Wrocławskie siatkarki odpadły z rywalizacji o Puchar Polski

PP/media klubowe | Utworzono: 2022-02-09 21:05 | Zmodyfikowano: 2022-02-09 21:05

Spotkanie lepiej rozpoczęły wrocławianki. Pewne ataki Andrei Kossanyiovej i ofiarne obrony Ady Szady – pozwoliły cieszyć się prowadzeniem (3:8). Oba zespoły broniły niesamowite piłki, a same akcje trwały bardzo długo. Kolejny blok Szady (7:12) sprawił, że o drugą przerwę poprosił Bartłomiej Piekarczyk – szkoleniowiec bielszczanek. Gospodynie nie mogły znaleźć rozwiązania na dobrze prezentującą się w bloku i ataku Kossanyiovą. Potem jednak zespół z Wrocławia zaczął mieć problemy z przyjęciem, co błyskawicznie wykorzystały bielszczanki (17:16). Po opanowaniu nerwów – trwała gra punkt za punkt. Seria zagrywek Yuni Robles dała z powrotem prowadzenie przyjezdnym (22:23). Seta, wykorzystując piłkę przechodzącą, zakończyła Karolina Fedorek.

Bielszczanki bardzo szybko zapomniały o końcówce pierwszej partii i kolejną rozpoczęły bardzo dobrze (3:1). Wrocławianki, dzięki skutecznej Ninie Kocić i dwóm asom serwisowym Julii Stancelewskiej bardzo szybko wyrównały wynik - 8:8. Kolejne ataki Aleksandry Kazały dały jednak przewagę gospodyniom (14:10). Biało-zielone miały problem z przyjęciem zagrywek rywalek, a to powodowało, że pojawiły się kłopoty ze skończeniem swoich akcji (18:11). Nie pomogła także podwójna zmiana, na którą zdecydował się trener Mateusz Żarczyński. Wrocławski szkoleniowiec poprosił o drugi czas, po którym drużyna zaczęła powoli wracać na właściwe tory. Z niekorzystnego wyniku (22:16), przy zagrywce Joanna Chorążej, na tablicy zrobiło się 22:20, co pozwoliło przyjezdnym na nawiązanie walki w końcówce seta. Kolejny błędy w przyjęciu ponownie utrudniły jednak wrocławiankom grę, co spowodowało, że partia numer dwa padła łupem bielszczanek.

Wrocławianki z animuszem otworzyły trzeciego seta. Chwilę później – z prowadzenia nic już nie było, a na tablicy widniał pierwszy remis – po 4. Błędy w ataku Kocić i Kossanyiovej pozwoliły gospodyniom na prowadzenie (6:4). Gra obu zespołów falowała. Gdy Volley odrobił stratę – równie szybko BKS ją odzyskiwał. Na boisku w miejsce Kocić pojawiła się Aleksandra Gromadowska. W kolejnej akcji wraz z Magdaleną Hawryłą zaliczyła ważny blok. To dało sygnał do lepszej gry całego zespołu. Dzięki zagrywkom środkowej – z wyniku 15:9 zrobiło się 15:12. To uśpiło wrocławianki, które szybko straciły kolejne punkty (18:13). Zareagował trener Żarczyński, prosząc o czas. To uspokoiło zespół, który znów zaczął odrabiać straty. Seria zagrywek Weroniki Szlagowskiej rozstrzygnęła jednak losy tej części meczu, a zwycięstwo zgarnęły bielszczanki.

Czwarta partia początkowo upływała pod znakiem dominacji wrocławianek. Świetnie w obronie spisywała się Anna Bodasińska, a ataki na punkty zamieniały tak przyjmujące, jak i środkowe (11:14). Alina Bartkowska bombardowała jednak swoimi zagrywkami, dzięki czemu strata gospodyń zmalała do jednego punktu (15:16). Po przerwie w siatkę wpadła Szady, a nieskuteczny atak Kocić – dał pierwszą przewagę zespołowi z Bielska. Biało-zielone przeprowadziły podwójną zmianę, chcąc podnieść blok. Precyzyjne ataki Aleksandry Kazały przypieczętowały jednak sukces BKS-u, czyli awans do ćwierćfinału Tauron Pucharu Polski Kobiet. 

BKS Bostik Bielsko–Biała - Volley Wrocław 3:1 (22:25, 25:21, 25:16, 25:21)

Turniej finałowy odbędzie się 26-27 marca, miejsca jeszcze nie wyznaczono. Trofeum broni Chemik Police.

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.