Dobry mecz Balcerowskiego to za mało. Polska przegrała z Niemcami
Polacy rozpoczęli prawie identyczną piątką, jak w spotkaniu z Izraelem - Marcel Ponitka, Jakub Garbacz, Aleksander Balcerowski, Michał Kolenda oraz Tomasz Gielo, który zastąpił Jarosława Zyskowskiego, ale od początku mieli kłopoty z konstruowaniem akcji. Stąd szybka zmiana trenera Igora Milicica, który desygnował na parkiet po niespełna trzech minutach meczu Jakuba Schenka, a w kolejnych minutach wprowadzał wielu zmienników.
Biało-czerwoni mieli jednak kłopoty pod koszem, bo choć dobrze bronili, to w ataku pudłowali z dystansu i spod kosza. Niemcy, przebudowujący zespół podobnie jak Polska, wyglądali korzystniej od gospodarzy - ich gra była bardziej uporządkowana. Prowadzili 7:3 i 10:4. Akcje Gielo oraz Zyskowskiego pozwoliły zmniejszyć straty i doprowadzić do remisu 13:13.
Wśród rywali niewidoczni byli ci koszykarze, którzy punktowali w spotkaniu z Estonią, lecz ich koledzy. Najbardziej aktywny był mający słowackie korzenie David Kramer. To on trafił zza linii 6,75 m w ostatniej akcji pierwszej kwarty, co dało prowadzenie Niemcom 16:13. To samo uczynił równo z końcową syreną drugiej kwarty i ósmy zespół igrzysk prowadził po 20 minutach 40:30.
Druga kwarta w wykonaniu Polaków była słaba, a przewaga podopiecznych kanadyjskiego trenera Gordona Herberta wzrosła do ponad 10 punktów (29:18, 31:20, 34:22). Polacy zostali wypchnięci spod kosza przez dobra defensywę rywali, gubili piłki na obwodzie, a rozgrywający mieli kłopoty z konstruowaniem akcji. Najlepiej w roli "jedynki" radził sobie Schenk. Jedynym zawodnikiem z którego w pierwszej części nie skorzystał trener Milicic był Łukasz Kolenda, który w Izraelu doznał urazu nogi.
Jego starszy brat, Michał, który w Izraelu był najlepszym strzelcem (16 pkt) nie potrafił sobie poradzić z niemiecką defensywą i był mniej widoczny. W końcówce tej części dwa rzuty z dystansu - najpierw Zyskowskiego, a potem Garbacza, który wreszcie trafił zza linii 6,75 m spod kosza pozwoliły nieco zmniejszyć straty (30:37). Ostatnie słowo należało jednak do Kramera.
W pierwszych 100 sekundach trzeciej kwarty biało-czerwoni odrobili pięć punktów (35:40). Aktywni byli Schenk i Zyskowski, lepiej funkcjonowała defensywa, ale Niemcy cały czas kontrolowali sytuację. Biało-czerwoni kilkukrotnie jeszcze w tej części zmniejszyli straty do pięciu punktów, ale za każdym razem rywale potrafili znaleźć odpowiedź. Nie do zatrzymania był Kramer, a po najbardziej doświadczonego Robina Benzinga Niemcy wygrywali aż 61:48 w 29. minucie. Wynik po trzech kwartach ustalił Garbacz rzutem prawie z połowy boiska (51:61).
W ostatniej części Polacy postawili wszystko na jedna kartę, walczyli o każdą piłkę, niwelowali straty, ale rywali był zawsze o krok do przodu. Znakomicie spisywał się w tej części 21-letni Balcerowski, który blokował rzuty rywali, zbierał piłki, a pod koszem po dobrych podaniach Schenka z łatwością zdobywał punkty. W 36. minucie po jego akcji było tylko 67:62 dla Niemców. Dominic Lokchart odpowiedział rzutem zza linii 6,75 m.
Na obwodzie najbardziej aktywny Schenk dwoił się i troił, podawał do Balcerowskiego (rozgrywający Kinga Szczecin miał siedem asyst), wymuszał faule rywali, ale brakowało skuteczności i wsparcia kolegów, m.in. Gielo czy Garbacza. Niemcy też już nie byli tak skuteczni zmęczeni defensywą biało-czerwonych, ale utrzymywali minimalna przewagę. Po rzutach wolnych Schenka, na 28 sekund przed końcem, Polacy przegrywali 68:72. W końcu zza linii 6,75 m pomylił się Kramer i Polacy mieli piłkę. Ponownie faul wymusił Schenk, trafił pierwszy rzut, a drugi spudłował i choć piłka wpadł mu ponownie w ręce to rzut spod kosza był niecelny.
Oprócz Schenka najlepszym na parkiecie był 21-letni Balcerowski - 16 punktów ze stuprocentową skutecznością rzutów za dwa punkty (7 z 7), który miał także sześć zbiórek.
Pod tablicami w zbiórkach w całym meczu był remis 33:33, ale to rywale zbierali piłki w kluczowych momentach spotkania. Polacy mieli 19 strat, przy 14 Niemców i to był jeden z elementów, który miał wpływ na końcowy wynik.
W składzie zabrakło kontuzjowanych Michała Michalaka, Michała Sokołowskiego oraz kapitana Mateusza Ponitki i nieobecność najbardziej doświadczonych była widoczna. W lutym 2022 zespół Milicica czeka dwumecz z Estończykami - najpierw mecz wyjazdowy (25 lutego), a po trzech dniach rewanż w Polsce.
Polska - Niemcy 69:72 (13:16, 17:24, 21:21, 18:11)
Polska: Jakub Schenk 17, Aleksander Balcerowski 16, Jarosław Zyskowski 14, Jakub Garbacz 9, Tomasz Gielo 5, Michał Kolenda 3, Marcel Ponitka 2, Andrzej Mazurczak 2, Aleksander Dziewa 1, Dominik Olejniczak 0, Jakub Karolak 0.
Niemcy: David Kramer 24, Dominic Lockhart 13, Justus Hollatz 8, Christian Sengfelder 8, Bastian Doreth 6, Robin Benzing 5, Leon Kratzer 4, Karim Jallow 4, Michael Kessens 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.