Krzysztof Śmiszek: Podział Lewicy to koniec Lewicy. (...) Europosłanka Zalewska jest hipokrytką
Panie pośle, ilu buntowników macie na pokładzie Lewicy w tej chwili i co właściwie z nimi będzie?
Rozumiem że nawiązuje pan redaktor do różnych zawirowań, które chwilowo pojawiły się na Lewicy.
To chyba nie tylko zawirowania, to raczej gruby dym.
Grubego dymu nie ma, jest rzeczywiście trochę dymu. Ale mówiąc bardzo poważnie to uspokajam wszystkich naszych słuchaczy, wszystkich wyborców Lewicy i sympatyków Lewicy, wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam takie przeświadczenie, takie mocne wrażenie, że jesteśmy w połowie kadencji i trochę jest tak, że nie tylko Lewica ale wszystkie inne partie porządkują swoje sprawę, troszeczkę zajmują się sobą, troszeczkę rozwiązują swoje problemy. Ale też pamiętajmy, że bycie w partii politycznej, ale też bycie w polityce, to także realizacja własnych ambicji. 9 października Lewica będzie miała wielkie święto programowe, święto zjednoczeniowe, będziemy wybierać nowe władze, no i powoli ujawniają się ambicje. Ktoś chce zostać przewodniczącym, kto chce zostać wiceprzewodniczących. To jest normalna, zwykła walka o władzę. To jest naturalne.
Żeby z tego święta stypy nie było. Tomasz Trela mówi np. o Włodzimierzu Czarzastym, że ten "może powinien się zastanowić, czy powinien być na Lewicy". Rozmawiacie z tymi parlamentarzystami, wiecie jakie mają plany?
Ale oczywiście, rozmawiamy na co dzień wszyscy. Tak jak powiedziałem, każdy ma swoje ambicje. Czasami w realizacji tych ambicji używa się zbyt mocnych słów. Widzimy, że nie tylko na Lewicy są różne napięcia. Generalnie chodzi o to, żeby w tej naturalnej konkurencji wewnątrzpartyjnej nie wylać dziecka z kąpielą i żeby też nasi wyborcy z obrzydzeniem nie patrzyli, czy ze zdziwieniem nie patrzyli na to co się dzieje wewnątrz partii. Zapewniam, że sprawy zostaną poukładane. Nie mogę sobie wyobrazić niczego gorszego niż podzielona Lewica. Podzielona Lewica to jest zwycięstwo PiS-u. Przypominam o 2015 roku, kiedy przed wyborami Lewica się kłóciła, potem się na 2-3 miesiące przed wyborami zjednoczyła, co nie było już wiarygodne i nie weszliśmy do Sejmu. Co to spowodowało? Co to spowodowało 20-30 dodatkowych mandatów poselskich dla Prawa i Sprawiedliwości. Więc przez kłótnie w partii, które wychodzą na zewnątrz może być tak, że Prawo i Sprawiedliwość nie będzie musiało robić nic, a ciała jego wrogów same przypłyną rzeką. Tego byśmy nie chcieli.
Dlaczego w ogóle doszło do takiego napięcia w obozie Lewicy?
Napięcie jest chwilowe. Ale oczywiście jest to walka o władzę. Walka o władzę w partii, walka o władzę na opozycji. Pamiętajmy, że polityka to także suma indywidualnych ambicji i suma indywidualnych planów. Lewica jest partią demokratyczną, każdy może wystartować na przewodniczącego i zachęcam wszystkich moich kolegów i koleżanki, którzy mają ambicje, co jest bardzo fajne i bardzo pożądane, żeby swoje ambicje realizowali 9 października na kongresie, gdzie będziemy wybierali nowe władze. Każdy może zaprezentować swój ogon, pokazać że jest najładniejszy i wtedy możemy na niego głosować.
A jak ta duża grupa osób wyjdzie z Lewicy i założy np. własne koło?
Nie, nie wyobrażam sobie osób, które od lat działają na Lewicy, aby działały na szkodę Lewicy. Jeżeli tak by się wydarzyło, co jest absolutnie nieprawdopodobne, bo też rozmawiam z kolegami, koleżankami, którzy są w tej grupie, która kontestuje przywództwo, czy kontestuje obecne działania, także nie ma chęci powoływania czegokolwiek konkurencyjnego. To byłby kabaret po prostu, dwie Lewice w Sejmie. To nie byłoby nic ani poważnego, ani wiarygodnego. Podział Lewicy to koniec Lewicy. Jestem przekonany, że już znaleźliśmy rozwiązania dotyczące tej eskalacji. Naprawdę w najbliższych dniach zobaczycie państwo, że Lewica jest mądra, potrafi się dogadać, ale też pielęgnuje ambicje swoich kolegów i koleżanek, co jest bardzo pozytywne. Nie wyobrażam sobie działać w partii, w której ludzie nie mają ambicji bycia premierami, prezydentami, przewodniczącymi, ministrami, itd.
Czy Donald Tusk puścił już oko w kierunku Lewicy ws. ewentualnej współpracy?
Ja osobiście nie rozmawiałem z Donaldem Tuskiem, ale rozmawiam z kolegami i koleżankami z Koalicji Obywatelskiej, Nowoczesnej, z Zielonych, z innych ugrupowań opozycyjnych i mamy bardzo dobre relacje, także na Dolnym Śląsku. Mamy bardzo dobre relacje wszyscy na opozycji, bo wierzymy, że opozycja jest mądra kiedy ze sobą rozmawia i przynosi to efekty. Mam takie wrażenie, że Donald Tusk dziś chyba stawia na budowanie centroprawicowego bloku. Przerażają mnie słowa, wprawdzie nie Donalda Tuska, ale doniesień prasowych, że puszcza także oko do Konfederacji. No dla mnie jest to chyba jednak kaczka dziennikarska, bo nie może to być prawdą, żeby Donald Tusk puszczał oko do nacjonalistów i antyszczepionkowców. Dzisiaj rzeczywiście chyba jest tak, że Donald Tusk ma pomysł na to jak jednoczyć centro-prawicę. Lewica jest, była i będzie. Lewica ma swój program, Lewica chce współpracować z opozycją, będzie współpracować z opozycją. Natomiast jeśli Donald Tusk ma inny pomysł, to my to szanujemy. Natomiast chcemy także szanowania naszego pomysłu i naszej podmiotowości lewicowej.
Polska toczy dyskusje z Komisją Europejską na różnych odcinkach. Czy prawo krajowe jest nad prawem unijnym? Czy unijne nad krajowym? Potrafiłby pan jako doktor prawa w zrozumiały sposób opowiedzieć, wytłumaczyć, jak to wygląda z pana perspektywy?
Jednym zdaniem, z poziomu prawniczego: Nie ma konfliktu między konstytucją a traktatami Unii Europejskiej. To jest konflikt wykreowany sztucznie, przez Prawo i Sprawiedliwość na potrzeby krajowe. Prawo i Sprawiedliwość buduje swoją pozycję polityczną w opozycji do Europy, w opozycji do podstawowych wartości unijnych. Jako prawnik, jako doktor nauk prawnych w dziedzinie prawa europejskiego mogę powiedzieć bardzo jednoznacznie, chciałbym, żeby nasi słuchacze mieli też bardzo mocne przekonanie, nie ma konfliktu. Konstytucja mówi bardzo jednoznacznie: trzeba szanować umowy międzynarodowe. Traktat unijny, czy prawo unijne to jest po prostu umowa międzynarodowa, którą Polska zobowiązała się przestrzegać. Nie ma konfliktu, konflikt jest wykreowany sztucznie. Polska jest zobowiązana do przestrzegania norm unijnych. Polska jest zobowiązana do przestrzegania wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I nie ma co się obrażać na Europę, nie ma co psioczyć na Europę, tylko trzeba wykonywać te wyroki. Nie wykonywanie wyroków Luksemburga, czy trybunału w Luksemburgu może spowodować coś co nie tylko zostanie w debacie naukowej, tylko dotknie i pana redaktora, i mnie, i naszych słuchaczy. To jest zakręcenie kurka z pieniędzmi unijnymi. To może być abstrakcyjne, bo co to znaczy zakręcić kurek z pieniędzmi unijnymi. To, że w Miliczu, we Wrocławiu, w Trzebnicy, Oleśnicy czy Oławie nie będzie pieniędzy na remont świetlicy, remont szkoły, budowę nowej drogi, czy dofinansowanie szpitale. Tym się skończy to rumakowanie. Bo dzisiaj myślę, że to jest taka pokazówka ze strony polskiego rządu, że nie będzie Bruksela pluła nam w twarz. Ale niestety w tej grze między Brukselą i Warszawą lepsze karty ma Unia. Bo dzisiaj Polska ma karty po tytułem szabelka i propaganda wewnętrzna, a unia ma kurek z pieniędzmi. Więc już dzisiaj widzimy, że pan premier Morawiecki wycofuje się z tego rumakowania, bo wczoraj powiedział przecież, że trzeba jednak przyjrzeć się przepisom regulującym działanie Izby Dyscyplinarnej, bo ona nie spełnia swojej roli. Czy zauważył pan już zmianę absolutną retoryki pana premiera? Już przestraszył się wizji tego, że miliardy złotych, które czekają na brukselskim stole, po prostu nie spłyną do Polski.
Ja zauważam przede wszystkim, że w zależności od tego kogo zapraszam, interpretacja jest różna. Może te przepisy nie są precyzyjne? A może dochodzi do tego polityka?
Mówię to po raz kolejny jako prawnik, przepisy są bardzo precyzyjne. Polska konstytucja mówi bardzo wyraźnie: trzeba przestrzegać prawa międzynarodowego. Prawo unijne to prawo międzynarodowe, więc nie wyobrażam sobie robienia wyjątków. Ale tutaj mówię już jako polityk: polityka niestety wkracza w interpretowanie prawa i to jest bardzo smutne, bo niestety ten obraz staje się coraz bardziej mętny dla przeciętnego odbiorcy, który nie specjalizuje się w kwestiach prawnych. Ja marzę o Polsce, która jest silna w Unii Europejskiej, która potrafi dogadywać z się z instytucjami europejskimi, która nie prowadzi niepotrzebnych, głupich wojen z instytucjami europejskimi, które i tak mają mnóstwo cierpliwości do Polski. Proszę zobaczyć, że od 6 lat, kiedy zaczęliśmy łamać w sposób bardzo ewidentny prawo unijne, podważamy niezawisłość sędziowską, rozwalamy system sądowniczy, Unia ciągle nas ostrzega, ciągle prowadzi jakieś dialogi, ciągle postępowania i jeszcze nie dostaliśmy po łapkach. Niestety dziś stanęliśmy w obliczu bardzo poważnego kryzysu. Komisja Europejska dała nam czas do 16 sierpnia na rozwiązanie sytuacji z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Jeśli to się nie wydarzy, to znowu będą kary finansowe. Tak jak w przypadku Turowa to może być nawet 5 milionów euro dziennie. To jest 20 milionów złotych dziennie, Polka z kieszeni Kowalskiego i Malinowskiej będzie płaciła kary. To jest bardzo smutne, że nasz rząd zamiast w tym czasie popandemicznym robić wszystko, żeby pozyskiwać jak najwięcej pieniędzy, przez te głupie wojny te pieniądze będą stracone. Natomiast prawnicy zawsze będą się różnili, natomiast nie różnicy wśród prawników co do jednego, że konstytucja mówi bardzo wyraźnie: wstąpiłeś do Unii Europejskiej, musisz przestrzegać jej zasad. Nie chcesz przestrzegać jej zasad, wystąp z Unii Europejskiej. Tylko nasz rząd dzisiaj idzie drogą Orbana, który gra w kota i myszkę z Brukselą.
Minister Anna Zalewska powiedziała na antenie Radia Wrocław, że Europa chce zmierzać do jednego superpaństwa. Tak jest? I czy to dobrze czy źle?
To co mówi pani europosłanka Zalewska przyjmuję z wielkim smutkiem i uważam, że to są głupoty. Przepraszam za to mocne słowo, ale uważam, że to są głupoty i to jest straszenie. Unia Europejska to jest wspólnota różnych państw. Tak jak niektóre państwa wstępowały do wspólnoty kilkadziesiąt, 50, 60 lat temu, tak jak Francja, czy Włochy, czy Niemcy, to proszę mi podać jakiś jeden przykład, że po 60 latach obecności Niemiec, Francji w Unii Europejskiej, że one straciły swoją tożsamość. No to są strachy na lachy. Europosłanka Zalewska jest hipokrytką, dlatego że z jednej strony bierze grube pieniądze z europarlamentu co miesiąc, około 40-50 tysięcy złotych, tyle się zarabia w europarlamencie, a z drugiej strony straszy Unią Europejską, że to zło, że pozbawi Polskę tożsamości, że pozbawi historii, że będziemy jednym wielkim superpaństwem. Jak Polska i Portugalia może stać się jednym superpaństwem? To jest straszenie. Namawiam naszych słuchaczy, żeby po prostu byli mądrzy i odrzucali takie populistyczne dążenia.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.