Turów - Trefl 81:83: Horror skończył serię
Zespół Jacka Winnickiego po czterech kolejnych zwycięstwach w ekstraklasie przegrał na własnym parkiecie z Treflem Sopot 81:83. Losy pojedynku rostrzygnęły się w dogrywce, w której lepiej zagrali goście. Turów mógł ten mecz wygrać, ale w trzeciej i czwartej kwarcie popełnił zbyt wiele błędów.
Tym razem zgorzelczanie nie musieli gonić rywali. Rozpoczęli mecz dobrze i narzucili Treflowi swój rytm. Skuteczne akcje Marko Brkicia i Toreya Thomasa pozwoliły szybko odksoczyć na kilka punktów. Twardej defensywy i konsekwentnej gry w ataku zabrakło po przerwie. Trefl rzucił się do odrabiania strat i udało mu się to głównie dzięki znakomitej postawie Pawła Kikowskiego, który był zdecydowanie najlepszym graczem na parkiecie.
Końcówka spotkania była niezwykle emocjonująca. Turów miał dwie piłki meczowe. Gdy na tablicy wyników był remis, a zegar pokazywał 30 sekund do końca pojedynku okazje do zdobycia zwycięskich punktów mieli Ivan Zigeranović i Torey Thomas. Zawiódł zwłaszcza Amerykanin. Jego rzut rozpaczy był fatalny.
W dogrywce decydujące punkty zdobył na kilkanaście sekund przed upłwyem meczu Lorinza Harrington. Do drugiej dogrywki mógł jeszcze doprowadzić Zigeranović, ale nie zdołał nawet oddać rzutu.
Zwycięstwo mogło dać Turowowi drugie miejsce po pierwszej rundzie. Bilans 6-4 i tak jest niezły biorąc pod uwagę słaby początek rozgrywek.
PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 81:83 (20:13, 16:14, 21:29, 18:19, d. 6:8)
Turów: Thomas 13 (2), Wysocki 8, Tomaszek 7, Brkić 17 (3), Jackson 6 oraz Zigeranović 11, Gabiński 2, Kuebler 8 (2), Koljević 0, Bochno 9 (3)
Trefl: Gustas 11 (1), Dylewicz 8, Ljubotina 5, Harrington 10 (2), Waczyński 13 (3) oraz Kikowski 21 (4), Kinnard 6, Ceranić 9
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.