Kanonada bez happy endu. Śląsk porażką kończy fatalny sezon
Śląsk kolejkę wcześniej zapewnił sobie utrzymanie, ale z Górnikiem chciał przerwać fatalną serię meczów bez zwycięstwa na własnym stadionie. Ostatni raz wrocławianie u siebie zdobyli trzy punkty w listopadzie w spotkaniu ze Stalą Mielec (2:1).
Gospodarze śmielej ruszyli do ataku w pierwszych minutach, ale Górnik mądrze się bronił i wyprowadzał groźniejsze kontry. Gola podopieczni Jana Urbana zdobyli jednak nie po kontrataku, ale po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z prawej strony obrońcy Śląska zgubili krycie i Rafał Janicki z bliska trafił do siatki.
Dopiero od tego momentu akcje gospodarzy nabrały tempa i w polu karnym Górnika zaczęło się robić groźnie. Efektem było trafienie Patryka Janasika z pola karnego, po którym Daniel Bielica mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę do siatki.
Śląsk dalej nacierał i szybko wypracował kolejną okazję, ale w sytuacji sam na sam Bielica zdołał odbić piłkę po strzale Roberta Picha. Kilka chwil później Janasik świetnie dośrodkował z prawej strony, obrońcy Górnika nie upilnowali Petra Schwarza i było 2:1. W tym momencie przebudził się ponownie Górnik. Po składnej akcji piłka trafiła do Alasana Manneha, a ten precyzyjnym strzałem z linii pola karnego nie dał szans Matusowi Putnockyemu.
Do końca pierwszej połowy pozostawały dwie minuty i wydawało się, że więcej goli już w tej części nie padnie. W doliczonym czasie Śląsk zdołał jednak jeszcze wyprowadzić atak, Dennis Jastrzembski uderzył z pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od słupka i było 3:2.
Po wznowieniu gry idealną sytuację na podwyższenie prowadzenia miał Fabian Piasecki, ale trafił tylko w słupek. W kolejnych minutach kibice we Wrocławiu oglądali ciekawe widowisko, bo oba zespoły dążyły do zdobycia kolejnych goli. Kolejną dobrą okazję miał m.in. Piasecki, ale Bielica popisał się świetną paradą. W odpowiedzi zza pola karnego strzelał Bartosz Nowak, Putnocky nie utrzymał piłki w rękach i Marin Higinio doprowadził do remisu.
Optyczną przewagę miał Śląsk i mógł szybko wyjść na prowadzenie. Po kolejnej ładnej akcji z pola karnego uderzał głową Pich, ale piłka odbiła się od poprzeczki, boiska i do bramki nie wpadła. Gola zdobyli za to goście. Higinio nieatakowany przez nikogo uderzył zza pola karnego i zrobiło się 4:3 dla Górnika. Lepiej w tej sytuacji mógł się zachować Putnocky, bo wydawało się, że nie będzie miał problemu z odbiciem piłki.
Chwilę później na boisku pojawił się Karol Borys. Dla Śląska była to wyjątkowa chwila, bo młody piłkarz zadebiutował w wieku 15 lat, 7 miesięcy i 23 dni. Borys pobił 45-letni rekord Mirosława Pękali i od soboty jest najmłodszym debiutantem w ekstraklasie w zespole z Wrocławia.
Więcej goli już nie padło i Górnik wygrał 4:3. Śląsk zakończył natomiast fatalny sezon na ostatnim bezpiecznym, 15. miejscu i na wygraną na własnym stadionie będzie musiał poczekać do nowych rozgrywek.
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 3:4 (3:2)
Bramki: 0:1 Rafał Janicki (14-głową), 1:1 Patryk Janasik (26), 2:1 Petr Schwarz (41-głową), 2:2 Alasana Manneh (44), 3:2 Dennis Jastrzembski (45+1), 3:3 Marin Higinio (62), 3:4 Marin Higinio (71).
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Patryk Janasik (50. Łukasz Bejger), Wojciech Golla (82. Daniel Gretarsson), Diogo Verdasca, Dino Stuglec – Robert Pich (72. Adrian Łyszczarz), Petr Schwarz, Patrick Olsen (72. Karol Borys), Waldemar Sobota (82. Adrian Bukowski), Dennis Jastrzembski – Fabian Piasecki.
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki, Erik Janza (62. Mateusz Ziółkowski) - Robert Dadok, Krzysztof Kubica (52. Dariusz Stalmach), Alasana Manneh (58. Jean Jules Mvondo), Jakub Szymański - Bartosz Nowak, Piotr Krawczyk (58. Marin Higinio), Dani Pacheco.
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Dino Stiglec.
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów 11 770.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.