duże pieniądze i wielkie emocje. Tylko u nas historia wyścigów konnych we Wrocławiu
Pełne uroku kobiety i eleganccy dżentelmeni, do tego piękne rumaki, wielkie emocje, zapach pieniędzy i smak ryzyka — wszystko to jeszcze 100 lat temu mieszkańcy Wrocławia mogli odnaleźć na wyścigach konnych. Tradycja rozgrywania gonitw w stolicy Dolnego Śląska jest jednak dużo starsza, sięga średniowiecza. Wówczas to mieszkańcy miasta organizowali wyścigi, w których startujący jeźdźcy cwałowali na swoich rumakach z Przedmieścia Mikołajskiego, aż do mety na — wówczas podwrocławskim — Muchoborze Wielkim. Zdobywca III miejsca mógł liczyć na niezwykłą nagrodę — żywe prosie. Co wygrywał zwycięzcą? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na to pytanie, wybierzcie się "Spacerem po Wrocławiu" z naszym przewodnikiem Maciejem Wlazło. Odkryjemy przed Wami historię wrocławskich wyścigów konnych i hipodromów. O tym, że przez lata był to sport bardzo popularny, świadczy lotnicze zdjęcie z lat 20. XX wieku, na którym — w tle za wrocławską rozgłośnią radiową — widać mały hipodrom, czyli tor pomiędzy dzisiejszymi ulicami Wyścigową i Turniejową.
źródło: www.polska-org.pl
Pamiątką po tamtych czasach są dzisiejsze nazwy ulic. Oprócz wymienionych już: Wyścigowej i Turniejowej w okolicy są też uliczki: Końska, Hippiczna i Stajenna. Starsi mieszkańcy miasta wspominają, że pod koniec lat 60. na pustym torze oglądać jeszcze można było przeszkody dla koni, a obok trybuny dla publiczności. Dziś na terenie dawnego toru stoją: Novotel oraz osiedle domów jedno i wielorodzinnych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.