Osłabiony Śląsk nie dał rady Spójni
Do Stargardu zespół Śląska przyjechał mocno osłabiony. Z powodu chorób w stolicy Dolnego Śląska zostali liderzy drużyny – Travis Trice i Aleksander Dziewa – oraz trener Andrej Urlep. W związku z absencją tego ostatniego drużynę tego dnia poprowadzili asystenci Andrzej Adamek i Robert Skibniewski. Na domiar złego do gry wciąż nie są gotowi Ivan Ramljak i Martins Meiers, a jedynie z ławki mecz oglądał Łukasz Kolenda.
Pomimo braków w składzie przyjezdni świetnie weszli w mecz, zaczynając od prowadzenia 11:2. Spójnia w końcu nieco przebudziła się za sprawą Kerrona Johnsona, który najpierw trafił z faulem, a następnie łatwo ograł Jakuba Karolaka i wykończył akcję lay-upem. WKS odpowiedział jednak dwiema celnymi trójkami autorstwa D'mitrika Trice’a i Kerema Kantera, a po celnym rzucie osobistym tego drugiego wrócił na dziewięciopunktowe prowadzenie. To jednak bardzo szybko zmniejszyło się w końcówce kwarty – stargardzianie zaliczyli dobry fragment w ofensywie, głównie za sprawą Justina Gray’a. Śląsk zareagował punktami Michała Gabińskiego i trójką Trice’a, dzięki której po pierwszej kwarcie prowadził 23:18.
Druga część gry zaczęła się od wymiany ciosów. D’Mitrik trafił z półdystansu, a Admon Gilder wsadził piłkę z góry w kontrze. Karolak i Kacper Młynarski z kolei trafili rzuty z dystansu. Kolejnym efektownym wsadem popisał się Baylee Steele, ale błyskawicznie odpowiedział mu szybką kontrą Karolak. Justin Gray próbą z dystansu zmniejszył straty Spójni do zaledwie dwóch punktów, ale już po chwili nad obręczą frunął Kodi Justice, wsadem kończąc świetną akcję. W tym momencie zaczęły się jednak duże problemy wrocławian – Johnson trafił z linii, Młynarski zza łuku, a Daniel Szymkiewicz spod kosza. Seria 7:0 pozwoliła Spójni wyjść na prowadzenie 35:32.
W grę WKS-u niestety wkradło się sporo nieporozumień i strat, które skrzętnie wykorzystywali podopieczni Macieja Raczyńskiego. W efekcie stargardzianie do szatni schodzili prowadząc 49:40, a na domiar złego w ekipie Śląska po trzy faule mieli na koncie Szymon Tomczak i Kerem Kanter.
W trzeciej odsłonie wrocławianie mozolnie próbowali odrobić straty. Gościom udało się zmniejszyć deficyt, ale tylko o 2 "oczka". Przed ostatnimi 10 minutami WKS przegrywał 62:69.
Finałową część gry Śląsk zaczął bardzo „młodym” ustawieniem z Kacprem Gordonem, Janem Wójcikiem i Szymonem Tomczakiem. Pierwszy z nich trafił z półdystansu, ale przez pierwsze 5 minut ostatniej kwarty były to jedyne punkty koszykarzy z Wrocławia. Spójnia wykorzystała indolencję rzutową rywali i błyskawicznie odskoczyła na 82:64, ostatecznie wygrywając 86:73.
Porażka w Stargardzie praktycznie przekreśla szanse Trójkolorowych na zakończenie sezonu zasadniczego w pierwszej czwórce tabeli EBL. Śląsk z bilansem 18-10 jest obecnie na 5. miejscu i wszystko wskazuje na to, że właśnie z tej pozycji przystąpi do fazy play-off.
PGE Spójnia Stargard - Śląsk Wrocław 86:73 (18:23, 31:17, 20:22, 17:11)
Spójnia: Kacper Młynarski 18, Daniel Szymkiewicz 18, Admon Gilder 16, Kerron Johnson 14, Justin Gray 12, Baylee Steele 8, Dominik Grudziński 0.
Śląsk: Kerem Kanter 24, Kodi Justice 15, D'mitrik Trice 15, Jakub Karolak 5, Szymon Tomczak 4, Jan Wójcik 4, Michał Gabiński 4, Kacper Gordon 2.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.