Miliony złotych w błoto?
Fot. Piotr Słowiński
I nic się raczej nie zmieni. Urzędnicy wzajemnie oskarżają się o zaniedbania, a w Karpaczu nie ma już ani jednego narciarskiego skoczka.
Nikt więc nie skacze na Orlinku, a także na treningowej, 30-metrowej skoczki Karpatka. Na jej remont też zresztą poszły publiczne pieniądze.
Posłuchaj:
Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~jp2011-02-07 09:48:20 z adresu IP: (62.87.xxx.xxx)
Odpowiedz
Jest jeszcze jedna strona medalu - znajomy klimatolog złośliwie mawia, że pod względem klimatycznym (wiatr, częstotliwość odwilży) trudno byłoby znaleźć w Karkonoszach gorsze na lokalizację skoczni. Niemcy w okresie międzywojennym wybudowali skocznię w Szklarskiej Porębie, na stokach Przedziału. Uchodziła ona za najlepszą skocznię w ówczesnych Niemczech. Niestety, po wojnie się rozpadła. Wybudowano za to (a potem jeszcze rozbudowano) obiekt we Karpaczu, który jest kompletnie niewykorzystywany.
zgłoś do moderacji
~intruder2011-02-02 09:26:33 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
idealny przykład gospodarowania publicznymi pieniędzmi. ręce opadają.
~kick2011-02-02 09:06:37 z adresu IP: (95.160.xxx.xxx)
Proponuję ją jeszcze wyremontować za 20 milionów. Wtedy wszyscy będą klaskać. Pan Włodyga zaprojektuje nowy zeskok, firmy zarobią na wykonawstwie, w Karpaczu pojawią się nikomu nieznani skoczkowie, firmy rozłożą profesjonalne urządzenia miernicze za co wezmą 30 tysięcy euro, skocznia znów będzie stała przez 5 lat.
Dobrze, że choć ten małpi gaj tam jest.