Mateusz Morawiecki: Sądzę, że jeszcze w tym roku mamy szansę zobaczyć inflację w trendzie spadkowym
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był premier Mateusz Morawiecki.
Spotykamy się dziś na Dolnym Śląsku z okazji obchodów 40. rocznicy powstania Solidarności Walczącej. Powiedział pan dziś na jednym ze spotkań, że "ludzie Solidarności byli dzielni, Solidarność wydobywała z ludzi to co najlepsze, to piękna cecha tej organizacji". Ile z tej Solidarności zostało dziś?
Ja myślę, że bardzo dużo, bo cały nasz program jest oparty o ideę Solidarności. Wielki program społeczny Prawa i Sprawiedliwości nie wziął się znikąd. Wziął się właśnie z naszej wielkiej spuścizny Solidarności i my realizujemy dzisiaj jej program. Oczywiście z pustego i Salomon nie naleje. Nie mogłyby się wszystkie te programy zadziać, gdyby nie naprawa finansów publicznych. O tym też warto pamiętać.
Wywołał pan temat pieniędzy. Kiedy możemy się spodziewać uruchomienia pierwszych środków unijnych z KPO?
Mam nadzieję, że będzie to na przełomie tego i kolejnego roku, ale nie blokuje to realizacji inwestycji, ponieważ my przyjęliśmy specjalną ustawę i Polski Fundusz Rozwoju przystępuje do finansowania poszczególnych projektów, które potem będą refinansowane, czyli pieniądze będą zwracana z tych projektów z budżetu państwa, w momencie kiedy Komisja Europejska przeglądnie wszystkie dokumenty, faktury, realizację zadań. Są dt bardzo dobre dla Polski projekty, takie jak obwodnice, inwestycje w szkoły, komputery dla dzieci, drogi i wiele innych ważnych inwestycji dla Polski lokalnej.
Dlaczego to tyle trwało?
Ponieważ nie ma co ukrywać, że różnimy się z Komisją Europejską co do oceny stanu wymiaru sprawiedliwości i my chcemy dalej reformować wymiar sprawiedliwości. Unia Europejska motywowana niestety dość głośnymi działaniami po stronie naszej opozycji, nie rozumiejąc też naszych intencji, jestem co do tego absolutnie pewien, blokowała przez pewien czas przyjęcie Krajowego Planu Odbudowy, ale to po tamtej stronie już zasadniczo ulega odblokowaniu, choć zdaję sobie sprawę z tego, że opozycja dzisiaj zrobi wszystko, żeby zablokować te pieniądze, ponieważ boją się, że one będą kołem zamachowym polskiej gospodarki i trochę tak na zasadzie "na złość babci odmrożę sobie uszy", zrobią wszystko, żeby do Polski te pieniądze nie wpłynęły.
Jak miał pan okazję rozmawiać z panią przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, to miał pan wrażenie, że to Komisja Europejska zrobiła krok wstecz, czy to polski rząd musiał zrobić krok wstecz?
Kompromis to taki układ dwóch stron, w którym obie są niezadowolone.
To prawda. A coś więcej?
Myślę, że to wszystko już mówi na ten temat. Być może Komisja chciałaby jeszcze więcej, a my być może też chcielibyśmy czegoś jeszcze więcej. Ale doszliśmy do jakiegoś kompromisu na tym etapie. Chciałbym też zauważyć panie redaktorze, że równolegle z KPO negocjowaliśmy i negocjujemy cały czas umowę partnerstwa. KPO to jest ważny zastrzyk finansowy i inwestycyjny dla Polski, ale to jest tylko, choć oczywiście trzeba powiedzieć aż sto kilkadziesiąt miliardów złotych na kilka lat, natomiast umowa partnerstwa to jest pięćset kilkadziesiąt miliardów złotych. Nie byłoby odblokowania umowy partnerstwa, czyli wieloletnich ram finansowych, bez dojścia do porozumienia też na tym froncie.
Jak pan wymienia te kwoty to one rzeczywiście robią wrażenie. Choć na przysłowiowym Kowalskim może nie, bo on nie jest w stanie sobie wyobrazić takich pieniędzy.
Najważniejsze są lokalne inwestycje, oczywiście.
To prawda. Jak pan obserwuje to co się dzieje z cenami benzyny, z cenami węgla, dostępności węgli i generalnie jak pan obserwuje, że z tygodnia na tydzień jest coraz drożej, to ma pan gotową receptę, rozwiązanie krótkofalowe, bądź długofalowe, żeby było minimalnie taniej lub żeby już nie było drożej?
Bardzo dużo już w tym zakresie zrobiliśmy i zdaję sobie sprawę, że to ciągle jest niewystarczające, ale trzeba powiedzieć w tym momencie, bo inaczej jakbym tego nie dopowiedział to wyszłoby na to, że dopiero teraz zabieramy się za temat, natomiast pierwsza tarcza antyinflacyjna, obniżki akcyzy i VAT-u na energię elektryczną, na ciepło, na gaz, to już grudzień zeszłego roku. Potem wdrożyliśmy ruch bardzo drogi z punktu widzenia budżetu i bardzo korzystny dla obywateli, obniżkę VAT z 23 do 8% na paliwa. To koszt dla budżetu powyżej 6 miliardów złotych. Podobnie obniżenie podatku VAT do zera na ogromną większość artykułów żywnościowych, to następne ponad 6 miliardów złotych. Zrobiliśmy to po to, żeby w kieszeniach Polaków zostało więcej pieniędzy. Podobnie jak nasza obniżka podatku PIT, która zostanie wdrożona 1 lipca, to też kolejne kilkanaście miliardów, około 15 miliardów złotych w kieszeniach Polaków. Wszystko to są rzeczy, które robimy po to, aby złagodzić ten słuszny i autentyczny ból dotyczący właśnie poziomu inflacji. Trzeba też dla porządku dodać, że inflacja jest zjawiskiem importowanym. Jest to Putinflacja, jest to konsekwencja z jednej strony pandemii, a z drugiej strony, nawet ważniejsze dzisiaj, jest to konsekwencja wojny na Ukrainie i wysokich cen surowców.
Czynniki zewnętrzne to na pewno jeden z elementów.
Nie jeden z elementów. Proszę mi pokazać jakiś wewnętrzny element.
Nie wiem, zastanawiam się. Myślę, że to też wyborcy oceniają na co dzień.
Rozumiem, oczywiście. Ale śmiem twierdzić, że bez pandemii i porwania łańcuchów dostaw, bez wojny na Ukrainie, bez wysokich cen surowców, które też są zaimportowane, inflacja byłaby naprawdę na bardzo przyzwoitym poziomie.
A jak pan myśli o tych rozmaitych tarczach. Pierwsze z nich jeszcze w trakcie pandemii zostały wdrożone. One się kiedyś skończą. Nie boi się pan takiego efektu, że Polacy przy takich codziennych zakupach doznają takiego dysonansu poznawczego, że faktycznie te ceny będą jeszcze droższe i jeszcze więcej zapłacimy za paliwo?
Zależy do której tarczy pan się odnosi, ponieważ powiedział pan o tej tarczy antykryzysowej, którą wprowadzaliśmy dla ratowania miejsc pracy, to ta tarcza już się skończyła rok temu. Przedsiębiorcy i pracownicy się do niej przyzwyczaili, wiedzą na czym polega zakończenie funkcjonowania pieniędzy z tej tarczy i nie doszło do negatywnych zjawisk gospodarczych, wręcz przeciwnie. Nawet dzisiaj tutaj do pana przyjeżdżam ze spotkania z samorządowcami i z mieszkańcami. I jedni, i drudzy, także przedsiębiorca w Henrykowie chwalił bardzo tę tarczę na spotkaniu.
A paliwo?
Co do tarczy antyputinowskiej, bo do niej się pewnie pan odnosi, to pełna zgoda. Musimy w bardzo ostrożny sposób wracać do poprzednich stawek podatkowych, aby powrót do nich nie wywołał ponownej fali inflacji. Z tego zdajemy sobie sprawę.
Jak słucham głosów ekspertów, ekonomistów, ludzi z pana świata jeszcze sprzed lat, to oni wieszczą, że kolejne miesiące będą bardzo trudne.
Narzekają pewnie, że narzucamy im wakacje kredytowe, bo wakacje kredytowe będą z korzyścią dla obywateli, a będą kosztem po stronie banków.
Panie premierze, tylko dokończę tę myśl. Mówią o tym, że będzie trudno. Czy jest jakieś rozwiązanie poza programami społecznymi, socjalnymi, jak 500+, wyprawka 300+, trzynasta emerytura, czternasta, które w pewnym sensie mogą rekompensować te wydatki, ale niekoniecznie przez tego typu świadczenia? To nie jest tak, że gdzieś za jakiś czas te świadczenia będą nam się odbijać czkawką, że one napędzają inflację?
Dziś przede wszystkim poświęcam uwagę wypracowaniu mechanizmów, które będą mogły jednak przynieść ulgę ludziom, którzy tej ulgi potrzebują. Pan redaktor na pewno też, rozmawiając z wieloma ludźmi, zdaję sobie sprawę z tego, że może nie we Wrocławiu samym, ale w okolicznych miejscowościach, gminach, powiatach, problemem numer jeden jest węgiel, a problemem numer dwa są wysokie ceny paliwa. O ile paliwo obniżyliśmy już do 8%, zresztą podkreślę, że bez zgody Unii Europejskiej, a więc nie daj Boże jeszcze Unia Europejska nas kiedyś być może ukaże, ale to wtedy jakby odwołamy się po raz kolejny do ludzi, bo to jest obniżka z której korzystają wszyscy kierowcy na stacjach benzynowych. Ale dziś problemem numer jeden jest węgiel i my na pewno będziemy subsydiować ten węgiel dla tych gospodarstw domowych, których nie stać jest na tak wysoką podwyżkę. Będziemy starali się doprowadzić do takiego poziomu cen, który będzie sprzed gwałtownej zwyżki cen węgla. To są mechanizmy, które na pewno będziemy wprowadzać.
A nie zabraknie węgla?
Tutaj krajowego węgla brakowało już od ładnych kilku lat, dlatego ściągaliśmy węgiel głównie z Rosji ten importowany. Jednak po ataku Rosji na Ukrainę, Polska jest na pierwszej linii frontu walki o bolesne sankcje. Te bolesne sankcje to są sankcje, które też bolą nas. Ale musimy w związku z tym ten węgiel zdobyć skądinąd i pani minister Moskwa już zamawia węgiel, już zamówiła wiele transportów i z Kolumbii, i z innych kierunków świata, które mają skompensować te ubytki rosyjskie.
Czy jest jakaś prognoza prognoza, mapa drogowa, do kiedy te nasze codzienne wydatki będą rosły?
Tutaj raczej trzeba popatrzeć na to, co dzieje się na świecie, ponieważ polska gospodarka jest bardzo mocno zakotwiczona w gospodarce europejskiej. 80% naszego eksportu to Unia Europejska i to wszystko mówi na ten temat. W związku z tym, w zależności od trendów światowych tak będą się kształtowały trendy polskie. To dlatego wszedłem z panem redaktorem w serdeczną polemikę 7 minut temu, twierdząc i dalej to podtrzymuję, że inflacja jest zaimportowana. W momencie jak ten import inflacji osłabnie, a jest na to szansa, że w ciągu kilku miesięcy np. wzmocni się złotówka, osłabnie ten trend zwyżkowy surowców energetycznych, wtedy inflacja będzie w trendzie spadkowym. Sądzę, że jeszcze w tym roku mamy szansę zobaczyć inflację w trendzie spadkowym.
Posłuchaj całej rozmowy: