Wrocław nie zorganizuje w tym roku zabawy sylwestrowej

O ile zabawę na rynku jestem w stanie zrozumieć (chociaż nie podoba mi się strzelania racami od Bożego Narodzenia do Trzech Króli - nie moglibyśmy się umówić, że tymi petardami walimy np. od północy do godz. 1 Nowy Rok ??) to ten nieszczęsny sylwester robiony w Sky Tower to był dramat totalny. Ja rozumiem, że być może miasto w ten wątpliwy sposób chciało podreperować budżety niektórych 'artystów', ale problem polegał na tym, że oglądalność tegoż była znacznie niższa niż przecięny stream podrzędnego DJ'a.

Nie płaczę z tego powodu. Sam pojadę w tym czasie w góry, w ustronne miejsce bez tłumów typu Karpacz czy Świeradów-Zdrój. Niestety, raz poszedłem (dawno temu) na rynek 31 grudnia w nocy. Chrzęst stłuczonego szkła z butelek do dziś mi dzwoni w uszach. A myślałem, że świętują ludzie. Niestety, najwyraźniej byli to lokatorzy obory, stodoły lub chlewni...

Chodziło mi o wszechobecne Szczury ale wyszły znaki zapytania.

I dobrze bo przynajmniej nie spłoszą nam wszechobecnych ????????????, z którymi przyzwyczailiśmy się żyć????

Nazwę zabawy "sylwestr" piszemy małą literą.

Najważnieszy jest jarmark. Miasto do niego dołoży. Interes dla kolesi z Patologii Oszustów.

Te miejskie sylwestry to koszmar: pijane bandy, wszędzie potłuczone szkło, przyjemność zerowa, na scenie artyści od sasa do lasa - nie ma czego żałować.

Na jarmarku bożonarodzeniowym wcale tłoku nie będzie, teraz, przy szczycie fali, ale z tego są pieniążki, a z sylwestra nie. Na jarmarku impreza mikołajowa z oświetleniem choinki z masą ludzi, kolejna masą na pochody śnieżynek, krasnali, elfów i innych dziwactw, ale wszystko ok.