Zła passa przełamana. Zagłębie wygrywa w Gdańsku
Tempo meczu od samego początku było bardzo wysokie i po 5 minutach kibice obejrzeli już 6 celnych rzutów: po trzy z każdej strony. Obie drużyny znacznie lepiej prezentowały się w poczynaniach ofensywnych niż w obronie i to skutkowało szybko wzrastającymi liczbami. Wśród Miedziowych prym wiedli byli gracze gdańskiego klubu, czyli Marek Marciniak oraz Jakub Moryń (4 z 5 pierwszych bramek). Po 10 minutach coraz bardziej wyraźna była dominacja gości, którzy wyszli na prowadzenie 6:3. Trzy trafienia zanotował dobrze dysponowany tego popołudnia Moryń. Trzybramkowa przewaga utrzymywała się, dopóki sprawy w swoje ręce nie wziął Mateusz Jachlewski – lider Wybrzeża (6:8 w 15’). Obydwaj środkowi grali pierwsze skrzypce w swoich zespołach. 10 minut przed przerwą inicjatywa nadal należała do Zagłębia, jednak dużo skrupulatniej wywiązywała się ze swoich obowiązków obron gospodarzy. Przeciwnicy z kolei coraz częściej przesiadywali na ławce. Najpierw Jakub Bogacz a następnie Roman Chychykalo. Wyłomy w murze obronnym nie wpłynęły jednak na jakość gry i goście w osłabieniu wytrzymali napór rywali bez strat (9:11 w 25’). Do syreny oznajmiającej przerwę wynik przestał premiować graczy z Lubina, którzy od 26. minuty przestali trafiać do siatki Wybrzeża. Wielka w tym zasługa Przemysława Witkowskiego. Wynik z rzutu karnego ustalił Mateusz Kosmala i po 30 minutach było po 12.
Druga część zaczęła się podobnie do pierwszej. Pierwszą skuteczną akcję przeprowadzili goście, natomiast szczypiorniści z Gdańska musieli gonić wynik (14:15 w 36’). Najgroźniejszy pod polem karnym Witkowskiego był Chychykalo. W 40’ na dwie minuty boisko musiał opuścić Moryń i to wykorzystał Mateusz Kosmala, który rzutem z „siódemki” doprowadził do remisu 16:16. W tym momencie o czas poprosił Jarosław Hipner, ponieważ gdańszczanie zaczynali coraz śmielej poczynać sobie w każdym aspekcie gry. Kilkanaście minut przed końcową syreną gdańszczanie dwukrotnie popełnili błąd w ataku, a na bramki zamienił to Michał Stankiewicz (18:20 w 47’). Zagłębie spowalniało swoje akcje, podczas gdy gospodarze próbowali za wszelką cenę powstrzymać skutecznego z koła Stankiewicza (4 bramki między 46. a 50. minutą). To jednak nie defensywa była największym problemem Wybrzeża, a skuteczność w ataku. W końcówce dramaturgia i nerwowość wykluczyła z gry Mateusza Jachlewskiego, który obejrzał czerwoną kartkę. I to był w zasadzie gwóźdź do trumny dla gospodarzy, którzy nie byli już w stanie odrobić strat. Zagłębie wygrało w Gdańsku 28:24.
Torus Wybrzeże Gdańsk - MKS Zagłębie Lubin 24:28 (12:12)
Wybrzeże: Chmieliński, Witkowski, Wodziński – Stojek, Mosquera 1, Filipowicz, Pieczonka 2, Gądek 3, Leśniak 2, Jachlewski 5, Sulej 1, Kosmala 7, Papaj 1, Wróbel, Iwańczuk, Janikowski 2.
Zagłębie: Schodowski, Bartosik, Wiącek – Stankiewicz 7, Moryń 5, Pawlaczyk, Gębala 3, Sroczyk, Pietruszko, Marciniak 5, Hajnos 4, Bogacz, Kupiec 2, Adamski, Chychykalo 2.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.