Śląsk urwał punkt kandydatowi do mistrzostwa, a mógł nawet trzy
Trener Piotr Tworek posłał do boju pod Jasną Górą jedenastkę z czterema zmianami w porównaniu do niedawnego, przegranego meczu z Lechem Poznań. Po zawieszeniu do składu wrócił Wojciech Golla, w środku pola pojawił się Patrick Olsen, a w pierwszej linii Dennis Jastrzembski oraz Fabian Piasecki.
I to właśnie najbardziej ofensywnie ustawiony zawodnik WKS-u miał w pierwszych minutach dobrą okazję do otwarcia wyniku. Przytomne zagranie Michała Szromnika z własnego pola karnego oraz zawahanie Waleriana Gvilii sprawiły, że dobrze naciskający przeciwnika Piasecki znalazł się właściwie sam na sam z Kacprem Trelowskim. Napastnik uderzył lewą nogą, a golkiper z najwyższym trudem zdołał sparować ten strzał na słupek. Raków odpowiedział w 23. minucie gry, kiedy to Vladislavs Gutkovskis spróbował pokonać Szromnika, ale uderzył nieznacznie niecelnie z prawej strony pola karnego. Gracze trenera Marka Papszuna mogli zdobyć prowadzenie w 39. minucie ale świetną interwencją w defensywie popisał się... Piasecki. Atakujący wybił piłkę głową z linii bramkowej, po tym jak przypadkowo odbiła się od jednego z zawodników Śląska i minęła Szromnika.
Z biegiem minut pewną przewagę w prowadzeniu gry i rozgrywaniu akcji pod bramką przeciwnika zdobył Raków, ale do szatni z prowadzeniem zszedł... Śląsk. Bardzo dobre podanie za linię obrony posłał Olsen, do piłki dopadł Caye Quintana. Co prawda jego pierwsze uderzenie zostało zatrzymane, ale za drugim razem Hiszpan wbił piłkę do siatki, notując swojego pierwszego gola w barwach wrocławskiej drużyny.
Druga połowa zaczęła się - zgodnie z przewidywaniami - od ataków Rakowa. Pierwszą okazję miał Ivi Lopez, a jego strzał z rzutu wolnego świetnie obronił Szromnik. Chwilę później z murawą pożegnał się strzelec gola - kontuzjowanego Quintanę zmienił Waldemar Sobota. Na boisku zameldował się również Robert Pich, ale roszady w linii ofensywnej Śląska nie zmieniły obrazu gry. Wciąż w ofensywie znacznie częściej oglądaliśmy gospodarzy, którzy w 63. minucie dopięli swego. Na strzał z dystansu zdecydował się Kun, a jego piłka minęła próbującego interweniować Szromnika i wpadła do bramki tuż obok słupka.
Golkiper WKS-u chwilę później już bez zarzutu zatrzymał kolejne uderzenie Lopeza z rzutu wolnego. Podobną próbą z drugiej strony boiska popisał się Piasecki (obrona Trelowskiego), dając wrocławianom sygnał do przeniesienia ciężaru gry dalej od własnej bramki. Po tej akcji rzeczywiście impet Rakowa osłabł, a Śląsk częściej rozgrywał akcje na połowie rywala. I w doliczonym czasie gry goście powinni przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po akcji rezerwowych doskonałą sytuację miał Sobota, ale z bliska trafił tylko w słupek.
Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Caye Quintana (45), 1:1 Patryk Kun (62).
Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Tomas Petrasek, Milan Rundic - Deian Sorescu (80. Fabio Sturgeon), Giannis Papanikolaou, Walerian Gwilia (46. Ben Lederman), Patryk Kun - Władysław Koczergin (46. Mateusz Wdowiak), Ivi Lopez (83. Marcin Cebula), Vladislavs Gutkovskis (87. Jakub Arak).
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Łukasz Bejger, Wojciech Golla, Mark Tamas - Patryk Janasik, Petr Schwarz, Patrick Olsen (83. Krzysztof Mączyński), Víctor Garcia (83. Dino Stiglec) - Dennis Jastrzembski (55. Robert Pich), Caye Quintana (50. Waldemar Sobota), Fabian Piasecki (83. Erik Exposito).
Żółte kartki - Raków Częstochowa: Walerian Gwilia, Mateusz Wdowiak, Fran Tudor. Śląsk Wrocław: Wojciech Golla, Patrick Olsen, Dennis Jastrzembski, Fabian Piasecki, Petr Schwarz, Waldemar Sobota.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 5 500.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.