Paweł Kukiz: Porozumienie z PiS? Chodzi o utrzymanie stabilnego rządu
Panie pośle, kiedy pana postulaty zostaną spełnione? Na jaki deadline umówił się pan z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim? Kiedy realnie będą głosowane ustawy, o których rozmawiamy? Np. sędziowie pokoju, czy ustawa antykorupcyjna?
Umówiliśmy się konkretnie z prezesem na takie trzy sprawy. Na nasze ustawy w zamian za popieranie ich Nowego Ładu i na sprawy personalne, czyli te vota nieufności itd. Chodzi po prostu o utrzymanie stabilnego rządu do końca tej kadencji, by wybory nie odbyły się, przynajmniej z mojej perspektywy, ja się z tym zgadzam, wybory nie powinny odbyć się wcześniej. Nie dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość jest takie kapitalne, tylko dlatego, że ta opozycja jest absolutnie nieprzygotowana do władzy. Jedynym takim czynnikiem łączącym jest nienawiść do PiS-u. Natomiast będąc wewnątrz i obserwując ten parlament i te partie od środka, to one są ogromnie podzielone i te podziały w Zjednoczonej Prawicy to jest pikuś w stosunku do tego co dzieje się w tzw. opozycji. Każda z tych partii z osobna opozycyjnych jest podzielona wewnętrznie, co dopiero mówić o ich skutecznym wspólnym działaniu jako jednej całości. A kiedy będą głosowane? Realnie muszą być głosowane tak, jak się umawialiśmy z prezesem. Jeśli chcą żebyśmy uchwalili jakiś blok, bo w, że ten Nowy Ład będzie wprowadzany blokami ustaw. To nie jest tak, że zostanie wprowadzonych 100 ustaw, tylko będzie ich wprowadzonych po 10. Zanim my pomożemy im przegłosować te 10, to oni najpierw muszą jedną z naszych dużych ustaw, takich jak antykorupyjna, sędziowie pokoju, jak dzień referendalny w samorządach, muszą zagłosować przed swoim tym blokiem 10 ustaw. A kiedy? Teraz mają być też jakieś istotne głosowanie w sprawach personalnych, na najbliższym posiedzeniu i no tutaj odbędzie się pierwsze, mam nadzieje, pierwsze czytanie ustawy antykorupcyjnej.
Co jeśli prezydent Andrzej Duda skieruje pana ustawy do Trybunału Konstytucyjnego i tam Trybunał będzie się długo nimi zajmował?
Jeżeli będzie się długo zajmował, to ja będę się długo namyślał, czy głosować za kolejnymi ustawami Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli tak będzie. I tyle.
(...)
Staram się wykorzystać sytuację, która panuje w Zjednoczonej Prawicy i po prostu wprowadzać małymi krokami ustawy, które ograniczają też jumactwa partyjne, które ograniczają nadużycia partyjne i które ograniczają autorytaryzm partii politycznych.
Czym właściwie urzekł pana prezes Jarosław Kaczyński, że postanowił pan nawiązać z nim współpracę? Czego się pan dowiedział o panu prezesie po tych wszystkich spotkaniach, które za wami?
Ja tutaj nie przyszedłem do Sejmu, żeby kogoś urzekać, czy żeby mnie ktoś urzekł. Przyszedłem po to, żeby wykorzystać każdą sytuację, która się pojawia do wprowadzenia tych ustaw proobywatelskich, ustaw, które zmieniają ustrój z postkomunistycznego na w pełni demokratyczny. Ponieważ pojawiła się taka sytuacja, więc to zbliżenie z panem prezesem jest rzeczą naturalną, w sensie rozpoczęcia tej całej gry o państwo w kształcie demokratycznym. I tyle. Podobnie było z Kosiniakiem, podobnie było z innymi osobami. Ja rozmawiałem o tym postulatach z każdym, od SLD, przez Hołownię, po Platformę itd. Nikt nie jest tymi postulatami zainteresowany. A Prawo i Sprawiedliwość jest zmuszona do zastanowienia się nad tymi postulatami, bo po prostu w innym wypadku ten rząd jest bardzo niepewny. Te trzy głosy nasze są bardzo istotne, bardzo ważne. I to trzeba wykorzystać, dla Polaków.
A czy pan prezes np. zwierzył się panu, że już ma dosyć swoich koalicjantów? Że np. denerwuje go Jarosław Gowin? Czy aż tak się przed panem pan prezes nie otworzył?
Nawet jeżeli takie zwierzenia by nastąpiły, to ja nie będę powtarzał jakiś rozmów półprywatnych z prezesem Kaczyńskim, czy z kimkolwiek.
Mogłoby się panu wymknąć.
Ale mi się nic nie wymknęło jak na razie. I w tej chwili się nie wymknie. Niech pan na to nie liczy.
Załóżmy, że do końca obecnej kadencji uda się wszystko przegłosować, na czym panu zależy. Czy wtedy kończy pan karierę polityczną?
Gdyby się udało dzisiaj to dzisiaj ją kończę. To, że to się uda przegłosować, to są marne szanse, to wszystko, że tak powiem, osiągnąć. Ale przynajmniej część. Jeżeli zdam sobie sprawę, że w kolejnej kadencji nie ma żadnych szans, by na przykład dokończyć sprawę ordynacji wyborczej, to na pewno zrezygnuję. No bo po co? Po co ja miałbym tam siedzieć? Dla sławy? Nie jest mi potrzebna.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.